"Nocne rozmowy" to idealna komedia romantyczna na nasze czasy – recenzja serialu Apple TV+
Nikodem Pankowiak
24 września 2023, 13:02
"Nocne rozmowy" (Fot. Apple TV+)
Jak żyć, gdy cały świat śpi, a ty nie potrafisz zmrużyć oczu? "Nocne rozmowy" pokazują, że jest to możliwe i znajdują pozytywy tam, gdzie większość osób widziałaby koszmar.
Jak żyć, gdy cały świat śpi, a ty nie potrafisz zmrużyć oczu? "Nocne rozmowy" pokazują, że jest to możliwe i znajdują pozytywy tam, gdzie większość osób widziałaby koszmar.
"Nocne rozmowy" to brytyjska propozycja od Apple TV+, stworzona przez duet złożony z Natalie Walter, którą możecie kojarzyć z roli Francine w świetnym "Mogę cię zniszczyć", i Steva'e Burge'a – dla niego to również debiut w roli twórcy i showrunnera. Ich pierwsza wspólna produkcja to urocza komedia o dwójce ludzi, którzy nie do końca – i nie z własnej winy – pasują do tego świata. To romantyczna opowieść, w której pytanie "Czy będą ze sobą?" w premierowych trzech odcinkach o dziwo nie wysuwa się na pierwszy plan, choć istnieje spore prawdopodobieństwo, że to jeszcze się zmieni.
Nocne rozmowy – o czym jest brytyjski serial Apple TV+?
Lisa (Antonia Thomas, "Lovesick") i Danny (Craig Roberts, "Red Oaks") to dwoje przyjaciół, których niekoniecznie łączą wspólne zainteresowania czy charakter. Tym, co połączyło ich ze sobą najbardziej, jest… bezsenność. Tych dwoje bohaterów nigdy nie spotkało się osobiście, choć zdaje się, że wiedzą o sobie wszystko. To dlatego, że gdy cały świat zasypia, Lisa i Danny rozmawiają o wszystkim godzinami i towarzyszą sobie w zwyczajnych sytuacjach, takich jak wizyta w aptece czy zamawianie pizzy, które czasem zmieniają się w przeżywane razem – choć osobno – przygody. W ten sposób walczą z samotnością, która przychodzi do nich po zmierzchu.
Na pierwszy rzut oka ta dwójka bohaterów nie mogłaby się od siebie bardziej różnić. Lisa to impulsywna wolna dusza, aspirująca ilustratorka, którą przed snem powstrzymują obawy o przyszłość jej córki. Na pierwszy rzut oka nie brakuje jej niczego – ma dziecko, kochającego partnera i coraz lepiej wyglądającą karierę. Czegoś jednak wyraźnie zaczyna jej w życiu brakować, a w głowie pojawiają się pierwsze wątpliwości, czy aby na pewno jest szczęśliwa u boku mężczyzny, na którym polegać w każdej sytuacji, a z którym wyraźnie niewiele ma wspólnego.
Z kolei Danny to dziennikarz, nie dający sobie rady w kontaktach międzyludzkich. Jego awersja wobec jakichkolwiek społecznych interakcji sprawia mu czasem zupełnie niepotrzebne problemy – jak np. wtedy, gdy wymyśla absurdalne kłamstwa, byleby uniknąć imprezy z okazji urodzin kota swojego sąsiada. Danny, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, mieszka sam, jego samotność jest więc zatem podwójna. Mężczyzna próbuje swojego szczęścia w znalezieniu miłości, ale nie ułatwia tego ani fakt, że w relacjach z ludźmi wypada kiepsko, ani to, że być może czuje coś do Lisy.
Nocne rozmowy mogą być świetną komedią romantyczną
W premierowych trzech odcinkach "Nocne rozmowy" są naprawdę uroczą historią o dwójce odmieńców, których połączyła bezsenność. Czuć między nimi ogromną chemię, ich relacja została rozpisana na tyle dobrze, że nie ma w niej ani grama fałszu. Problem w tym, że to relacja czysto przyjacielska, tymczasem w 3. odcinku twórcy zaczęli jasno sugerować widzom, iż między tą dwójką może być coś więcej. Jasne, wielu oglądających mogło domyślić się tego wcześniej – to nic nadzwyczajnego czy oryginalnego – ale gdy już zdążyliśmy przyzwyczaić się do platonicznej wizji ich relacji, twórcy dali nam znać, że być może mają wobec nich zupełnie inne plany.
Wygląda więc na to, że "Nocne rozmowy" ze zwykłej komedii szybko staną się komedią romantyczną. Taką na miarę naszych czasów, gdzie bohaterowie widzą się jedynie na ekranie smartfona, a rozmawiając ze sobą zabijają towarzyszącą im samotność. Wyraźnie widać, że tych dwoje żywi wobec siebie jakieś uczucia, ale "czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie?" – tego pewnie nie wiedzą jeszcze sami. To zagadka, którą Lisa i Danny będą próbowali rozwiązać w kolejnych odcinkach, a widzowie razem z nimi. Z jednej strony nie miałbym nic przeciwko temu, by tych dwoje się zeszło. Z drugiej – tak dobrze wypadają w roli przyjaciół, że zastanawiam się, czy jest sens to psuć.
Wierzę jednak, że twórcy dobrze wiedzą, co robią – Brytyjczycy wielokrotnie udowadniali już, że umieją w nieoczywiste komedie romantyczne i jak na razie "Nocne rozmowy" mają wszystko, by do tego grona dołączyć. Całą siłę serialu oparto na dwójce bohaterów, ale oboje są na tyle wyraziści, a odcinki na tyle krótkie, że nie przeszkadza nam w ogóle fakt, iż drugi plan został jedynie ledwo zarysowany. To Lisa i Danny są gwiazdami tego serialu a pozostałe postacie mają za zadanie nie przeszkadzać i ewentualnie czasem popchnąć tę dwójkę w odpowiednim kierunku.
Nocne rozmowy – czy warto oglądać serial Apple TV+?
To, że Lisę i Danny'ego tak dobrze ogląda się razem – choć jeszcze raz warto podkreślić, że póki co ani razu nie dzielili ekranu, każda ich interakcja odbywa się przez telefon – to przede wszystkim zasługa twórców. Walter i Burge, którzy tworzyli scenariusze wszystkich dotychczasowych odcinków, potrafią z małych historii wycisnąć absolutne maksimum. Z pozoru błahe zdarzenia i czynności wpływają na rozwój relacji głównych bohaterów. Oboje popychają się do nawzajem do działania, ale też przy okazji dowiadują się o sobie czegoś nowego.
Co jednak najważniejsze, mówimy w końcu o serialu komediowym, "Nocne rozmowy" są serialem zwyczajnie zabawnym. Lisa i Danny to postacie, które jesteśmy w stanie polubić w ciągu kilku minut – to dwoje uroczych outsiderów, którzy zdają się wcale nie płakać nad swoim losem, pasujących do siebie nie tylko ze względu na przypadłość, jaką dzielą. Wygląda też na to, że twórcy serialu dokładnie wiedzą, w jaki sposób chcą budować swoich bohaterów i kiedy odsłaniać przed widzami kolejne informacje na ich temat. Każdy kolejny odcinek mówi nam o nich coraz więcej i powoli rozwiewa mgiełkę tajemnicy wokół nich, choć i tak mamy świadomość, że wciąż wiemy stosunkowo niewiele.
"Nocne rozmowy" ostatecznie gwarantują widzom naprawdę przyjemny seans. Główna w tym zasługa Lisy i Danny'ego, których scenarzyści postanowili nie przedstawiać jako ofiar. Choć oczywiście nikt nie udaje tutaj, że życie z bezsennością jest wspaniałe i twórcy pokazują także ciemne strony tej sytuacji, to ogólnie rzecz biorąc starają się znaleźć w niej trochę pozytywów. W końcu gdyby nie bezsenność, Lisa i Danny prawdopodobnie nie byliby w stanie znaleźć osoby, która rozumie ich jak nikt inny. Pytanie, czy to wystarczy i czy "Nocne rozmowy" faktycznie będą chciały – i potrafiły – tę dwójkę połączyć, pozostaje otwarte. Choć mam pewne wątpliwości, czy jest to potrzebne, to z chęcią zobaczę, dokąd cała ta historia nas poprowadzi.