Tego twórcy "One Piece" nauczyli się po nieudanej adaptacji "Cowboya Bebopa". Co zrobili inaczej?
Karolina Noga
19 września 2023, 16:02
Wystarczyła chwila, by "One Piece" zostało okrzyknięte najlepszą ekranizację anime, podczas gdy "Cowboy Bebop" to wręcz wzorzec porażki. Producenci odpowiadający za oba seriale mówią, czego nauczyli się w międzyczasie.
Wystarczyła chwila, by "One Piece" zostało okrzyknięte najlepszą ekranizację anime, podczas gdy "Cowboy Bebop" to wręcz wzorzec porażki. Producenci odpowiadający za oba seriale mówią, czego nauczyli się w międzyczasie.
Gdy ogłoszono, że powstanie aktorska wersja "One Piece", nie brakowało sceptycznych komentarzy – tymczasem nawet najbardziej zatwardziali fani oryginału przyznają, że aktorska wersja ma w sobie ducha anime i mangi. Niestety, poprzednia próba stworzenia przez Netfliksa produkcji na podstawie anime była klęską – mowa o serialu "Cowboy Bebop". Co ciekawe, za oba seriale odpowiada Tommorow Studios i – przynajmniej do pewnego stopnia – ta sama ekipa producentów. Co zrobili inaczej?
One Piece – twórcy uczyli się na błędach Cowboya Bebopa
Producenci "One Piece", a wcześniej "Cowboya Bebopa", Marty Adelstein i Becky Clements z Tommorow Studios, udzielili wywiadu dla serwisu Deadline. Zostali w nim m.in. zapytani, jakie wnioski wyciągnęli z nieudanej aktorskiej wersji "Cowboya Bebopa".
— Cóż, "Cowboy Bebop" jest interesujący, ponieważ nadal uwielbiam ten serial i myślę, że [producent wykonawczy] André Nemec i chłopaki z Midnight Radio wykonali naprawdę dobrą robotę w trudnych sytuacjach [jak kontuzja Johna Cho i roczna przerwa w produkcji]. Oto czego się nauczyliśmy: trzeba mieć wsparcie twórcy [oryginału]. Twórca "Cowboya Bebopa" nie chciał mieć z tym nic wspólnego. Nie żeby mu to przeszkadzało, po prostu nie chciał się w to angażować – to nie było to, co chciał robić – powiedział Adelstein.
Podczas gdy Hajime Yatate nie chciał angażować się w ekranizację "Cowboya Bebopa", to twórca "One Piece" Eiichiro Oda mocno ingerował w produkcję i czuwał nad pracami, każąc ekipie aktorskiej wersji zmieniać wszystko, co mu nie pasowało.
— Tak więc posiadanie wsparcia twórcy, [Eiichiro] Ody, który się w to zaangażował i pobłogosławił, zrobiło dużą różnicę. Ale myślę, że główną lekcją było to, że "Cowboy Bebop" był adaptacją. W przypadku "One Piece" nauczyliśmy się, że trzeba trzymać się bardzo blisko postaci stworzonych przez twórcę; że ludzie chcieli widzieć Luffy'ego jako Luffy'ego, uosabiającego wszystkie jego cechy. Trzymaliśmy się więc znacznie, znacznie bliżej, tak blisko oryginału, jak tylko mogliśmy, by fani to kupili. I wydaje nam się, że to właśnie zrobiło różnicę.
Dbałość o szczegóły zdecydowanie popłaciła – sam twórca pochwalił serial, a "One Piece" pobiło wszelkie rekordy. Netflix poszedł za ciosem i zamówił 2. sezon "One Piece" po zaledwie dwóch tygodniach od premiery.