Jaki jest ulubiony odcinek George'a R.R. Martina z "Gry o tron"? Pisarz zdradził, który najbardziej lubi
Agata Jarzębowska
31 sierpnia 2023, 14:04
"Gra o tron" (Fot. HBO)
George R.R. Martin ujawnił, który z napisanych przez niego odcinków "Gry o tron" jest jego ulubionym. O jaki odcinek chodzi?
George R.R. Martin ujawnił, który z napisanych przez niego odcinków "Gry o tron" jest jego ulubionym. O jaki odcinek chodzi?
Vanity Fair opublikowało listę 25 idealnych odcinków seriali telewizyjnych z ostatnich 25 lat, a wśród nich znalazł się 9. odcinek 2. sezonu "Gry o tron" pt. "Czarny Nurt". George R.R. Martin odniósł się do tego artykułu, wyjawiając, że właśnie ten odcinek jest jego ulubionym.
Gra o tron – ulubiony odcinek George'a R.R. Martina
George R.R. Martin napisał na swoim blogu, że nie uważa odcinka "Czarny Nurt" za doskonały, ale że jest to jego ulubiony odcinek z tych czterech, które napisał w serialu HBO. Dodał także, że bardzo lubi odcinek z sezonu 4, zatytułowany "Lew i Róża" i że również ma do niego "słabość".
— Nigdy nie twierdziłem, że jestem doskonały… ale jeśli mili ludzie z Vanity Fair chcą tak powiedzieć, to kim jestem, żeby się sprzeciwiać? Oczywiście, tak naprawdę nie mówią, że ja jestem doskonały. Mówią o "Czarnym Nurcie", jednym z odcinków, które napisałem do "Gry o tron" (napisałem scenariusz do czterech. I tak, "Czarny Nurt" jest moim ulubionym spośród nich, chociaż uważam, że "Lew i Róża" również bardzo dobrze wyszedł, i mam do niego pewną słabość).
"Czarny nurt" znalazł się na liście Vanity Fair obok tak kultowych odcinków, jak finał "Six Feet Under", "The Suitcase" z "Mad Men" czy "Pine Barrens" z "Rodziny Soprano". Co portal napisał o tym odcinku?
Maksymalizm, który wyrzucił "Grę o tron" w stratosferę popkultury, jest nieobecny w jej najlepszym odcinku, skupionym na godzinach przed, w trakcie i po tytułowej bitwie. Nie ma tu Białych Wędrowców, smoków ani podróży przez Wąskie Morze. Nie ma też wyraźnych bohaterów ani złoczyńców – cecha charakterystyczna uniwersum Martina, która niestety zaginęła w miarę rozwoju serii (jest jedna scena z seksem, ale tylko przez chwilę).
Gdy nieugięty Stannis Baratheon (Stephen Dillane) rozpoczyna oblężenie Królewskiej Przystani, Martin łączy porywającą akcję z doskonałymi obserwacjami w momentach skupiających się na postaciach: na starciu Bronna (Jerome Flynn) i Ogara (Rory McCann) w burdelu; na Sansie (Sophie Turner) mówiącej, że będzie się modlić o bezpieczny powrót Tyriona (Peter Dinklage) "tak samo, jak modlę się za króla". Widzimy, jak pycha Joffreya (Jack Gleeson) zamienia się w tchórzostwo, gdy nadchodzą realia wojny; a coraz bardziej pijana Cersei grana przez Lenę Headey, na przemian dokucza Sansie i próbuje nauczyć ją sposobów funkcjonowania w tym świecie. To wszystko plus Tyrion odrąbujący komuś nogę toporem?
"To sprawia, że tęskni się za alternatywnym światem, gdzie Martin napisałby każdy scenariusz "Gry o tron". Oczywiście, w tym świecie wciąż czekamy na zakończenie tej historii" – kończy pochwały Vanity Fair.
I chociaż sama serialowa historia "Gry o tron" dobiegła końca, to przed nami jeszcze wiele szans na równie doskonałe odcinki ze świata Westoros, a wszystko dzięki spin-offowi, "Rodowi smoka", który w zeszłym roku odniósł ogromny sukces. Obecnie ekipa pracuje na planie 2. sezonu, a do sieci co chwilę wyciekają kolejne filmy i zdjęcia z planu.