"Dallas" (2×14-15): Ostatnie dzieło mistrza
Nikodem Pankowiak
17 kwietnia 2013, 18:52
Aż do samego końca sezonu musieli czekać widzowie, by poznać ostatni mistrzowski plan J.R.'a. Powiem krótko: było warto.
Aż do samego końca sezonu musieli czekać widzowie, by poznać ostatni mistrzowski plan J.R.'a. Powiem krótko: było warto.
"Gdy Ewingowie są zjednoczeni, nic nie może nas powstrzymać" – te słowa wypowiedziane przez Sue Ellen w jednym z odcinków świetnie oddają to, co zobaczyliśmy w finale. Mistrzowski plan zostaje doprowadzony do końca, nasi bohaterowie wychodzą zwycięsko ze starcia z największym wrogiem rodziny. Oczywiście nie wszystko poszło gładko, jakże nudny byłby to wtedy finał. Na całe szczęście dzieje się całkiem sporo, skrywane od dawna tajemnice wychodzą na jaw, a przede wszystkim poznajemy zaskakującą odpowiedź na pytanie, kto zabił J.R.'a. Chociaż, gdyby dłużej się nad tym zastanowić, nie jest to aż taka niespodzianka.
Z ulgą przyjąłem ostateczne rozprawienie się z Barnesem i Harrisem, w końcu ileż można walczyć z tymi samymi ludźmi. Ewingów współpracujących nad osiągnięciem wspólnego celu ogląda się równie przyjemnie jak wtedy, gdy knują za swoimi plecami. Wygląda jednak na to, że okres pokoju się kończy. John Ross znowu zaczyna grać na siebie, a Elena w szybkim (nieco zbyt szybkim) tempie zwraca się przeciwko rodzinie swego ukochanego, pomocy szukając u mężczyzny, o którym, nawet jeśli nie widzieliśmy jego twarzy, wiemy, że jest bardzo niebezpieczny. Jak będą wyglądały jej dalsze relacje z Christopherem i resztą rodziny, przekonamy się zapewne w kolejnym sezonie. O ile oczywiście TNT zdecyduje się na jego zamówienie, co wciąż nie jest pewne.
Jednak zanim John Ross zaczął zdradzać swoją nową żonę, a Christopher i Elena przeżywali trudne chwile, wydarzyło się całkiem sporo. Sue Ellen kolejny raz udowodniła, że twarda z niej zawodniczka i nie cofnie się przed niczym, byleby zdobyć to co chce, nawet jeśli jej wybicie się oznacza pójście na dno przyjaciela. Christopher w Zurychu poznaje bolesną prawdę. Przyznam szczerze, że wiązałem spore nadzieje z wątkiem Pameli Barnes (tej starszej), liczyłem na powrót tej postaci do serialu, mogłaby ona wiele namieszać. Z drugiej strony, jeśli grająca ją w przeszłości Victoria Principal nie chciała wcielić się w nią ponownie, lepiej, że rozwiązano ten wątek definitywnie. Zawsze ktoś mógł wpaść na "genialny" pomysł podmienienia aktorki i uzasadnienia tego setką operacji plastycznych, jakie musiała przejść bohaterka.
Plan zniszczenia Barnesa udał się doskonale, Ewingowie przejęli udziały w jego firmie, doprowadzili do oskarżenia go o morderstwo, wysłali za kratki… Swój udział w całym przedsięwzięciu miała także Emma, która kolejny raz pokazała pazurki. Ta dziewczyna to chodząca patologia, w całym serialu równać się z nią może chyba tylko John Ross, w przyszłości mogłaby jeszcze sporo namieszać. Cała prawda o śmierci J.R.'a wychodzi na jaw pod sam koniec odcinka i jest ona naprawdę niespodziewana. Z drugiej strony, gdy mówimy o najstarszym z braci Ewing, chyba nic nie powinno nas zaskakiwać. Nie chcę pisać nic więcej na ten temat, aby nie psuć nikomu przyjemności z oglądania.
Byłoby szkoda, gdyby stacja pożegnała się z serialem prezentującym naprawdę fajny poziom. Celowo użyłem słowa "fajny", bo moim zdaniem doskonale odzwierciedla ono "Dallas". To takie guilty pleasure, które oglądasz, gdy chcesz się zrelaksować i nie wysilać intelektualnie. Nie pochwalisz się znajomym, że jesteś fanem tego serialu, ale będziesz wyczekiwać kolejnego odcinka. Teraz pozostaje mi czekać na kolejny sezon i trzymać kciuki, by został zamówiony.