5. sezon "Virgin River" przez moment był dramatem sądowym. Jak tworzono pełne emocji sceny z Brie?
Karolina Noga
17 września 2023, 14:03
"Virgin River" (Fot. Netflix)
5. sezon "Virgin River" obfitował w wiele emocjonujących scen, w tym także w wątku Brie, siostry Jacka. Reżyser odcinka opowiedział o batalii sądowej. Uwaga na spoilery.
5. sezon "Virgin River" obfitował w wiele emocjonujących scen, w tym także w wątku Brie, siostry Jacka. Reżyser odcinka opowiedział o batalii sądowej. Uwaga na spoilery.
W 5. i 6. odcinku 5. sezonu "Virgin River" nie brakuje emocji – zaczyna płonąć las, a następnie miasteczko. Równolegle Brie (Zibby Allen) stawia czoła swojemu gwałcicielowi na sali sądowej w Sacramento i w towarzystwie Mike'a (Marco Grazzini) musi śledzić wydarzenia z daleka. Oba wątki przeplatają się ze sobą, a reżyser Martin Wood zdradził, w jaki sposób podtrzymywano napięcie.
Virgin River sezon 5 – wielki moment Brie w sądzie
Martin Wood w rozmowie z serwisem Deadline odniósł się do rozprawy, w której Brie stanęła oko w oko ze swoim gwałcicielem, w momencie gdy Virgin River stanęło w płomieniach. Jak powiedział, całą sytuację przede wszystkim rozpisano w przemyślany sposób w scenariuszu serialu – zarówno przejście od jednych scen do drugich, jak i to, kiedy Brie dowiaduje się o pożarze w miasteczku.
— To było takie gwałtowne przejście, kiedy oglądało się serial – że możesz przeskoczyć od ognia i furii do tej bardzo "siedzącej" scenerii. Ciężar obu tych [sytuacji] nigdy się nie zmniejsza, wręcz po prostu czujemy, jak napięcie w obu przypadkach stale rośnie. I myślę, że to, co Zibby zrobiła tak pięknie, to zachowała pewien poziom opanowania, aby stanowić kontrapunkt dla tego, co działo się przez resztę [odcinka].
Dla mnie naprawdę interesujące było to, że scenarzyści zdecydowali, że wstrzymają moment, w którym ona dowie się, że wybuchł pożar, do czasu, aż ona przejdzie przez tę bardzo emocjonalną sytuację. I to dało jej kolejny poziom, na który może wskoczyć, gdy Marco podchodzi i mówi jej, że Virgin River płonie, a ona nagle musi przejść na kolejny poziom i musi sobie z tym radzić na odległość.
W pewnym momencie w 5. odcinku Brie na sali sądowej wygłasza poruszającą przemowę, w której mówi o "prawdziwych bohaterach" – mając na myśli przede wszystkim takie sprawy, jak ta, w której sama w tym momencie bierze udział – a całość ilustrują sceny mieszkańców Virgin River, którzy są w niebezpieczeństwie spowodowanym pożarem. Jej mowa nabiera przez to uniwersalnego znaczenia, a Martin Wood nie ukrywa, że bardzo spodobał mu się ten pomysł.
— To był montaż wpisany w scenariusz i pomysł zawsze był taki, aby wziąć tę jej długą przemowę i móc powiedzieć: oto prawdziwi bohaterowie; móc pokazać nie tylko heroiczny sukces, ale także bohaterów w trudnej sytuacji. A potem dokańczamy te tematy, co moim zdaniem było naprawdę świetnym sposobem na ustrukturyzowanie scenariusza; poproszenie Brie o ustawienie tego, tak abyśmy mogli wrócić do tych sytuacji – jak ta z Doktorem i Camem ze strażakiem – i teraz mamy rozwiązanie tego, co się dzieje.
Jak dodał, duże znaczenie ma scenariusz, ale także to, że "Virgin River" to wielowątkowy serial, który ma dużą obsadę. Dzięki temu pole manewru jest zawsze większe dla reżysera.
— Kiedy czytam scenariusz "Virgin River", zawsze jestem bardzo szczęśliwy, widząc, jak wątki są ułożone w taki sposób, w jaki są, bez poczucia, że to wydumane. Mając taką obsadę, ma się duże pole manewru i można często zmieniać tempo, zamiast mieć czterech, pięciu ludzi, których musisz po prostu śledzić przez cały czas bardzo linearnej historii. Dzięki obsadzie składającej się z 20 osób "Virgin River" pozwala przechodzić od historii do historii, mieć oddech pomiędzy, a następnie wrócić i być na krawędzi fotela.
Co czeka dalej bohaterów? 30 listopada na platformę Netflix trafią dwa świąteczne odcinki. Tutaj znajdziecie zapowiedź. Możecie też przeczytać, jak obsada zareagowała na dramatyczny twist w wątku Mel i na wiadomość, kto jest ojcem dzieci Charmaine.