Twórca "Reżimu" przyznaje, że zmienił koncept. Jak to miało wyglądać? O czym tak naprawdę jest serial?
Marta Wawrzyn
11 marca 2024, 14:02
"Reżim" (Fot. HBO)
"Reżim" to jeden z najdziwniejszych seriali, jakie ostatnio ujrzały światło dzienne – i to wynika także z dość dużych zmian wprowadzonych w fabule. Jak polityczna satyra HBO miała wyglądać pierwotnie i czemu zmieniono koncept?
"Reżim" to jeden z najdziwniejszych seriali, jakie ostatnio ujrzały światło dzienne – i to wynika także z dość dużych zmian wprowadzonych w fabule. Jak polityczna satyra HBO miała wyglądać pierwotnie i czemu zmieniono koncept?
Tydzień temu na HBO i HBO Max wystartował "Reżim", satyryczny serial polityczny z Kate Winslet ("Mare z Easttown") w roli głównej, który opowiada o roku z historii podupadającej dyktatury – małego państewka w Europie Środkowej. Wiele pomysłów w serialu ma prawo was zaskoczyć, a twórca powiedział nam, jak ewoluował koncept.
Reżim – serial miał wyglądać inaczej. Jaki był pomysł?
Twórcą "Reżimu" jest Will Tracy, amerykański scenarzysta, który wcześniej był redaktorem fikcyjnego magazynu The Onion, scenarzystą programu "Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem", a także autorem scenariusza do kilku odcinków "Sukcesji". Podczas rozmowy z Serialową i innymi mediami Tracy przyznał, że kiedy pisał swój pierwszy własny serial, po drodze zmienił mu się koncept. Początkowo "Reżim" miał skupiać się na Elenie i otaczających ją biurokratach, ale według Tracy'ego było wrażenie, że to coś, co zrobił już Armando Iannucci ("The Thick of It", "Veep").
— Sporo się zmieniło w stosunku do wczesnych szkiców. Wczesne szkice skupiały się wyłącznie na Elenie, postaci Kate Winslet, swego rodzaju pani kanclerz wymyślonego kraju, skupiając się głównie na jej wewnętrznym świecie i otaczającej ją biurokracji. Było więc wiele scen, w których jej ministrowie i inni funkcjonariusze naginali się do jej zachcianek i jej rzeczywistości. I coś w tym było, całkiem fajnie było przebywać w tym świecie, pokazywać tę mającą ogromną władzę postać pośród otaczających ją kłócących się biurokratów – ale miałem wrażenie, że już coś takiego widziałem. Przypominało mi to trochę seriale Iannucciego, które widziałem w przeszłości.
Twórca dodał, że ta wersja "Reżimu" wydawała mu się niewystarczająco dziwna, tajemnicza czy emocjonalna. Było to jak "typowa satyra na dyktatora". Koncept zmienił się, kiedy Will Tracy i spółka zobaczyli potencjał w postaci kaprala Herberta Zubaka (Matthias Schoenaerts), który stał się drugim głównym bohaterem obok Eleny, a całość przemieniła się kompletnie w pokręconą historię miłosną.
— W którymś momencie, przy trzecim czy czwartym szkicu, radykalnie zmieniłem serial. Zrobiłem z tego coś w rodzaju historii miłosnej pomiędzy tymi dwiema postaciami. A potem zdałem sobie sprawę, że o, mamy tu idealną reprezentację – lider i zwolennik, vox populi. I w pewnym sensie śledząc wzloty i upadki ich burzliwej relacji, będziecie mieli paralelę wzlotów i upadków w relacji pomiędzy nią i jej ludźmi, ogólnie mówiąc. To zmieniło serial, który stał się dziwną, nieco toksyczną, czasem poruszającą, ale czasem dość przygnębiającą, zabawną i wywołującą ciarki żenady historią miłosną. To zmieniło wszystko.
Pierwotny pomysł polegał na tym, że Zubak po jakichś 15 minutach miał po prostu "wtopić się w tę ekipę razem z pozostałymi postaciami" i nie grać istotnej roli. W kolejnych szkicach "Reżimu" kapral awansował do roli jednej z głównych postaci.
— Zubak, postać grana przez Matthiasa, był pierwotnie po prostu kolejnym funkcjonariuszem, który pojawia się w serialu i w pewnym sensie my wchodzimy w świat serialu jego oczami, tak jak widać w pilocie, gdzie on jest tak jakby przyprowadzony do pałacu. I w pewnym sensie on był głównie przydatną postacią w stylu awatara publiczności.
"Reżim" składa się z sześciu odcinków i możecie mieć pewność, że w kolejnych też Zubaka nie zabraknie – oczywiście u boku Eleny. Jeśli interesują was miejscówki z serialu HBO, sprawdźcie, gdzie kręcili "Reżim". Will Tracy zdradził nam także, czy wzorował się na konkretnych krajach.