Twórca "Szōguna" wyjaśnia finałowy twist z bitwą. "To wydawało się nieuczciwe" – mówi showrunner
Karol Urbański
27 kwietnia 2024, 11:37
"Szōgun" (Fot. FX)
Fani "Szōguna" czekali na starcie Toranagi i Ishido na polu bitwy w finale, jednak w miejsce walki dostaliśmy twist, w którym władca Kanto na dobre przechytrzył Radę Regentów. Twórca wyjaśnia ten zabieg. Spoilery.
Fani "Szōguna" czekali na starcie Toranagi i Ishido na polu bitwy w finale, jednak w miejsce walki dostaliśmy twist, w którym władca Kanto na dobre przechytrzył Radę Regentów. Twórca wyjaśnia ten zabieg. Spoilery.
Wbrew pozorom finał serialu "Szōgun" nie zakończył się wielką bitwą, która była sugerowana w gruncie rzeczy od 1. odcinka. Zamiast tego pokazano jedną scenę konfrontacji Toranagi (Hiroyuki Sanada) i Ishido (Takehiro Hira) w formie futurospekcji. Zdaniem showrunnera to był jedyny słuszny wybór.
Szōgun – wyjaśnienie twistu z bitwą Toranagi i Ishido
O rzeczonym twiście wypowiedział się jeden z showrunnerów "Szōguna", czyli Justin Marks, który w rozmowie z serwisem Mashable, przyznał, że nakręcenie wielkiej sceny bitwy wydawało się nieuczciwą zagrywką. Innymi słowy, nie pasowało to do wizji serialu, którą budowano na przestrzeni całego sezonu.
— Musimy być uczciwi wobec siebie i uczciwi wobec naszej historii, jeśli chcemy ją dobrze opowiedzieć, a [włączenie bitwy pod Sekigaharą] wydawało mi się trochę nieuczciwe wobec tej historii. Ponieważ skończyłoby się to wieloma momentami, które zdecydowanie znalazłyby się w zwiastunie tego serialu. To nie byłoby tam, gdzie było nasze serce i gdzie było serce publiczności, gdzie powinna być ta historia. Postanowiliśmy więc to uszanować.
Choć w pokoju scenarzystów pojawiły się dyskusje na temat włączenia bitwy pod Sekigaharą, filmowcy przystali przy swojej wizji. Ta opierała się zresztą bezpośrednio na źródle, czyli książce Jamesa Clavella, na podstawie której nakręcono serial. Zdaniem Marksa adaptacja "Szōguna" odpowiada pod tym względem taktyce pisarza, który uczynił z subwersji jeden z wyznaczników swej narracji.
— Kiedy czytałem książkę i zbliżałem się do końca, zastanawiałem się: "Ile stron zostało? Czy naprawdę nie doczekamy się bitwy?". A potem zostaje ona wspomniana w ostatnim akapicie ostatniej strony. Myślisz sobie: "Aha, OK" – i myślę, że Clavell chce, żebyśmy to właśnie poczuli. Chce, byśmy myśleli, że dostajemy coś w określony sposób, a potem zdali sobie sprawę, że jeśli naprawdę myśleliśmy, iż to dostajemy, to tak naprawdę nie obserwowaliśmy tego, co się dzieje.
Jeśli interesują was kulisy hitowego serialu stacji FX, koniecznie przeczytajcie nasze wyjaśnienie finału "Szōguna". Co ciekawe, ostatnio pojawiła się sugestia, że filmowcy interesują się adaptacją innej książki Clavella. W międzyczasie zachęcamy was również do zapoznania się z naszą oceną ostatniego odcinka; sprawdzicie ją tutaj: "Szōgun" – recenzja finału.