Szef HBO miał "tajną armię" do trollowania krytyków. Teraz przeprasza za "bardzo, bardzo głupi pomysł"
Karol Urbański
3 listopada 2023, 13:02
"The Idol" (Fot. HBO)
W obozie HBO wybuchła najdziwniejsza afera ostatnich miesięcy w przemyśle filmowo-telewizyjnym. Włodarze stacji nasyłali na krytyków "tajną armię", by trollować ich w sieci. Teraz szef przyznaje, że pomysł był pomylony.
W obozie HBO wybuchła najdziwniejsza afera ostatnich miesięcy w przemyśle filmowo-telewizyjnym. Włodarze stacji nasyłali na krytyków "tajną armię", by trollować ich w sieci. Teraz szef przyznaje, że pomysł był pomylony.
Szefostwo HBO zaliczyło ogromne faux pas. Wszystko z powodu decyzji ówczesnego dyrektora programowego – a dziś szefa – stacji, który kazał swym pracownikom trollować nieprzychylnych krytyków w sieci. Gdy afera przedostała się do mediów, szef HBO przeprosił za całą akcję i przyznał, że był to "bardzo, bardzo głupi pomysł". O co w tym wszystkim chodzi?
HBO miało tajną armię do trollowania krytyków w sieci
Wszystko zaczęło się od raportu magazynu "Rolling Stone", w którym opisano – sięgającą 2020 roku – praktykę trollowania krytyków z decyzji Caseya Bloysa, obecnego szefa HBO i platformy Max, a wówczas – dyrektora programowego stacji. Bloys nakazał swym pracownikom tworzenie fake'owych kont na Twitterze (obecnie X), by zamieszczać negatywne komentarze pod nieprzychylnymi wypowiedziami krytyków na temat seriali HBO.
Sprawa wyszła na jaw dzięki jednemu z byłych pracowników stacji, Sully'emu Temoriemu, który zdradził, że w proceder zamieszana była również Kathleen McCaffrey, ówczesna zastępczyni Bloysa. Oprócz tego, że raporcie pojawiły się zwroty pokroju znalezienia "tajnej armii" do walki z krytykami czy "wtyki na wyciągnięcie ręki", Temori zarzucił stacji nękanie w miejscu pracy i tworzenie toksycznej atmosfery.
Po publikacji artykułu Bloys odpowiedział na zarzuty (za Deadline), przyznając się do części z nich na początku czwartkowej prezentacji ramówki stacji na 2024 rok. Szef HBO przyznał, że pomysł z trollowaniem krytyków był "bardzo, bardzo głupi" i argumentował, że wynikł on z pandemicznej sytuacji bycia zamkniętym w domu.
— Ci z was, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem dyrektorem programowym, który z bardzo dużą pasją podchodzi do seriali, które decydujemy się robić, ludzi, którzy je robią, i ludzi, którzy nad nimi pracują. Chcę, aby seriale były świetne. Chcę, by ludzie je kochali. Chcę, żebyście wszyscy je pokochali. To dla mnie bardzo, bardzo ważne, co myślicie o wszystkich serialach. Więc kiedy pomyślimy o tym sposobie myślenia i o 2020 i 2021 roku – jestem w domu, pracuję z domu, spędzam niezdrową ilość czasu na scrollowaniu Twittera i wpadam na bardzo, bardzo głupi pomysł, aby dać upust mojej frustracji.
Do informacji publicznej trafiły doniesienia o tylko sześciu przypadkach wpisów ze wspomnianych przez Bloysa lat. Choć w swej przemowie szef HBO wspomniał, że "sześć tweetów w ciągu półtora roku nie jest zbyt skuteczne", spekuluje się, że krytycznych komentarzy pod postami krytyków było więcej.
Wśród dziennikarzy, którym "oberwało się" od trolli HBO, znaleźli się m.in. Alan Sepinwall czy Kathryn VanArendonk, którzy podzielili się negatywnymi opiniami o takich serialach, jak "Nierealne" i "Perry Mason". Pod wpisami Sepinwalla znaleźć można było komentarze niejakiej Kelly Shepherd, "mamy i zielarki z Teksasu" z czterema obserwującymi i podejrzanie "stockowym" zdjęciem.
Pomimo potwierdzenia oskarżeń o zamieszczanie negatywnych komentarzy na Twitterze, przedstawiciele HBO zaprzeczyli oskarżeniom Temoriego o nękanie, dyskryminację i toksyczną atmosferę. Były pracownik pozwał kierowników stacji i kilku współpracujących z nią producentów za bezprawne wypowiedzenie umowy o pracę.