Czy "Tokyo Vice" wzoruje się na filmach o yakuzie? Jakie są inspiracje i co łączy 2. sezon z Kurosawą?
Marta Wawrzyn
3 marca 2024, 16:02
"Tokyo Vice" (Fot. HBO Max)
Choć "Tokyo Vice" daleko do brutalności japońskich filmów o yakuzie, jest to jednocześnie najbardziej japońska z amerykańskich produkcji na ten temat. Zapytaliśmy twórców o inspiracje, a także o udział Michaela Manna.
Choć "Tokyo Vice" daleko do brutalności japońskich filmów o yakuzie, jest to jednocześnie najbardziej japońska z amerykańskich produkcji na ten temat. Zapytaliśmy twórców o inspiracje, a także o udział Michaela Manna.
Za nami pięć odcinków 2. sezonu "Tokyo Vice". Wydarzenia właśnie nabrały tempa, a centrum akcji stał się klub Samanthy (Rachel Keller), która dość śmiało zaczęła sobie poczynać w świecie rządzonym przez yakuzę. Można się domyślać, że ścigający gangsterów detektyw Hiroto Katagiri (Ken Watanabe) i amerykański dziennikarz Jake Adelstein (Ansel Elgort) również będą mieli ręce pełne roboty w kolejnych odcinkach.
Tokyo Vice – czy serial inspiruje się filmami o yakuzie?
2. sezon "Tokyo Vice" jest dłuższy od pierwszego – liczy dziesięć odcinków, co oznacza, że jest w tym momencie dokładnie w połowie. Tymczasem twórcy serialu – showrunner J.T. Rogers i reżyser Alan Poul – w rozmowie z Serialową i innymi mediami opowiedzieli o swoich inspiracjach. Czy są wśród nich klasyczne filmy o yakuzie?
— Filmy o yakuzie, wizualny język filmów o yakuzie, mimo że je kocham, nie był tak naprawdę tym, czego szukałem w 2. sezonie. (…) To znaczy, w naszym serialu jest naturalizm, realizm, ale nie sądzę, aby to był styl tych filmów. To nie jest stylizowany serial, to serial wykorzystujący schematy gatunku: gangsterów, gliniarzy, gazety, kobiety w sukniach z papierosami. Ale tak naprawdę to serial oparty na postaciach, który wykorzystuje prawdziwe miasto Tokio i jego autentyczność jako tło, na którym możemy śledzić tych głównie młodych ludzi, zdających sobie sprawę z tego, co jeśli nie jestem tym, kim myślałem, że jestem, kiedy sprawy wokół mnie stają się bardziej niebezpieczne – wyjaśnił J.T. Rogers.
Alan Poul, który studiował japonistykę na Yale, zna japoński i nakręcił w latach 80. kilka filmów w Japonii oraz produkował "Black Rain" Ridleya Scotta, przyznał, że naoglądał się filmów o yakuzie, i wskazał jeden, który wydaje mu się najbliższy "Tokyo Vice".
— Myślę, że jeśli chodzi o klasyczne japońskie filmy o yakuzie, tym, który jest [nam] najbliższy, jeżeli chodzi o realizm, jest "Jingi naki tatakai" Kinjiego Fukasaku – film, w którym jest walka bez honoru i człowieczeństwa i który daje nielakierowane spojrzenie na yakuzę, na tyle na ile to jest możliwe w japońskim kinie.
Reżyser "Tokyo Vice" zdradził nam, że o ile ekipa serialu nie naśladuje stylu klasycznych filmów o yakuzie, miała na planie kogoś o bardzo znanym nazwisku, kto pracował przy wielu z nich: to Kazuko Kurosawa, kostiumografka i córka legendarnego japońskiego reżysera Akiry Kurosawy. To właśnie ona odpowiadała za kostiumy w 2. sezonie.
— Naszą kostiumografką w 2. sezonie była Kazuko Kurosawa, która jest córką Akiry Kurosawy, ale też jedną z najwybitniejszych kostiumografek w historii japońskiego kina. I ona współpracowała ze wszystkimi wielkimi reżyserami, zrobiła tonę filmów o yakuzie, zrobiła całą serię, którą wyreżyserował Takeshi Kitano i która też była niesamowicie popularna.
Dyskutując z nią kwestie strojów, zwłaszcza dla Chihara-kai i Tozawa-gumi, odnosiliśmy się do pracy, którą wykonała, zwłaszcza przy filmach Takeshiego o yakuzie. Te filmy mają znacznie szerszą perspektywę. Są przerysowane z bardzo uzasadnionych powodów stylistycznych. Ale współpracując z nią, powiedzieliśmy, że chcemy, aby to było równie efektowne wizualnie, ale bardziej prawdziwe i mniej opierało się na odniesieniach filmowych, a bardziej na zdjęciach z gazet z epoki.
Tokyo Vice – czy Michael Mann współtworzył sezon 2?
Jak pewnie pamiętacie, HBO Max na początku promowało "Tokyo Vice" nazwiskiem Michaela Manna, który wyreżyserował 1. odcinek i nadał serialowi charakterystyczny, neonowy wygląd. Czy filmowiec miał jeszcze potem coś wspólnego z serialem?
— Nie, Michael wykonał świetną robotę przy pilocie (…). A potem poszedł nakręcić ten malutki, niskobudżetowy film zatytułowany "Ferrari". Takie tam nowe szczyty. Uściskaliśmy się, podaliśmy sobie ręce, chyba jakieś trzy lata temu czy tam więcej. A potem on zajął się innymi projektami – powiedział nam J.T. Rogers.
Alan Poul przyznał z kolei, że po tym jak Mann ustalił pewne wizualne ramy dla serialu w jego pilocie, ekipa "Tokyo Vice" do pewnego stopnia ten styl naśladowała, ale też stanęła przed zadaniem zamienienia "szablonu" Manna w coś, co mogło stać się ramą dla kolejnych odcinków, gdzie potrzeby były już trochę inne niż w przypadku pilota.
— Wiecie, oczywiście trudno jest podążać tymi śladami, ale poszliśmy w ślady Michaela nie bez powodu, ponieważ potrzebowaliśmy bardzo mocnej palety wizualnej i bardzo mocnego otwarcia, które miało bardziej opierać się na elementach gatunkowych, aby was złapać, przedstawić miasto i w szczególności przedstawić Jake'a. (…) To było tak, jakby Michael stworzył szablon, który oczywiście miał duży wpływ na serial, ale też zastanawiając się, jak potem zrobić odcinki 2, 3 i 4 [z 1. sezonu], musieliśmy modyfikować i tworzyć własny szablon, który był raczej zbudowany z myślą o trwałości. Coś, co było zbudowane na bardziej skomplikowanych strukturach ciągłej serialowej narracji.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o kulisach serialu HBO Max, sprawdźcie, jak wyglądają realia kręcenia w Japonii i jak wyszukiwane są miejscówki w "Tokyo Vice. Twórców serialu zapytaliśmy także o to, czy konsultują fabułę z członkami yakuzy.