"Smoki jak bomby zrzucane z powietrza". Twórcy 2. sezonu "Rodu smoka" zdradzają kulisy wielkiej bitwy
Karol Urbański
13 lipca 2024, 14:32
"Ród smoka" (Fot. HBO)
Mamy za sobą pierwszą z dwóch epickich bitew, które przygotowali dla nas twórcy 2. sezonu "Rodu smoka". Przeczytajcie, co o kulisach starcia z udziałem smoków opowiedzieli twórcy hitowego serialu HBO. Spoilery.
Mamy za sobą pierwszą z dwóch epickich bitew, które przygotowali dla nas twórcy 2. sezonu "Rodu smoka". Przeczytajcie, co o kulisach starcia z udziałem smoków opowiedzieli twórcy hitowego serialu HBO. Spoilery.
Bitwa pod Gawronim Gniazdem z 4. odcinka 2. sezonu serialu "Ród smoka" oficjalnie za nami. Jak wyglądały kulisy epickiej sekwencji bitewnej? Rąbka tajemnicy uchylili showrunner, Ryan Condal, i reżyser rzeczonego odcinka, czyli Alan Taylor.
Ród smoka sezon 2 – kulisy bitwy z 4. odcinka
Bitwa z 4. odcinka 2. sezonu "Rodu smoka" odbiega od tradycyjnych filmowych starć dwóch rywalizujących frakcji. Powód jest jeden – smoki. To nie żołnierze Czarnych i Zielonych są najważniejsi. Jak zauważył Taylor w rozmowie z "Entertainment Weekly", wszystko tak naprawdę sprowadza się do pierwszego ataku latających bestii.
— Im dłużej czytałem scenariusz, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że to tak naprawdę nie jest bitwa. To coś innego. Jest tam armia atakująca zamek, ale nigdy w tym nie chodzi o zamek. To wszystko podstęp, by przyciągnąć smoka. Wyzwaniem było przetasowanie dynamiki fabuły, biorąc pod uwagę to, że udajemy, że robimy jedną rzecz, a tak naprawdę robimy coś innego. A kiedy pojawiają się smoki, [staje się jasne, że] tak naprawdę chodzi tutaj o nie.
Powyższe słowa reżysera potwierdził Condal. Showrunner "Rodu smoka" użył do tego przykładu Cristona Cole'a (Fabien Frankel), namiestnika króla, który bez wątpienia pełni jedną z najważniejszych funkcji w Westeros. Pomimo tego w momencie bitwy bohater uświadamia sobie, kto jest tak naprawdę w centrum wydarzeń.
— [To dla niego] absolutnie druzgocący moment. Zobaczył z żołnierskiego punktu widzenia, jak nieistotny jest jeden rycerz na koniu, gdy na niebie walczą bogowie. Jest w tym wszystkim też element śmiertelności. Zobaczycie, jak to się rozegra w 5. odcinku – ta idea, że smoki umierały na świecie wcześniej, ale nie były zabijane. To jest morderstwo. To widok superbohatera, który stał się śmiertelny. Kiedy Cole przemierza ten krajobraz, [widzi] dosłownie setki martwych ludzi, ponieważ te gigantyczne megatonowe bomby spadły na nich z nieba. Wojna ze smokami to nic przyjemnego – podsumwał.
Porównania smoków do bomb spadających z powietrza użył również Taylor, tym razem w oficjalnym podcaście serialu, gdzie opowiedział o najważniejszym momencie bitwy. Zdaniem reżysera było to zetknięcie się smoczycy Vhagar z ziemią, które poskutkowało efektem podobnym do nuklearnego wybuchu.
— Przez długi czas nawiązywaliśmy do wojny smoków jako rodzaju przekroczenia granicy wojny nuklearnej. Przez długi czas pełniły one rolę strażników pokoju w sposób, w jaki robi to broń nuklearna. Ale teraz przekraczamy granicę. Musiał więc nastąpić wielki moment w bitwie, którym [spowodował, że] poczuliśmy tę skalę. Wydarzyło się tam wiele rzeczy, ale zdecydowanie największym wydarzeniem jest upadek Vhagar na ziemię. (…) Kiedy uderza o ziemię, jest to coś w rodzaju naszej wersji wybuchu nuklearnego, który zrzuca wszystkich z koni i niszczy formacje bojowe. A co najważniejsze, nasz punkt widzenia, Cole, zostaje znokautowany i poniekąd przegapia to, co nastąpi później.
Jeśli interesują was kulisy serialu, koniecznie sprawdźcie nasze wyjaśnienie końcówki 4. odcinka 2. sezonu "Rodu smoka". W międzyczasie możecie przeczytać jak potoczy się relacja Aemonda i Cole'a w 2. sezonie "Rodu smoka" i dowiedzieć się, co o bitwie sądzi Serialowa: Ród smoka sezon 2 – recenzja 4. odcinka.