"Nowy styl" to opowieść o wojnie i modzie, która imponuje rozmachem – recenzja serialu Apple TV+
Nikodem Pankowiak
14 lutego 2024, 16:00
"Nowy styl" (Fot. Apple TV+)
Jakiś czas temu w kinach mieliśmy rodzinę Guccich, na Disney+ był Balenciaga, a teraz Apple TV+ wzięło na warsztat imperium Christiana Diora. Czy warto oglądać serial "Nowy styl" od współtwórcy "Damages"?
Jakiś czas temu w kinach mieliśmy rodzinę Guccich, na Disney+ był Balenciaga, a teraz Apple TV+ wzięło na warsztat imperium Christiana Diora. Czy warto oglądać serial "Nowy styl" od współtwórcy "Damages"?
"Nowy styl" to kolejna produkcja Apple TV+, w której jedna rzecz od razu rzuca się w oczy – nie szczędzono na nią pieniędzy. Platforma streamingowa z jabłkiem w logo przyzwyczaiła nas do rozmachu i nie inaczej jest także w przypadku jej najnowszego serialu, za którego sterami stanął Todd A. Kessler, współtwórca "Damages" i "Bloodline". Pierwsze trzy odcinki trafiły już do serwisu, a ja miałem już szansę zobaczyć całość tej historii (10 odcinków), inspirowanej fragmentami biografii Christiana Diora. Czy twórcy serialu postawili francuskiej ikonie mody pomnik czy wręcz przeciwnie?
Nowy styl – o czym jest serial Apple TV+?
Tak się jakoś złożyło, iż w ciągu miesiąca dostaliśmy dwa seriale o prawdziwych ikonach mody. Najpierw był "Cristóbal Balenciaga" na Disney+, teraz przyszła pora na Christiana Diora w "Nowym stylu". Co ciekawe, każdy z nich pojawia się w serialu tego drugiego, choć oczywiście grany przez innego aktora. Trochę szkoda, bo może w dobie tworzenia serialowych franczyz i uniwersów byłaby szansa na stworzenie czegoś na wzór modowych Avengersów. W końcu Paryż, w którym toczy się akcja serialu, pełen był postaci, które na zawsze odcisnęły swoje piętno na świecie mody. Ale już tak zupełnie na poważnie, jeśli "Cristóbal Balenciaga" zmęczył was swoją miałkością, banalnością i byciem najbardziej zwyczajnym serialem biograficznym, jak to tylko możliwe, "Nowy styl" może być naprawdę przyjemną odtrutką.
Christiana Diora (Ben Mendelsohn, "Bloodline") poznajemy w roku 1955, gdy jest już kimś, kogo można byłoby nazwać nawet francuskim bohaterem narodowym. Podczas wizyty na Sorbonie, gdzie jest fetowany przez studentów, musi jednak zmierzyć się nie tylko z pytaniami o modę – szczególnie o Coco Chanel (Juliette Binoche, "Schody"), która po latach wróciła do Paryża i chce rzucić Diorowi, w jej mniemaniu niegodnemu swojej sławy, wyzwanie – ale także o swoją przeszłość i działalność w czasie II wojny światowej, gdy Paryż był okupowany przez nazistów. Dlaczego gdy Francja walczyła, on szył dla nich ubrania? Czy można to w jakikolwiek sposób usprawiedliwić?
W tym momencie razem z Diorem cofamy się do roku 1943, gdy Niemcy od trzech lat rządzą już we francuskiej stolicy, a główny bohater – mimo coraz większej rozpoznawalności w świecie mody – tak jak inni mieszkańcy musi stać w kolejkach, by zdobyć jedzenie na kartki. Choć z jednej strony Dior próbuje trzymać się od wojny jak najdalej i po prostu robić swoje, nie jest w stanie odizolować się od niej zupełnie. Jego siostra, Catherine (Maisie Williams, "Gra o tron") działa bowiem w ruchu oporu, co musi w końcu sprowadzić na nią realne niebezpieczeństwo. Podczas gdy Catherine bierze udział w zastawianiu pułapek na nazistów, jej starszy brat szyje dla nich ubrania, zasłaniając się ignorancją – w końcu jego szef, Lucien Lelong (John Malkovich, "Nowy papież") wydaje polecenia i nigdy nie mówi wprost, dla kogo są tworzone suknie.
Nowy styl – serial o Diorze i Chanel ma świetną obsadę
W przedstawioną w serialu historię bardzo łatwo się zaangażować, a każdy z wątków ma w sobie coś przyciągającego, nawet jeśli przy niektórych mamy wrażenie, jakby rozciągnięto je na siłę. Wciągająca potrafi być zarówno historia budowy modowego imperium, która rozpoczęła się w najbardziej mrocznych czasach, jakie tylko można sobie wyobrazić, jak i wątek wojenek na linii Dior – Chanel, oraz oczywiście wyjątkowo trudny wątek Catherine, która za swoją działalność w ruchu oporu zapłaciła wysoką cenę. O zaangażowanie będzie o tyle łatwiej, że twórcy stworzyli wiarygodny świat, co nie zawsze udaje się w serialach cofających widza w czasie.
"Nowy styl" już na pierwszy rzut oka przykuwa uwagę realizacją. Widać wysoki budżet produkcji, dzięki czemu nie mamy wrażenia, jakbyśmy oglądali teatr telewizji. Serial Apple TV+ żyje, każdy drobny detal przykuwa uwagę – już od samej czołówki, której metafory może i są trochę zbyt łopatologiczne, ale która też pokazuje, jak istotne jest to przywiązanie do szczegółów. Są jednak rzeczy trudne do wybaczenia i zrozumienia, gdy mówimy o takiej produkcji. Po pierwsze, dlaczego wszyscy mówią tutaj po angielsku, ale ze sztucznym, irytującym "francuskim" akcentem? Tego się często nie da słuchać. Po drugie, jeśli już twórca serialu koniecznie chciał pracować z Benem Mendelsohnem, którego pewnie ma powody lubić, to czy nie mógł go chociaż trochę upodobnić do Diora? Pomijam już przy tym fakt, iż Mendelsohn ma 54 lata i gra 38-latka.
Ale ten wysoki budżet serialu można zauważyć także, a może przede wszystkim, właśnie dzięki Mendelsohnowi i innym nazwiskom w obsadzie – ostatecznie to właśnie one są tym, co w serialu robi największe wrażenie. "Nowy styl" wypełniony jest gwiazdami bardziej niż największe pokazy mody. Oprócz wymienionych już osób na ekranie pojawiają się później chociażby tacy aktorzy, jak Glenn Close ("Damages"), Claes Bang ("Drakula") czy Emily Mortimer ("The Newsroom"). W tym gwiazdozbiorze najjaśniej świecą jednak gwiazdy Mendelsohna i Binoche, którzy na pierwszym planie muszą poradzić sobie z legendą jednych z największych nazwisk w historii świata mody. Kontrowersyjnych i budzących emocje do dziś. Przy nich Pierre Balmain (Thomas Poitevin) czy Cristóbal Balenciag (Nuno Lopes, "White Lines"), choć mają swoje momenty, nie wychodzą raczej poza role uczestników cudzej opowieści.
Nowy styl – czy warto oglądać serial Apple TV+?
Choć czasem ma ku temu zakusy, "Nowy styl" nie próbuje jednoznacznie oceniać swoich bohaterów. Z Diorem i jego biografią nie obchodzi się jak z jajkiem, choć też jeśli ktokolwiek liczy na rzeczywiście krytyczne podejście do tej postaci, może swoje nadzieje porzucić od razu po czołówce 1. odcinka, gdy twórcy serialu obiecują nam historię o tym, "jak tworzenie pozwoliło przywrócić światu jego ducha i życie". No cóż, po takiej deklaracji trudno chyba oczekiwać czegoś innego niż laurki, prawda?
Kessler i spółka starają się jednak nie iść tą drogą i co jakiś czas zadają pytanie, czy Dior na pewno musiał podejmować takie decyzje, jakie podejmował. To samo dotyczy Coco Chanel, do której od samego początku trudno poczuć jakąkolwiek sympatię, jakby scenarzyści koniecznie chcieli postawić ją w roli antagonistki Diora. Mimo że serial poświęca wiele miejsca jej skomplikowanym relacjom z nazistami, ona także nie zawsze będzie taka czarno-biała i znajdzie się tu miejsce na wiele odcieni szarości.
"Musisz zadać sobie pytanie, czy gdy to wszystko minie, będziesz w stanie żyć ze wszystkim, co zrobiłeś" – mówi w pewnym momencie serialowy Cristóbal Balenciaga. Zarówno Dior, jak i Chanel zdają się "być w stanie", ale czy na pewno powinni? To już kwestia, którą każdy widz może rozstrzygnąć po swojemu. Twórcy czasem będą sugerowali nam odpowiedź, co jakiś czas wychodząc z roli bezstronnych obserwatorów, ale jak najbardziej mają do tego prawo. To ich spojrzenie, ich wizja. Szkoda tylko, że "Nowy styl" zbyt często jest serialem bardziej nadętym niż nazistowska i francuska socjeta razem wzięte. Podobnie jak w przypadku swoich poprzednich produkcji, Todd A. Kessler nie ma za grosz dystansu do opowiadanej historii, wszystko musi tu być nadzwyczaj poważne, jakby każdy drobiazg był sprawą życia i śmierci.
Na szczęście pewną zmianę tonu można wyczuć w tych odcinkach, których sam nie reżyserował. Gdy pałeczkę przejmują inni, serial robi się mniej napuszony i wychodzi trochę poza ramy serialowego odpowiednika filmu biograficznego walczącego o Oscary. Finalnie jest to jednak produkcja, której nie sposób nie docenić, choćby z powodu realizacyjnego przepychu i dbałości o szczegóły, ale także dzięki znakomitej obsadzie, której udaje się uniknąć budowania pomników dla granych postaci. To ludzie z krwi i kości, którzy zbudowali współczesną modę. Czy po drodze zaprzedali dusze diabłu? Odpowiedź dla każdego może być inna, co tylko działa na korzyść tego serialu.