"Hacks" w 3. sezonie pokazuje, że może zaskakiwać nas bez końca – recenzja powrotu serialu HBO Max
Marta Wawrzyn
2 maja 2024, 09:01
"Hacks" (Fot. HBO Max)
"Hacks" powraca z 3. sezonem i raz jeszcze robi to dobrze. Serial udowadnia, że nie tylko nie ma równych, jeśli chodzi o pokazywanie brutalnych kulis show-biznesu, ale też że w relacji jego bohaterek zostało jeszcze wiele do odkrycia.
"Hacks" powraca z 3. sezonem i raz jeszcze robi to dobrze. Serial udowadnia, że nie tylko nie ma równych, jeśli chodzi o pokazywanie brutalnych kulis show-biznesu, ale też że w relacji jego bohaterek zostało jeszcze wiele do odkrycia.
Serialowy maj nie mógłby rozpocząć się lepiej: obejrzałam przedpremierowo cały 3. sezon "Hacks" (dziewięć odcinków) i zazdroszczę wam, że macie tę przygodę przed sobą. Najlepsza produkcja oryginalna HBO Max powraca bowiem w znakomitej formie, niby po raz kolejny sprzedając nam historię o tym samym, ale znów z nieco innej perspektywy i w nieco inny sposób dla każdej ze swoich głównych bohaterek. A przy tym wzrusza, bawi bardziej niż kiedykolwiek i zachwyca pod każdym względem.
Hacks sezon 3 – serial HBO Max wraca i jest jeszcze lepszy
Jak pewnie pamiętacie, 2. sezon "Hacks" zakończył się sporym szokiem: po tym jak wydawało się, że Deborah (Jean Smart) i Ava (Hannah Einbinder) są na najlepszej drodze do "i żyły długo i szczęśliwie", przynajmniej na polu zawodowym, ta pierwsza raz jeszcze udowodniła swoją nieprzewidywalność, po sukcesie stworzonego wspólnie stand-upu zwalniając swoją młodą współpracowniczkę i tłumacząc, że to dla jej własnego dobra. W końcu czas, żeby postawiła na swoją karierę i rozwinęła skrzydła.
Początek 3. sezonu, którego akcja rozpoczyna się rok po tamtych wydarzeniach, pokazuje, że ten "okrutny" ruch miał sens, a doświadczona komiczka raz jeszcze miała rację. Ava wróciła do Los Angeles i rzeczywiście zaczęła odnosić pierwsze własne sukcesy, podczas gdy Deborah wciąż cieszy się powrotem na szczyt – przynajmniej dopóki nie pojawia się w jej głowie to irytujące pytanie: no dobrze, i co dalej?
Bardzo szybko staje się jasne – myślę, że nie jest to wielkim spoilerem, bo bez tego najzwyczajniej w świecie nie byłoby "Hacks" – że obie bohaterki, z różnych powodów, będą dążyły do tego, aby wrócić do jakiejś wersji swojej dawnej relacji. Relacji trudnej, skomplikowanej, często tak toksycznej, że aż chorej – ale też stymulującej i rozwijającej dla nich obu. A do tego po prostu uzależniającej. Żeby się przekonać, jak do tego dojdzie, wystarczy, że obejrzycie dwa pierwsze odcinki, od dziś dostępne na HBO Max. To nie jest jakaś długa zabawa w "Będą razem czy nie będą?", bo byłoby to jedynie przeszkodą fabularną. "Hacks" traktuje przede wszystkim o ich partnerstwie, a 3. sezon to odsłanianie nowych barw i nowych warstw czegoś, co już świetnie znamy z poprzednich dwóch serii i bez czego my też nie możemy żyć – nie tylko one obie.
Choć "Hacks" oferuje bardzo, bardzo wiele, począwszy od swojej bardzo specyficznej formy feminizmu i ostrych diagnoz na temat show-biznesu, a skończywszy na świetnie napisanych żartach na tematy wszelkie, to relacja Deborah i Avy od początku była sercem serialu. Bez niej po prostu nie byłoby "Hacks", nic więc dziwnego, że ekipa twórców – Lucia Aniello, Paul W. Downs i Jen Statsky – musiała zacząć 3. sezon od wymyślenia tego, jak odkręcić to, co się stało w finale poprzedniego. Trudno się o to obrażać, kiedy mówimy o serialu, gdzie może i nie ma słabszych momentów, ale jednak najbardziej elektryzująco robi się, kiedy Smart i Einbinder są razem na ekranie.
Hacks sezon 3 – Deborah i Ava znów są sercem serialu
Bez większej przesady można powiedzieć, że w 3. sezonie "Hacks", wchodząc raz jeszcze do tej samej rzeki, znajduje wiele sposobów, aby wymyślić siebie na nowo. I nie chodzi tylko o to, że Deborah jako komediowa diva jest znów w nieco innym momencie swojej kariery i jej ambicje się zmieniają, a w pewnym momencie klaruje się dla niej bardzo konkretny cel zawodowy. W centrum uwagi była i pozostaje jej relacja z Avą, w której można zobaczyć odbicie wszystkiego, co najlepsze i najgorsze w takich partnerstwach na szczycie. Wydaje się, że na tym etapie obie bohaterki są mądrzejsze o pewne doświadczenia i do pewnych sytuacji już nie dojdzie, ale czy rzeczywiście?
To duo, któremu mimowolnie kibicujemy, przynajmniej dopóki zapominamy, co z tym jest nie tak – tak było poprzednio, tak jest i teraz. Ava i Deborah zawsze miały i nadal mają fantastyczne, wypakowane emocjami momenty, kiedy to obie wychodzą ze swojej skorupy i odsłaniają przed sobą nawzajem więcej niż przed kimkolwiek innym. Mają też momenty paskudne, kiedy wbijają sobie bez ceregieli noże w plecy, by potem szczerze się przepraszać – raz, drugi, kolejny. To był i jest emocjonalny rollercoaster. Tym razem oprócz rozsianych po całym sezonie pojedynczych scen dostajemy prawdziwą ucztę w postaci 5. odcinka, "One Day", w którym bohaterki idą na spacer do lasu, gdzie już na dzień dobry się gubią, a następnie odnajdują się w więcej niż jednym sensie.
Bez większej przesady można powiedzieć, że jeśli chodzi o skomplikowane kobiece relacje, żaden serial obecnie nawet nie zbliża się do tego, co pokazują nam twórcy "Hacks", a 3. sezon wynosi to skomplikowanie na nowy poziom. Z jednej strony na tym etapie serialu jest więcej niż oczywiste, że Deborah i Ava tkwią w dalekim od zdrowego współuzależnieniu i że starsza z pań robi wiele, aby wzmacniać nie najlepsze nawyki młodszej, przekonana, iż robi to dla jej dobra – dzięki temu Ava przetrwa w branży, w której kobiety mają trudniej. Z drugiej, fakt, że obie bezpardonowo wytykają sobie swoją wzajemną problematyczność – Deborah to klasyczna boomerka, Ava to typowy uprzywilejowany dzieciak, który znalazłby wspólny język z Anielką z "1670" – pozwala im rzeczywiście się rozwijać, dorastać i stawać się choć trochę lepszymi osobami.
Ta niesamowicie złożona "przyjaźń" była i pozostaje najlepszym, co "Hacks" ma do opowiedzenia, a warto dodać, że wątek Deborah staje się jeszcze bardziej niejednoznaczny, kiedy współczesna publika zaczyna jej wypominać dawne żarciki, dalekie od poprawnych politycznie. A komiczka po 70-tce, jak sama mówi, nie ma kilku lat, żeby uciec do Europy i tam "przezimować" całe zamieszanie, dopóki nie ucichnie. Ma jednak dość czasu, by zacząć na nowo zastanawiać się, do jakiego stopnia była w tym wszystkim słabszą stroną – jako kobieta, która musiała robić pewne rzeczy, by przetrwać w męskim świecie stand-upu – a na ile i wobec kogo stała się oprawczynią.
Kiedy twórcy "Hacks" pisali 3. sezon, nie było jeszcze wypowiedzi Jerry'ego Seinfelda dla "New Yorkera", w której ten obwinił "skrajną lewicę" i "bzdury związane z poprawnością polityczną" o doprowadzenie do upadku komedii, ale Deborah myśli podobnie i powtarza, że za żarty się nie przeprasza i kropka. A może jednak czasem trzeba/warto?
Hacks sezon 3 – oglądajcie, bo to nie może być koniec
3. sezon "Hacks" oferuje sporo atrakcji zarówno w swoim wątku głównym – który oprócz wyniesienia na nowy poziom relacji Deborah i Avy daje też spojrzenie na różne strony show-biznesu czy ewolucję samej komedii – jak i poza nim. To bezlitosna satyra, czarne lustro, w którym może przejrzeć się branża rozrywkowa. Dla widzów uczta, a dla aktorów wielka szansa, aby zagrać najlepsze role w karierze. Swoje momenty, nie tylko klasycznie sitcomowe, ma duet Jimmy (Paul W. Downs) i Kayla (Megan Stalter), a zwłaszcza ta druga, nie tylko dlatego, że jako nepo baby ma sporo do udowodnienia i wreszcie pokazuje, co potrafi i jak bardzo mogliśmy się co do niej mylić (my i Jimmy).
Znanych nazwisk w rolach gościnnych jest wręcz aż za dużo, ale na pewno wyróżnić się dają radę zwłaszcza Helen Hunt ("Szaleję za tobą"), Christopher Lloyd ("Powrót do przyszłości"), Tony Goldwyn ("Skandal") i Christina Hendricks ("Mad Men") – a także J. Smith-Cameron ("Sukcesja"), przy czym rola tej ostatniej okazuje się dużo ważniejsza, niż myśleliśmy. Komediowo najbardziej mnie zachwyciła Hendricks swoją rólką konserwatywnej lesbijki, która zalicza mały, ale gorący – "Bóg istnieje!" – epizod z Avą.
Krótko mówiąc, "Hacks" w 3. sezonie jest świetne, być może nawet jeszcze lepsze, głębsze, zabawniejsze i bardziej bezlitosne niż do tej pory. Jednocześnie udowadnia, że potrafi zaskakiwać i przeobrażać się może nie bez końca, ale przynajmniej jeszcze przez jakiś czas, a przy tym pozostawać sobą. Twórcy mówili (za Deadline), że mają plan na pięć sezonów i że kiedy na samym początku przedstawiali serial różnym stacjom i platformom, zdradzali im podczas prezentacji, jak ta historia się skończy. Pozostaje nam ściskać kciuki, żeby faktycznie dostali szansę doprowadzić swoją wizję do końca, bo po trzech sezonach "Hacks" wydaje się być bardzo dalekie od zakończonego.
Co więcej, ten sezon, podobnie jak poprzednie, kończy się mocnym cliffhangerem, po którym aż chce się zobaczyć od razu ciąg dalszy. Oby tak się rzeczywiście stało, bo inaczej to będzie bardzo gorzka puenta – w każdym znaczeniu tego określenia.