"Szōgun" jest bardziej japoński niż hollywoodzki. Twórcy mówią, że to wszystko zasługa tego aktora
Karol Urbański
28 lutego 2024, 10:02
"Szōgun" (Fot. FX)
"Szōgun" zadebiutował na Disney+ i już jest o nim głośno. O tym, jak przebiegały prace nad wyczekiwanym serialem historycznym, mówią twórcy, Justin Marks i Rachel Kondo. Jak udało im się zachować autentyczność?
"Szōgun" zadebiutował na Disney+ i już jest o nim głośno. O tym, jak przebiegały prace nad wyczekiwanym serialem historycznym, mówią twórcy, Justin Marks i Rachel Kondo. Jak udało im się zachować autentyczność?
Współtwórcy serialu "Szōgun", czyli Justin Marks i Rachel Kondo, opowiedzieli o przebiegu prac nad ambitnym projektem od stacji FX. Sprawdźcie, co zrobili, by sprawić, że ich serial będzie bardziej japoński niż hollywoodzki.
Szōgun – serial jest bardziej japoński niż hollywoodzki
10-odcinkowy "Szōgun" zabiera nas do Japonii z roku 1600 stojącej u progu wojny domowej. Fabuła skupia się konflikcie lorda Yoshiiego Toranagi (Hiroyuki Sanada) z Radą Regentów i jego niespodziewanym sojuszu z angielskim nawigatorem Johnem Blackthorne'em (Cosmo Jarvis). Losy tej dwójki wiążą się z kolei z tłumaczką, Todą Mariko (Anna Sawai), a to, co następuje dalej, ma wpływ na historię całej Japonii.
W rozmowie z serwisem ComicBook Marks i Kondo wypowiedzieli się na temat chęci zachowania "japońskości" serialu pomimo tego, że ekipa stojąca za nim była złożona głównie z Amerykanów. Jak się okazuje, kluczowe było zatrudnienie Sanady nie tylko jako głównego aktora, ale również producenta wykonawczego. Zdaniem filmowców to odtwórca roli lorda Torangi wniósł do projektu niezbędną japońską perspektywę.
— Punkt widzenia, który on wniósł, a który był tak ważny i kluczowy przy tworzeniu tego serialu, polegał na tym, że on stwierdził: "Pracuję w Hollywood w USA od 25 lat. Widziałem każdy błąd popełniony przez Hollywood w przekazywaniu mojej kultury". [A my na to]: "No więc zróbmy to. Ty możesz dać nam listę zadań, a my możemy przez nią przejść i możemy spróbować unikać [błędów] każdego dnia, tworząc ten serial". Oznaczało to też, że [Sanada] zaczął mówić: "Znam osobę, którą powinniście zatrudnić. Znam tego i tamtego" – opowiadał Justin Marks.
Współtwórca dodał nawet, że udział aktora w serialu okazał się na tyle istotny, iż "bez Sanady nie byłoby 'Szōguna'". Aktor zaangażował bowiem w produkcję m.in. japońską producentkę, Eriko Miyagawę ("Kill Bill", "Milczenie"), a także wielu kluczowych członków ekipy, w tym doradców językowych, tłumaczy, historyków i scenografów.
— Bez jego wkładu – oprócz (…) tego, że po prostu tam był, on upewniał się, że wszyscy są w odpowiednich kostiumach, że fryzury wyglądają dobrze, że wszyscy nadzorują naszą japońską ekipę, która w zasadzie jest tutaj gościnnie, i dbał o to, by wszyscy czuli się komfortowo i czuli, że mają możliwość wypowiedzenia się, gdy coś jest nie tak – nie byłoby "Szōguna". To była bardzo istotna część.
Jeśli jesteście ciekawi, co o serialu sądzi Serialowa, sprawdźcie nasz tekst: Szōgun – recenzja serialu.