"Belfer" w 3. sezonie wraca do korzeni i świetnie na tym wychodzi – recenzja nowej serii hitu CANAL+
Marta Wawrzyn
5 września 2023, 16:02
"Belfer" (Fot. CANAL+)
Małe miasteczko, zupełnie zwyczajna młodzież i zbrodnia, która wstrząsa lokalną społecznością. "Belfer" bardzo wyraźnie wraca w 3. sezonie do sprawdzonej formuły, zmieniając przy tym miejscówkę i dodając nowe twarze.
Małe miasteczko, zupełnie zwyczajna młodzież i zbrodnia, która wstrząsa lokalną społecznością. "Belfer" bardzo wyraźnie wraca w 3. sezonie do sprawdzonej formuły, zmieniając przy tym miejscówkę i dodając nowe twarze.
3. sezon serialu "Belfer" to zdecydowanie jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tej jesieni, a przy tym powrót, którego mieliśmy prawo się obawiać. Kryminalna produkcja CANAL+, która w 2016 roku sprawiła, że cała Polska zadawała sobie pytanie, kto zabił Asię Walewską, rok później wróciła z 2. sezonem i… wyraźnie straciła kontakt z rzeczywistością, przenosząc się do Wrocławia i stawiając na pokręconą grę i zaginanie praw logiki. A przecież pokochaliśmy "Belfra" właśnie za polskość, swojskość i trzymanie się klimatów, które są naszą codziennością, a nie za tworzenie wydumanych historii.
Belfer sezon 3 – nowa historia, nowe miejsce, nowe postaci
Jeśli więc szarobura prowincjonalność i pokazywanie bez lukru codzienności zupełnie zwyczajnej młodzieży przyciągnęły was kiedyś do "Belfra", przed premierą składającego się z ośmiu odcinków 3. sezonu (widziałam przedpremierowo całość) możecie odetchnąć z ulgą: w nowych odcinkach serial bardzo sprawnie robi to, co udało mu się na dzień dobry, zmieniając jednocześnie miejscówkę. Nie wracamy już do Dobrowic, a w zamian oglądamy, jak tytułowy Belfer na początku nowej serii wychodzi z więzienia, zaś twórcy błyskawicznie streszczają zakończenie 2. sezonu i jego bezpośrednie skutki – wychodząc ze słusznego założenia, że nie wszyscy dotrwali do finału – oraz zabierają nas do Małomorza, rodzinnej miejscowości Pawła Zawadzkiego (Maciej Stuhr).
Serial na szczęście nie poświęca wiele czasu na zastanawianie się nad porażką, jaką okazał się wielkomiejski, odjechany 2. sezon, i po prostu przechodzi do rzeczy, błyskawicznie wciągając widza zarówno w prywatny wątek Zawadzkiego, jak i nową sprawę kryminalną oraz powiązaną z nią historię kilkorga nastolatków z tutejszego liceum. Małomorze jest jak Dobrowice – i jednocześnie nie jest. Wracając do korzeni i tego, co już raz się sprawdziło, "Belfer" w 3. sezonie jest w stanie zaoferować widzom sporo świeżości, poczynając od klimatu nadmorskiej mieściny i zdjęć kręconych na statku, aż po zupełnie nową, a przy tym dość wyrazistą grupkę młodzieży, oraz wszystko to, czego nie wiedzieliśmy o Zawadzkim, a co odkrywa się z przyjemnością.
Bo widzicie, powrót do domu i zarazem do przeszłości odbywa się w "Belfrze" na kilku różnych płaszczyznach. Główny bohater na samym początku zostaje odebrany z więzienia przez swojego ojca Bogdana Zawadzkiego, zwanego Kapitanem (Jacek Koman, "Prokurator"), a my szybko dostajemy wgląd w ich skomplikowaną relację, jak również orientujemy się – 3. sezon to już naprawdę najwyższy czas! – jak mogło wyglądać dorastanie naszego Belfra. Paweł Zawadzki nosi w tym sezonie niezliczone koszulki Kultu, wygrzebane z garderoby pamiętającej lata 90., jeździ na starym motorze swojego ojca i próbuje być tak bardzo cool, cytując po angielsku Nelsona Mandelę. Jak zwykle zaczyna obciachowo, próbując nawiązać relację ze swoją nową klasą, no ale na szczęście nikt nie potrafi rozwiązywać zagadek kryminalnych tak jak on. "Belfer" raz jeszcze jest więc udanym kryminałem, obyczajówką i serialem młodzieżowym naraz.
Belfer sezon 3 – powrót do prowincjonalnej Polski
Belfrowi towarzyszy na ekranie kolejna grupka ciekawych charakterów, wśród których znajduje się jego zasadniczy ojciec, duet policjantów grany przez Romę Gąsiorowską ("Przyjaciółki") i Marka Kalitę ("Szadź", "Gry rodzinne"), a także ekipa lokalnej młodzieży. Wydarzenia nabierają tempa już w 1. odcinku, kiedy to podczas rejsu w ramach tzw. pływającej klasy znika Kacper (aktor i model Michael Zieliński, prawdziwe objawienie tego sezonu). Jego znajomi ze szkoły – w tym Ada (Wiktoria Kruszczyńska, "Fanfik"), Bartek (Hubert Miłkowski, "W głębi lasu"), Kinga (Karolina Kowalska, "Pajęczyna") i Igor (Kamil Pudlik, "Pajęczyna") – jak również rodzice (Mirosław Baka i Katarzyna Herman) są w zrozumiałym szoku, a my zaczynamy odkrywać emocje, mniej i bardziej oczywiste powiązania oraz problemy targające tą małą społecznością. I jest to istny kocioł.
Powracającym tematem w 3. sezonie "Belfra" są stosunki między dziećmi i rodzicami, często pełne przemocy i prowadzące do traum. Sam Belfer z rezerwą traktuje swojego ojca i wyraźnie widać, że nie miał różowego dzieciństwa, ale jego trudna relacja z Kapitanem to także swego rodzaju zwierciadło, w którym odbijają się kolejne więzi i kolejne pokolenia, zmagające się z nierozumiejącymi ich rodzicami. Nastoletni bohaterowie, choć w dużej mierze pochodzą z tzw. dobrych domów, skrywają w sobie mnóstwo problemów, których nie widać na pierwszy rzut oka. Choć nie zabrakło też w serialu relacji rodem z "Gilmore Girls", jaką ma Ada ze swoją matką, policjantką Ewą.
Porządnie napisany i sprawnie nakręcony – scenarzystami 3. sezonu "Belfra" są znana z poprzednich serii Monika Powalisz, a także Przemysław Nowakowski ("Bez tajemnic", "Pakt") oraz Liliana Pomykalska i Kacper Wysocki ("Klangor"), a reżyserem wszystkich odcinków Łukasz Grzegorzek ("Moje wspaniałe życie") – dramat obyczajowy niesie serial CANAL+ na równi z wątkiem kryminalnym, który również ma wszystko, czego trzeba, aby tak po prostu wkręcić widzów. Nowa seria ma swój klimat ("Chałupy Welcome to"!), a przy tym bardzo mocno trzyma się ziemi i rzeczywistości, którą zna, zagłębiając się w specyficzne problemy lokalnej społeczności, gdzie wszyscy się znają, jak również pokazując małomiasteczkową przestępczość w polskim stylu. Być może gdzieś pod koniec sezonu poczujecie, że twórcy znów poszli o jeden czy dwa twisty za daleko, to jednak niewielki zarzut i niewielka wada tego więcej niż solidnego powrotu.
Belfer sezon 3 – tak, warto oglądać ten serial po przerwie
Dobrze znów widzieć "Belfra" w doskonałej formie, także dlatego, że to od niego w jakimś stopniu zaczął się szał na polskie seriale premium. Po tym jak Asia Walewska stała się polską Laurą Palmer, kolejne stacje i platformy streamingowe zaczęły odważniej stawiać na rodzime produkcje, które wreszcie zaczęły wychodzić poza wygodne schematy, przestały straszyć topornymi dialogami i dobiły jeśli nie do światowej, to przynajmniej europejskiej średniej, jeśli chodzi o jakość.
Ale "Ostatnia lekcja" – bo taki podtytuł nosi 3. sezon "Belfra" i naprawdę nie jestem w stanie po jego obejrzeniu stwierdzić, czy to oznacza, że 4. sezonu nie będzie – to coś więcej niż sentymentalny powrót do świata, który nas wciągnął kilka lat temu. Biorąc pod uwagę, gdzie się dzieje akcja, kim są młodzi bohaterowie i że część z nich to bananowa młodzież, ten sezon ogląda się trochę jak przeciwieństwo koszmarka zwanego "#BringBackAlice". To, co w serialu HBO Max było kuriozalne, nienaturalne i przerysowane jak w kreskówce, tutaj wypada bardzo zwyczajnie i autentycznie. W nowym "Belfrze" część dzieciaków też mieszka w wielkich domach, wozi się drogimi furami, funduje sobie takie używki, jakie tylko chce, a przy tym pozostaje wielowymiarowymi młodymi osobami, a nie dziwnymi kopiami postaci z "Plotkary".
A największą gwiazdą i fenomenem jest Zieliński, istny kolorowy ptak i buntownik z wielu powodów, przyciągający wzrok każdą swoją stylówą i każdą linijką dialogu, jaką wypowiada (a nie ma ich aż tak dużo). Taki nastolatek w zapyziałej polskiej mieścinie to wręcz zachęta do pójścia w schematy jak z amerykańskich filmów o outsiderach, ale nie tym razem. Kacper chadza własnymi ścieżkami i to samo można powiedzieć o charyzmatycznym odtwórcy jego roli. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że w 3. sezonie "Belfra" nic nie jest takie, jakim się wydaje, a Zieliński jest jego idealną twarzą.
Jeśli więc macie wątpliwości, czy wracać do "Belfra" po latach przerwy, my mówimy: zdecydowanie tak! Nawet jeśli nie obejrzeliście 2. sezonu do końca albo nic z niego nie pamiętacie. Nie ma to znaczenia, bo ten sezon to odrębna historia, zupełnie nowy rozdział i powrót do świetnej formy. Hasło "dobre, bo polskie" w przypadku serialu CANAL+ jest tak samo prawdziwe, jak w 2016 roku, kiedy debiutował na ekranach.