"Drugi najlepszy szpital galaktyki" jak animowani "Chirurdzy" w kosmosie – recenzja serialu Amazona
Kamila Czaja
25 lutego 2024, 12:33
"Drugi najlepszy szpital galaktyki" (Fot. Amazon Prime Video)
W "Drugim najlepszym szpitalu galaktyki" czyhają międzygatunkowe romanse, medyczne wyzwania, kosmiczne katastrofy i chciwe korporacje, a to wszystko w cieniu kobiecej przyjaźni i naukowej ambicji.
W "Drugim najlepszym szpitalu galaktyki" czyhają międzygatunkowe romanse, medyczne wyzwania, kosmiczne katastrofy i chciwe korporacje, a to wszystko w cieniu kobiecej przyjaźni i naukowej ambicji.
Amazon Prime Video wyrasta na platformę, która ma sporo do zaoferowania fan(k)om animacji dla dorosłych. Równocześnie "Undone", "Legenda Vox Machiny", "Niezwyciężony" czy niedawny "Hazbin Hotel" nie są tytułami, o których mówią wszyscy – w przeciwieństwo do netfliksowych hitów czy produkcji firmowanych przez Dan Harmona. Wypuszczony właśnie "Drugi najlepszy szpital galaktyki" ("The Second Best Hospital in The Galaxy") zapewne w kwestii popularności niewiele zmieni, utwierdzając równocześnie mocną pozycję Prime Video w obszarze dóbr niszowych.
Drugi najlepszy szpital galaktyki – o czym jest serial?
Jeśli bowiem na ośmioodcinkowy 1. sezon serialu stworzonego przez Cirocco Dunlap ("Russian Doll") patrzeć przez pryzmat innych animacji, bliżej będzie mu do łatwiej przyswajalnej wersji "Tuki i Bertie" niż do ambicji typu "BoJack Horseman", że o rozmachu "Niebieskookiego samuraja" czy popularności "Ricka i Morty'ego" nie wspomnę. Historia dwóch przyjaciółek, które chcą zapisać się w annałach galaktycznej medycyny, i zróżnicowanego zespołu pracującego w tytułowym szpitalu raczej nie stanie się obiektem kultu (chociaż skoro "Hazbin Hotel" z czasów YouTube'owego pilota mogło, to kto się ośmieli wróżyć?). Chcę jednak wierzyć, że znajdzie swoją publiczność.
Chaotyczny zwiastun i kolorystyczne nadmiary niekoniecznie zapowiadały coś udanego, jednak skusiła mnie imponującej obsada. I chociaż ciekawa jestem, ile osób nawet po serial nie sięgnie, widząc już w oficjalnym opisie feminatyw "doktorki", dla mnie to tylko zachęta. Zresztą wykreowany w "Drugim najlepszym szpitalu w galaktyce" świat w ogóle niewiele robi sobie z konserwatywnych norm.
Wśród kosmicznych stworzeń przypominających czasem ptaki, czasem ryby, czasem gady, a czasem jeszcze inne gatunkowe hybrydy, różnorodność jest czymś oczywistym. Na tym tle, w barwnym uniwersum wymyślonym razem z jego nowoczesnymi technologiami i starymi legendami, toczą się przygody dr Klak (Keke Palmer, "Scream Queens") i dr Sleech (Stephanie Hsu, "Wspaniała pani Maisel").
Drugi najlepszy szpital galaktyki – animacja o doktorkach
Pierwsza z nich jest znerwicowana, niepewna siebie, będąca od dziecka przedmiotem (bo nie podmiotem) terapii prowadzonej przez matkę. Na dodatek wciąż liczy, że dr Azel (głos podkłada Sam Smith, a więc też osoba niebinarna o zaimkach they/them) przestanie traktować ich relację jako niezobowiązujący seks. Druga główna bohaterka nie boi się ryzyka, ale przerażają ją związki. Dla przyjaźni z Klak robi wprawdzie wyjątek, ale już wybór między przygodnymi schadzkami z obsługującym maszyny ze słodyczami Mattem (Andrew Dismukes) a głębszą relacja z wrażliwym, dosłownie odczuwającym cudze emocje doktorem Plowpem (Kieran Culkin z "Sukcesji") okaże się dla niej trudny. Brzmi trochę jak animowani "Chirurdzy" w kosmosie? Tak, ale to celowe gry z medycznym gatunkiem. Podobnie jak wtedy, gdy duet rozwikłuje najtrudniejsze medyczne przypadki niczym Gregory House.
Do tego dodać należy umiejętne czerpanie z sitcomów o miejscu pracy, choćby w zbudowaniu wyrazistego zespołu, do którego należy też sarkastyczna pielęgniarka Tup (Natasha Lyonne, ostatnio "Poker Face") czy stażystka Vlam (Maya Rudolph, "Saturday Night Live"), przy okazji będąca też robotem, który przeżył niejedno życie. Równocześnie, wykorzystując te konwencje, "Drugi najlepszy szpital galaktyki" proponuje coś własnego. Zarówno wtedy, kiedy jest proceduralem (każdy odcinek to inny ciekawy przypadek), jak i wtedy, kiedy konsekwentnie rozwija wątek sezonu, mianowicie badania nad pasożytem, który wprawdzie unicestwia osoby nim zainfekowane i może zniszczyć galaktykę, ale przy okazji leczy stany lękowe.
Drugi najlepszy szpital galaktyki to przyjaźń i medycyna
Sleech i Klak złamią więc niejedną regułę, by odkryć nową kurację, a ukrywać się z tym muszą i przed instytucją nadzoru lekarskiego, i przed konkurencją – medyczną korporacją UniYum. Antykorporacyjna satyra wypada świetnie, twórczyni serialu z ekipą scenarzystek ma bowiem oryginalne pomysły na pokazanie, co dzieje się, gdy wszystko można kupić (na przykład pod wpływem przerwy reklamowej w środku operacji). W ogóle humor tego serialu do mnie trafia, chociaż czasem trzeba się mocno skupić, bo tempo rzucania żartami, nie zawsze oczywistymi, jest spore.
Nieco gorzej wypada tempo samych przygód, bo chociaż wiele się tu dzieje – jest kolorowo, a poszczególne pomysły, jak przenoszona drogą płciową choroba upodobniająca kogoś wyglądam do partnerki/partnera, święto na cześć twórcy teleportacji czy korkujące izbę przyjęć wypadki związane z czarną dziurą, każą podziwiać wyobraźnię osób piszących i rysujących ten serial – to zaangażowanie widowni wynikałoby raczej z postaci i tekstów niż z tego, co się dzieje. Trochę lepiej wypadają pod tym względem końcowe odcinki, kiedy stawki są wyższe.
Jednak czy to zarzut? Po to się ogląda sitcomy, żeby się pośmiać z perypetii ciekawej ekipy. To kryterium "Drugi najlepszy szpital galaktyki" zdecydowanie spełnia, dodając do tego sporo oryginalności z budowie prezentowanego świata. Gdzie jeszcze znajdziemy uwodzicielskiego kulistego grzyba wygłaszającego egzystencjalne monologi albo zobaczymy budzące grozę pożeranie żywych przekąsek (po seansie mam ochotę założyć Ligę Obrony Chrupiących Wrzaskunów niczym Hermiona Granger emancypująca w "Harrym Potterze" skrzaty domowe).
Drugi najlepszy szpital galaktyki – czy warto oglądać?
I chociaż nie wszystkie odcinki są równie udane, to scenariusz naprawdę można pochwalić. Wyróżnia się zwłaszcza odcinek 3., "Jutrzejszy zgon to problem na wczoraj", w którym poznajemy młodsze wersje bohaterek, ale ma to sens w ramach całej, skomplikowanej i błyskotliwie skonstruowanej, historii o pętlach czasu. Mniej fantastyczne, a poważniejsze tematy też tu są, choćby w zmaganiach Klak z lękiem (i z własną matką), a Sleech – z obsesją kontrolowania otoczenia i trzymania ludzi na dystans. Kwestia zdrowia psychicznego, toksycznych związków, granic, które można przekroczyć w imię nauki – to wszystko tu jest, ale bez wielkich morałów. A jeśli dostaniemy 2. sezon, to uniwersum będzie miało szansę rozwinięcia, podobnie jak postaci, o których zostało jeszcze sporo do opowiedzenia.
Chciałabym zobaczyć więcej tej opowieści o przyjaźni – pięknej, ale nie idyllicznej, bo bohaterki doskonale i długo się wzajemnie znają i czasem źle znoszą sytuacje, gdy druga popełnia wciąż te same życiowe błędy. Ale też o medycynie uprawianej z poświęceniem, chociaż, jak twierdzi genialny duet, "dla nauki, nie z życzliwości". Trochę się jednak boję, że (antykorporacyjny) "Drugi najlepszy szpital galaktyki" okaże się dla (korporacji) Amazona za niszowy.
Klak stwierdza w trudnym momencie kolejnej szalonej przygody: "Jeśli umrę, przynajmniej będę martwa". Optymistyczniej można powiedzieć, że jeśli serial nie przetrwa, przynajmniej dostaliśmy godną uwagi ośmioodcinkową ciekawostkę. I kolejną niebudowaną na konfliktach ani rozmowach o facetach żeńską przyjaźń, którą można umieścić obok takich wzorców jak Tuca i Bertie, Leslie i Ann z "Parks and Recreation", Ilana i Abbi z "Broad City" i – rzecz jasna – Meredith i Cristina z "Chirurgów".