"Ekspatki" to historia rodzinnej tragedii, jakiej jeszcze nie widzieliście – recenzja serialu z Nicole Kidman
Karol Urbański
27 stycznia 2024, 13:04
"Ekspatki" (Fot. Amazon Prime Video)
Od wczoraj na Amazon Prime Video możecie oglądać dwa pierwsze odcinki serialu "Ekspatki" w reżyserii Lulu Wang, która w 2019 roku zachwyciła publikę filmem "Kłamstewko". Jak wypada premiera tytułu z Nicole Kidman?
Od wczoraj na Amazon Prime Video możecie oglądać dwa pierwsze odcinki serialu "Ekspatki" w reżyserii Lulu Wang, która w 2019 roku zachwyciła publikę filmem "Kłamstewko". Jak wypada premiera tytułu z Nicole Kidman?
Są seriale, które swój ciężar opierają na fabule – cliffhangerach, zwrotach akcji czy sekretach, które są trzymane przez cały sezon. Inne ciężar opierają na nastroju, niezależnie czy jest to dojmujący niepokój, czy może raczej błogie odprężenie. W takim układzie na każde pięćdziesiąt imitacji "Lost" przypada jedna nastrojowa "Strefa mroku". Na tuziny kolejnych procedurali policyjnych przypada jedno "Miasteczko Twin Peaks". Debiutujący wczoraj miniserial dramatyczny "Ekspatki" na podstawie powieści Janice Y.K. Lee to bezsprzecznie reprezentant drugiej z kategorii.
Ekspatki – o czym jest serial z Nicole Kidman?
Udostępnione w dniu premiery na Amazon Prime Video dwa odcinki (na całość złoży się ich sześć) zwracają nam uwagę, że oto mamy do czynienia z serialem nietypowym. Takim, w którym fabuła ma drugorzędne znaczenie, a widz zaakceptuje – lub też nie – artystyczną wizję twórców. Po seansie dwuodcinkowego prologu wydaje się, że otrzymaliśmy coś na wzór zbioru kilku autorskich minifilmów. Te w domyśle mają zapewnić doświadczenie kinowe, które występująca w jednej z ról głównych Nicole Kidman ("Wielkie kłamstewka") górnolotnie przyrównała do "Dekalogu" Kieślowskiego.
Tytułowymi ekspatkami są trzy kobiety próbujące ułożyć sobie życie we współczesnym Hongkongu. Dwie z nich, Margaret (Kidman) i Hilary (Sarayu Rao, "Jeszcze nigdy…"), to sąsiadki w ekskluzywnym apartamentowcu na Wzgórzu Wiktorii – uprzywilejowane i żyjące w luksusie posiadania całodobowej pomocy domowej. Wiekiem i statusem społecznym różni się od nich Mercy (Ji-young Yoo, "Moxie"), dwudziestokilkulatka i świeżo upieczona absolwentka Uniwersytetu Columbia, która boleśnie odbija się od kolejnych tymczasowych prac.
Choć narracyjnym punktem wyjścia w "Ekspatkach" jest rodzinna tragedia Margaret, historia przeplata wątki kobiet, co rusz zaglądając w ich prozaiczną codzienność. Obserwujemy, jak Margaret, matka trojga dzieci boryka się z przeszłością zostawioną w USA po przedłużającym się zagranicznym epizodzie kariery męża. Przyglądamy się, jak skupiona na pracy Hilary kwestionuje chęć posiadania potomstwa w rozpadającym się małżeństwie. W końcu patrzymy też, jak Mercy usiłuje wybić się ponad przeciętność, w życiu zawodowym walcząc z marazmem, a w życiu prywatnym – z romansem z Davidem (Jack Huston, "Zakazane imperium"), mężem Hilary.
Ekspatki to eksperyment formalny reżyserki Kłamstewka
Wydarzenia w serialu reżyserka i główna scenarzystka Lulu Wang ("Kłamstewko") przedstawia nam niechronologicznie. Tym sposobem dopiero w końcówce 2. odcinka poznajemy okoliczności, przez które wszyscy bohaterowie zachowują się nieswojo w odcinku poprzednim. Nie służy to jednak fabularnym łamigłówkom. Twórczyni jednego z największych kinowych odkryć 2019 roku eksperymentuje z formą i od początku chce wprowadzić widza w stan ambiwalencji. Nieprzypadkowo serial rozpoczyna się przewrotną deklaracją o tym, że w obliczu tragedii współczujemy ofierze i instynktownie ignorujemy – bardzo często przypadkowego – sprawcę.
Wielką siłą Wang jest obiektywizm i wolność od uprzedzeń. Showrunnerka bynajmniej nie ocenia postaw swoich bohaterek i bohaterów, nie zapewnia widzom gotowych odpowiedzi i polega przede wszystkim na osobistych odczuciach publiczności. Tam, gdzie "Biały Lotos" obśmiałby – coraz wyraźniejsze w Hongkongu – nierówności społeczne, reżyserka preferuje wstrzemięźliwość. W innym przypadku, gdzie niejeden filmowiec pokusiłby się o wyrok, autorka zostawia miejsce na polemikę. Niemniej cenna i empatyczna strategia Wang niesie ze sobą wady.
"Ekspatki" to telewizja momentami wręcz eksperymentalna, która bardziej niż konwencjonalny dramat przypomina festiwalowe slow cinema (warto nadmienić, że na imprezach w Toronto i Londynie pokazywano 5. odcinek, w którym perspektywa z ekspatek przechodzi na emigrantki, pochodzące z Filipin gosposie Margaret). Wang szczególnie upodobała sobie impresyjność i apatyczny tryb narracji, które mogą wyprowadzić z równowagi widza oczekującego żywych i sugestywnych opowieści. Serial w dużym stopniu pozbawiono też niebanalnego humoru, emanującego przecież z "Kłamstewka", w którym także mierzyliśmy się z trudną tematyką.
Choć po twórczym podejściu z tamtego filmu Wang zachowała w "Ekspatkach" zdrowy dystans do skomplikowanej materii, opowieść w serialu opowiadana jest zdecydowanie ciężej. Nie brakuje tu w końcu scen bardzo intensywnych i nerwowych, które nie zawsze doczekują się rozładowania emocji. Sama opowieść nie angażuje zaś na tyle, by śmiały ton mógł jej rekompensować.
Ekspatki – czy warto oglądać serial Amazon Prime Video?
Poza tym, że serial oddaje presję kobiety w kontekście narzucanych – zarówno przez społeczeństwo, jak i siebie samych – ról społecznych (matki, żony, bizneswoman, etc.), osobnym bohaterem jest tutaj też sam Hongkong. Ten jest niemal zawsze głośny, opresyjny i podnoszący ciśnienie. Zupełnie jak tłoczny Mong Kok, który staje się tłem tragicznych wydarzeń 2. odcinka. Czasem to po prostu trochę za wiele. To serial, który najlepiej będzie sobie dawkować. Cotygodniowa emisja kolejnych odcinków pasuje tutaj wobec tego jak ulał. Pomoże przyswoić sobie nie do końca przystępną formę i nie pozwoli, by przytłoczyła nas treść. No bo jest tu przecież czym się zachwycać.
Występy trzech głównych aktorek są zniuansowane i pełne emocjonalnej dwuznaczności (na szczególną uwagę zasługuje Ji-young Yoo, która przy utartych manieryzmach Kidman najbardziej przykuwa do ekranu), a zdjęcia Anny Franquesy-Solano ("Kłamstewko") oferują unikalny i estetyczny look. Zresztą sam melancholijny ton "Ekspatek" staje się tyleż dotkliwy, co zwyczajnie intrygujący.
Wang i jej współpracowniczki (pokój scenarzystów tworzyły w tym przypadku wyłącznie scenarzystki) dedykują tytuł kobietom, usiłując oddać dwie strony medalu kobiecego doświadczenia nie tyle w roli ekspatki, ile po prostu niezależnej jednostki. Zarówno w obliczu tragedii, jak i codziennych wyzwań. Obecność w produkcji rzeczywistych ekspatek, takich jak Kidman czy Wang stanowi wartość dodaną, lecz nie wydaje się przesądzać o znaczeniu serialu.
Jeśli zatem nie odstrasza was dość eksperymentalna forma i posępny nastrój "Ekspatek", ten tytuł może być dla was. Wielu widzów z pewnością odbije się od serialu, ale dwa pierwsze odcinki – nawet pomimo widocznych wad – są na tyle ciekawą zapowiedzią pozostałych odsłon historii, że rekomendowałbym cierpliwe podejście. Bez wątpienia jest tu potencjał, który może nas wszystkich jeszcze zaskoczyć.