"Riverdale" od lat jest obiektem kpin. Aktorzy mówią, że to niełatwe – i zdradzają, że kulisy serialu to chaos
Karolina Noga
17 sierpnia 2023, 11:32
"Riverdale" (Fot. The CW)
Sześć lat emisji, siedem sezonów i 137 odcinków – już w przyszłym tygodniu "Riverdale" dobiegnie końca. Serial od wielu lat jest obiektem kpin ze strony internautów, a gwiazdy nie ukrywają, że to trudne doświadczenie.
Sześć lat emisji, siedem sezonów i 137 odcinków – już w przyszłym tygodniu "Riverdale" dobiegnie końca. Serial od wielu lat jest obiektem kpin ze strony internautów, a gwiazdy nie ukrywają, że to trudne doświadczenie.
Ostatni odcinek "Riverdale" zostanie wyemitowany w USA 23 sierpnia, a u nas będzie dostępny na Netfliksie dzień później, 24 sierpnia. Widzowie od lat nie pozostawiają na produkcji suchej nitki – wytykają luki fabularne, absurdalność decyzji bohaterów oraz zrobienie z serialu o nastolatkach szalonej produkcji z paranormalnymi wątkami i gangsterami. Gwiazdy serialu przyznają, że to wszystko nie było dla nich obojętne.
Riverdale sezon 7 – gwiazdy o żartach z serialu
Lili Reinhart powiedziała w rozmowie z Vulture, że praca przy serialu była momentami naprawdę trudna, zwłaszcza przy tak dużej ilości żartów na temat "Riverdale".
— Myślę, że ważne jest, aby przyznać, że nasz serial jest często wyśmiewany. Ludzie widzą klipy wyrwane z kontekstu i pytają: "Co? Myślałem, że to jest o nastolatkach". My też tak myśleliśmy – w 1. sezonie. Naprawdę nie jest łatwo czuć, że jest się obiektem żartów. Wszyscy chcemy być aktorami, jesteśmy pasjonatami tego, co robimy. Więc kiedy absurdalność naszego serialu stała się tematem rozmów, było to trudne.
Aktorka dodała, że podczas wspólnego czytania scenariusza sam twórca i showrunner serialu Roberto Aguirre-Sacasa śmiał się z reakcji obsady na to, co wydarzy się w nadchodzących odcinkach.
— To jest coś w stylu: "Co u diabła?". I o to właśnie chodzi. Kiedy wspólnie czytamy scenariusz i dzieje się coś absurdalnego, Roberto [Aguirre-Sacasa] śmieje się, ponieważ rozumie absurdalność i kampowość.
Z kolei Camila Mendes stanęła w obronie serialu i podkreśliła, że to ekranizacja komiksu, które często rządzą się swoimi prawami. Aktorka porównała szalone rzeczy dziejące się w "Riverdale" do kinematografii Marvela.
— Filmy o superbohaterach obecnie rządzą w box office, a to najbardziej absurdalne historie, jakie można sobie wyobrazić! Macie pie*rzonego gadającego szopa walczącego z kosmitami w kosmosie! Nikt nie mówi, że to nie ma sensu. Jesteśmy komiksem, to ma być fajne, fikcyjne i dziwne. Jeśli chcecie obejrzeć serial dla nastolatków, w którym jest tylko grupa dzieciaków w liceum radzących sobie z dramatami w związkach, jest ich dużo.
Riverdale sezon 7 – chaos za kulisami i szybkie tempo
Gwiazdy nie ukrywają, że kręcenie "Riverdale" odbywa się bardzo szybko i bywało naprawdę chaotyczne – przykładowo, o odcinkach musicalowych nie było mowy na castingach do serialu. Nie sprawdzono, czy aktorzy potrafią śpiewać. Po prostu w pewnym momencie kazano im to zrobić. I zwłaszcza w przypadku Cole'a Sprouse'a to kompletnie nie wypaliło, co przyznaje sam aktor.
— Po prostu umieścili tam piosenki i powiedzieli: "Będziecie śpiewać, nieważne, czy jesteście do bani czy nie" – wspomina Reinhart.
Casey Cott dodał z kolei, że tempo produkcji serialu bywało "szalone" i zdarzało się, że aktorzy dostawali scenariusze dopiero w ostatniej chwili. I nie ma dyskusji – bo zwyczajnie nie ma czasu na dyskusję.
— Myślę, że ludzie nie rozumieją, jak działa "Riverdale". Bardzo szybko, zanim zaczniesz kręcić odcinek – mówimy o dwóch dniach – dostajesz scenariusz. A czasami nawet nie masz scenariusza. Po prostu dostajesz e-mail z informacją: "Masz sesję nagraniową". A jeśli masz naprawdę szczęście, dostajesz SMS-a od Roberta [Aguirre-Sacasy], który pisze: "Hej, powinniśmy zaśpiewać tę piosenkę".
A co czeka nas w finale "Riverdale"? Po akcji w latach 50. bohaterowie w końcu powrócą do współczesności. Tutaj znajdziecie opis finałowego odcinka.