Jak Matthew Perry chciał, żebyśmy go zapamiętali? Wcale nie chodzi o rolę Chandlera z "Przyjaciół"
Karol Urbański
30 października 2023, 13:43
"Przyjaciele" (Fot. Warner Bros.)
Po sobotniej śmierci Matthew Perry'ego fani opłakują gwiazdora kultowych "Przyjaciół". Po sieci zaczął krążyć pewien cytat aktora, w którym wyznał on, że chciałby zostawić po sobie coś więcej niż kultowy serial.
Po sobotniej śmierci Matthew Perry'ego fani opłakują gwiazdora kultowych "Przyjaciół". Po sieci zaczął krążyć pewien cytat aktora, w którym wyznał on, że chciałby zostawić po sobie coś więcej niż kultowy serial.
Jak Matthew Perry chciał, żebyśmy go zapamiętali? Podczas zeszłorocznego wywiadu dla – nagrywanego z udziałem publiczności – podcastu "Q with Tom Power" (za ET) ulubieniec fanów zdradził, że wcale nie chodziło mu o rolę Chandlera z kultowego sitcomu "Przyjaciele".
Przyjaciele – tak Matthew Perry chciał zostać zapamiętany
Choć dzięki występowi w "Przyjaciołach" Perry zyskał popularność i rozkochał wielu fanów popkultury na całym świecie, aktor stwierdził, że nie chciałby, żeby to właśnie kreacja Chandlera okazała się jego największym dziedzictwem. Zmarły w wieku 54 lat Matthew Perry powiedział wówczas, że chciałby być zapamiętany przede wszystkim z tego, kim był jako osoba.
— Chciałbym zostać zapamiętany jako ktoś, kto dobrze żył, dobrze kochał i był człowiekiem poszukującym – powiedział Perry publiczności zgromadzonej w Toronto.
Perry od młodości zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i leków, co opisał z dużą szczerością w wydanej rok temu książce autobiograficznej "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz". W trakcie spotkania aktor wyznał też, że jego największym osiągnięciem życiowym nie są "Przyjaciele", lecz inni uzależnieni, którym był w stanie pomóc.
— Najlepsze we mnie jest zdecydowanie to, że jeśli ktoś podchodzi do mnie i mówi: "Nie mogę przestać pić. Czy możesz mi pomóc?", mogę powiedzieć "tak" i rzeczywiście to zrobić. I mówiłem o tym od dłuższego czasu: kiedy umrę, nie chcę, by "Przyjaciele" byli pierwszą rzeczą, o której się wspomina – chcę, aby to była pierwsza rzecz, o której się wspomina. I zamierzam przeżyć resztę mojego życia, udowadniając to.
Mimo powyższych słów Perry zdawał sobie sprawę z tego, w jaki sposób zostanie odczytany jego "medialny nekrolog", o czym wspomniał niegdyś w archiwalnym poście krążącym obecnie w mediach społecznościowych (za Deadline).
— Kiedy umrę, wiem, że ludzie będą mówić o "Przyjaciołach", "Przyjaciołach" i "Przyjaciołach". I cieszę się z tego, jestem szczęśliwy, że wykonałem solidną pracę jako aktor, a także dałem ludziom wiele okazji do żartowania z moich zmagań w sieci… ale kiedy umrę, jeśli chodzi o moje tak zwane osiągnięcia, byłoby miło, gdyby "Przyjaciele" byli wymienieni daleko za rzeczami, które zrobiłem, aby pomóc innym ludziom. Wiem, że tak się nie stanie, ale byłoby miło.
Matthew Perry pozostawił po sobie m.in. Perry House, ośrodek trzeźwości dla mężczyzn w Malibu. Aktor napisał także sztukę "The End of Longing", którą określił w swej książce "osobistym przesłaniem dla świata, wyolbrzymioną formą mnie jako pijaka". "Miałem coś ważnego do powiedzenia ludziom takim jak ja i ludziom, którzy kochają ludzi takich jak ja" – napisał w swej autobiografii.