Kiedy w 2. sezonie "Tokyo Vice" przyspieszy tempo? "Będziemy strzelać z armaty" – zapowiadają twórcy
Marta Wawrzyn
18 lutego 2024, 14:32
"Tokyo Vice" (Fot. HBO Max)
Za nami trzy odcinki 2. sezonu "Tokyo Vice", po których można odnieść wrażenie, że w serialu spadło tempo. Twórcy wyjaśnili nam, jak jest skonstruowany ten sezon i kiedy planowane jest znaczące przyspieszenie.
Za nami trzy odcinki 2. sezonu "Tokyo Vice", po których można odnieść wrażenie, że w serialu spadło tempo. Twórcy wyjaśnili nam, jak jest skonstruowany ten sezon i kiedy planowane jest znaczące przyspieszenie.
"Tokyo Vice" wróciło w lutym z 2. sezonem, w którym wydarzenia na razie nieco zwolniły po kilku mocniejszych momentach z finału 1. sezonu. Jake Adelstein (Ansel Elgort) buduje swoją karierę w japońskiej gazecie, zajmując się innymi tematami, a jednocześnie wdał się w potencjalnie niebezpieczny romans. Detektyw Hiroto Katagiri (Ken Watanabe) dopiero szykuje się do większego skoku. Samantha (Rachel Keller) rozkręca własny klub i wchodzi w potencjalnie niebezpieczne partnerstwo biznesowe. A kiedy wydarzenia w serialu przyspieszą i zacznie się gra w konsekwencje?
Tokyo Vice sezon 2 – spadło tempo? Będzie przyspieszenie
Twórcy "Tokyo Vice" – showrunner J.T. Rogers i reżyser Alan Poul – w rozmowie z Serialową i innymi mediami przyznali, że zdają sobie sprawę, iż w pierwszych trzech odcinkach 2. sezonu spadło tempo. Jednocześnie zapewnili, że to cisza przed burzą. Ten sezon ma 10 odcinków, podczas gdy poprzedni miał ich osiem, stąd nieco inna struktura. Jak wyjaśnił nam J.T. Rogers, na całość jest bardzo konkretny plan.
— Alan wyreżyserował 1. i 2. odcinek, ale to było cały czas zaplanowane i zorganizowane w ten sposób. W pewnym sensie to wszystko naszkicowałem. Tak naprawdę 1. odcinek 2. sezonu jest ostatnim odcinkiem 1. sezonu, a potem przeskakujemy o trzy miesiące do przodu. Zasadniczo więc powiedziałbym, że nie tyle zwalniamy, co nakrywamy stół na 2. sezon, tak abyście mieli zapierającą dech w piersiach kulminację 1. sezonu, a potem zobaczyli następstwa.
To ważne w opowiadaniu historii, aby mieć rytm. Jeśli tylko pędzisz, w pewnym momencie publikę przestanie to obchodzić. Bo myślimy, że chcemy tylko pościgów i strzelanin, ale tak naprawdę chcemy też troszczyć się o postacie i je poznawać. I kiedy zacznę usuwać im grunt spod nóg, publika będzie zaangażowana, a przynajmniej taki jest plan.
Serialowa i pozostali dziennikarze widzieli do tej pory pięć z dziesięciu odcinków 2. sezonu "Tokyo Vice" – i możemy wam zdradzić, że w 5. odcinku dzieje się rzeczywiście dużo i szybko. Ale podobno to jeszcze nic, bo reżyser Alan Poul zapewnił nas, że prawdziwa jazda bez trzymanki będzie dopiero w drugiej połowie sezonu.
— Tak, myślę, że to naprawdę jasne, ponieważ wyreżyserowałem 8. odcinek, czyli finał 1. sezonu, a potem 1. odcinek tego sezonu. I to jest tak naprawdę dwuczęściowy punkt kulminacyjny 1. sezonu. I to zawsze było tak zaplanowane. Nawet jeżeli chodzi o styl zdjęć i wygląd serialu, w 1. odcinku naśladowaliśmy jeszcze 1. sezon, a następie wykorzystaliśmy 2. odcinek, aby nieco zmienić naszą temperaturę barw, zmienić trochę styl kręcenia i przeobrazić się, ponieważ teraz to będzie…
Minęło trochę czasu i to jest nowy sezon. A budowanie historii wymaga czasu. Mam nadzieję, że nie byliście znudzeni 2. i 3. odcinkiem, ale myślę, że jeśli obejrzeliście wszystko do 5. odcinka włącznie, to możecie zobaczyć, jak to wygląda, zanim dotrzemy do 5. odcinka, a następnie, przez pięć ostatnich odcinków, wszystko jest wystrzeliwane z armaty. Tyle czasu zajmuje nakręcenie maszyny, aby było wystarczająco dużo zwojów sprężyn, które możemy następnie puścić.
Jeśli jesteście ciekawi kulisów "Tokyo Vice", sprawdźcie, co twórcy mówią o realiach kręcenia w Japonii. Przeczytajcie także naszą recenzję 2. sezonu "Tokyo Vice".