"Castle": Życzmy sobie kolejnych 100 morderstw!
Andrzej Mandel
2 kwietnia 2013, 21:01
Toast wzniesiony przez Ricka może się wydawać lekko przerażający, ale przecież nie wszystko w tym serialu jest całkiem na poważnie. Grunt, że setny odcinek był naprawdę świetny. Spoilery.
Toast wzniesiony przez Ricka może się wydawać lekko przerażający, ale przecież nie wszystko w tym serialu jest całkiem na poważnie. Grunt, że setny odcinek był naprawdę świetny. Spoilery.
Kiedy już było wiadomo, do jakiego filmu będzie nawiązywać "The Lives of the Others", jubileuszowy odcinek "Castle", zastanawiałem się, czy Andrew W. Marlowe pojawi się w jakiejś scenie. Wzorem Hitchcocka, pojawił się. A swoisty hołd dla "Okna na podwórze", jakim był ten odcinek, należy uznać za udany.
Warto też wiedzieć, że Andrew W. Marlow wiedział, siadając do pisania odcinka, iż będzie on emitowany 1 kwietnia. Jeżeli oglądaliście, to doskonale wiecie, że to idealnie się wpasowało w rozwiązanie zagadki, przed którą stanął Castle.
Odcinek oglądało się rewelacyjnie – przyznam, że od dawna nie oglądałem "Castle", siedząc jak na szpilkach, choć od razu sprawa zabójstwa sąsiadki wydała mi się nieco podejrzana. Uśmiech Kate zdradził naprawdę wiele, ale i tak nie odebrało to przyjemności podążania za tropem.
Wszystko było dobrze dopasowane, a część tekstów rewelacyjna, tak jak "Jeżeli ty to zrobisz, to będzie nielegalne przeszukanie, jeżeli zrobię to ja, to będzie to tylko nielegalne". Kwintesencja Ricka w całej okazałości. Podobnie jak jego westchnienie ulgi, że komisarz Gates nie zjawiła się na urodzinowym przyjęciu. Ale zaraz… nie zjawiła się? Przecież brała udział w jego organizacji, więc możemy być pewni, że wie o Caskett.
Sporo było nawiązań do poprzednich sezonów "Castle"; oglądając zwracajcie uwagę na drobne szczegóły, takie jak choćby zdjęcie w telefonie. Zamierzam jeszcze parę razy obejrzeć "The Lives of the Others", by wychwycić wszystkie smaczki, które tak mnie bawiły i bawią.
Przy tym wszystkim, nie zaniedbano zagadki kryminalnej, choć była ona dla mnie nieco zbyt oczywista jeżeli chodzi o to, kto zabił. Ale to, jak Kate rozgryzła tajemnicę zabójstwa, wraz z powiązaniem tego z zagadką Ricka było przednie.
Jedyne, co mogę zrobić po tym odcinku, to dołączyć się do toastu Ricka i Kate. Za kolejne 100 morderstw do rozwiązania!