"Cały koncept miliarderów jest wadliwy". Twórczynie "Nastoletniej Euthanasii" o strajku i 2. sezonie serialu
Nikodem Pankowiak
30 lipca 2023, 12:03
"Nastoletnia Euthanasia" (Fot. Adult Swim)
Śmierć, praca w duecie, wolność, jaką daje animacja oraz oczywiście strajki aktorów i scenarzystów – o tym i innych tematach mogliśmy porozmawiać z twórczyniami serialu "Nastoletnia Euthanasia", który wrócił z 2. sezonem.
Śmierć, praca w duecie, wolność, jaką daje animacja oraz oczywiście strajki aktorów i scenarzystów – o tym i innych tematach mogliśmy porozmawiać z twórczyniami serialu "Nastoletnia Euthanasia", który wrócił z 2. sezonem.
"Nastoletnia Euthanasia" to kolejny animowany serial stacji Adult Swim, który w Polsce można oglądać na HBO Max. Na platformie zadebiutował właśnie jego 2. sezon, a z tej okazji nasza redakcja miała okazję porozmawiać z twórczyniami serialu – Alyson Levy i Alissą Nutting.
Nastoletnia Euthanasia sezon 2 – twórczynie o serialu
"Nastoletnia Euthanasia" to serial o trudnej relacji matki i córki. Trudnej, ponieważ Euthanasia (Jo Firestone, "Shrill") jako dziecko została porzucona przez Trophy (Maria Bamford, "Zasoby ludzkie"), która sama została matką w nastoletnim wieku. Dziewczynka trafia pod opiekę swojej babci (Bebe Neuwirth, "Frasier") i wujka (Tim Robinson, "I Think You Should Leave with Tim Robinson"), którzy prowadzą dom pogrzebowy. Jakby głównej bohaterce było mało śmierci, po latach jej matka powraca do jej życia. Ale ponieważ przedawkowała, powraca jako zombie. Twórczynie serialu wyjaśniają, skąd pomysł na taką historię.
— "Nastoletnia Euthanasia" jest o bardzo alternatywnej rodzinie, która personifikuje różne horrory z naszego życia. Chcieliśmy spojrzeć uczciwie, choć w komiczny sposób na absurdalność wszystkiego, z czym musimy się mierzyć w życiu, wysuwając na czoło nieuniknioną śmierć. A my jesteśmy bardzo śmierciopozytywne. Obie byłyśmy bardzo otwarte na to, by podjąć temat śmierci, która dzięki bohaterom i miejscu akcji jest obecna w niemal każdym odcinku – mówią Alyson Levy i Alissa Nutting.
W 2. sezonie zobaczymy m.in. jak wujek Pete (Robinson) odkrywa istnienie napletka i zaprzyjaźnia się z limuzyną gangstera. Trophy (Bamford) zostaje wybrana na burmistrza Fort Gator i odnajduje swoje powołanie w edukacji seksualnej. Annie (Firestone) zostaje nastoletnią lekarką, a Baba (Neuwirth) staje się zastępstwem dla zmarłego sportowca i idzie polować na niedźwiedzia. Jest jeszcze bardzo charyzmatyczna koza.
Czy takie historie byłyby możliwe do opowiedzenia w serialu aktorskim? Według twórczyń "Nastoletniej Euthanasii" animacja daje wolność, której twórcy nie mogą doświadczyć nigdzie indziej.
— To bardzo miłe nie musieć przejmować się budżetem, potencjalnymi kontuzjami na planie itd. Animacja od strony kreatywnej daje niezwykłą wolność. Możemy tutaj popadać w skrajności, a później wszystko resetować, bez żadnych konsekwencji – przyznaje Alissa Nutting.
Nastoletnia Euthanasia – twórczynie o pracy nad serialem
Alyson Levy i Alissa Nutting wspólnie pracują nad swoim serialem i dzielą się swoimi obowiązkami. Czy jednak praca w duecie nie prowadzi do częstszych konfliktów na drodze do poszukiwania kompromisów?
— Dogadujemy się bardzo dobrze. Jeśli Alissa ma zdecydowaną opinię na jakiś temat, zgadzam się z nią. Pracowałam z wieloma osobami, które odmawiały jakichkolwiek kompromisów, więc takie podejście zupełnie mnie nie interesuje. To nie musi być tylko moja wizja – tłumaczy Levy.
Jak twierdzi Nutting, obie doskonale uzupełniają się i popychają do poszukiwania nowych kreatywnych rozwiązań, które trudno byłoby znaleźć w pojedynkę.
— Jesteśmy na dwóch różnych wybrzeżach USA, więc jedna z nas jest zawsze na nogach, gdy wydarzyło się coś nagłego. Tak samo zmieniamy się w panikowaniu i podnoszeniu na duchu. Najlepsza wersja każdego odcinka to taka, która ekscytuje i bawi nas obie. Z drugą osobą u boku łatwiej jest iść dalej, nie zatrzymywać się – dodaje.
Dla obu praca przy tworzeniu serialu animowanego to także szansa, by opowiedzieć historie, które ich zdaniem są tego warte. Animacja ma dawać im szansę na znalezienie własnego głosu.
— W serialu animowanym jesteśmy w stanie perfekcyjnie zawrzeć wszystkie nasze pomysły. Czuję, że jako kobiety twórczynie, w serialu mającym głównie kobiecą obsadę, jesteśmy w stanie opowiedzieć w ten sposób historie, które w mojej opinii nie były wcześniej opowiadane. To bardzo ekscytujące. W świecie animacji wciąż jest mało kobiet twórczyń. (…) Obie jesteśmy outsiderkami, a animacja jest świetnym domem dla takich osób i pozwala nam robić to, co chcemy robić i co sprawia, że się śmiejemy – mówi Alyson Levy.
Nastoletnia Euthanasia – co twórczynie myślą o strajkach?
Nasza rozmowa z twórczyniami "Nastoletniej Euthanasii" odbyła się w bardzo specyficznym momencie. Całą serialową branżę w Stanach Zjednoczonych rozgrzewa oczywiście temat strajku scenarzystów i aktorów. To z jego powodu w wywiadzie nie mogły uczestniczyć członkinie obsady. Ale to oczywiście niejedyny skutek strajków, jaki odczuwają twórczynie serialu.
— Mamy jakąś setkę aktorów i aktorek, z którymi robimy ten serial, teraz żadne z nich nie może brać udziału w produkcji. Większość seriali animowanych nie zatrudnia tak wielu aktorów, a my mamy ich ogromną listę. To była świetna zabawa, więc mam nadzieję, że strajk skończy się szybko, by znów mogli być częścią tego procesu – mówi Alyson Levy.
Ponieważ jednak obie producentki są także scenarzystkami, w pełni identyfikują się one ze strajkującymi.
— Cały ten koncept miliarderów jest wadliwy. Ludzie nie muszę mieć tyle pieniędzy, że nie wiedzą, co z nimi zrobić, podczas gdy inni ledwo wiążą koniec z końcem. To ważna sprawa i potrzebujemy tutaj restrukturyzacji. Sztuczna inteligencja też jest straszna i jeśli nie będziemy ostrożni, może zmienić przyszłość całej branży i pozbawić wielu nas pracy – mówi Alissa Nutting.
Z kolei Levy dodaje, że to dobrze, że strajk rzuca także światło na mniejsze seriale i ludzi, którzy zarabiają znacznie mniej pieniędzy. Bo telewizja to nie tylko największe gwiazdy i seriale, które oglądają wszyscy.
— Dobrze, że strajk rzuca także światło na mniejsze seriale i ludzi, którzy zarabiają znacznie mniej pieniędzy, a wciąż pracują w tym biznesie. Ludzie zwykle myślą o największych gwiazdach i showrunnerach. Nasz serial, i wszystkie inne seriale, które robiłam do tej pory, są bardzo małe, czasem wręcz czuję, jakby były pominięte przez branżę. Świetnie, że wreszcie możemy usłyszeć także historie ludzi, którzy zmagają się z problemami, nie tylko historie sukcesów.
Paraliżujące Hollywood strajki to jednak wyłącznie chwilowa przeszkoda, a nasze rozmówczynie wciąż mają nowe pomysły na kolejne odcinki i na pewno nie zamierzają szybko kończyć.
— Chcemy robić coś, co będzie jak "Bob's Burger" albo "Simpsonowie" i będzie emitowane przez lata. Cały czas mamy pełno pomysłów i bezustannie się nimi wymieniamy. Wciąż mamy do opowiedzenia dużo historii, których jeszcze nie zdążyliśmy opowiedzieć. To duża zaleta seriali animowanych – jeśli robisz je dobrze, nie muszą się kończyć nigdy – mówi na koniec Alyson Levy.