"Szpiedzy w Warszawie" (1×01): Zabójczy dubbing
Paweł Rybicki
12 stycznia 2013, 17:07
Pierwszy odcinek "Szpiegów w Warszawie" w TVP1 nie zachwycił z dwóch powodów: niezbyt porywającej akcji i tragicznego dubbingu.
Pierwszy odcinek "Szpiegów w Warszawie" w TVP1 nie zachwycił z dwóch powodów: niezbyt porywającej akcji i tragicznego dubbingu.
Chaotycznie ułożone sceny, postaci siedzące w tym samym lesie, który raz jest Szwarcwaldem, raz granicą polsko-niemiecką, a innym razem okolicami Warszawy – a wszystko to okraszone dubbingiem przypominającym parodię. Taki był pierwszy odcinek oczekiwanego od dawna brytyjsko-polskiego serialu. Na szczęście "Szpiedzy w Warszawie" nie kończą się po pierwszych 45 minutach.
Teraz jednak muszę się zająć tym, co pokazano nam wczoraj wieczorem na antenie TVP1 i niestety nie mam do napisania wiele dobrego. Pierwszy docinek "Szpiegów" zawiódł zarówno pod względem fabularnym, jak i technicznym.
Najpierw o fabule. Książkowy pierwowzór zawiera w sobie mnóstwo akcji. Jak mogłem się zresztą przekonać, oglądając także wersję serialu emitowaną przez BBC4 (w postaci dwuczęściowego filmu, dwa razy po 90 minut), w drugim odcinku przygód nie zabraknie. Niestety, trzeba do drugiego odcinka wytrwać, a to może być trudne.
Twórcy serialu w początkowych 45 minutach zafundowali nam ciąg zdarzeń, które nie budzą żadnych emocji. Główny bohater, oficer francuskiego wywiadu Jean-François Mercier (David Tennant) krąży na zmianę po warszawskich bankietach oraz lasach na granicy. Spotyka się też w speluniastej piwiarni z niemieckim inżynierem, od którego kupuje plany nowych niemieckich czołgów (dlaczego Francuz spiskuje z Niemcem w Warszawie budząc oczywiste zainteresowanie niemieckich tajnych służb – nie wiadomo).
Ambicją autorów serialu było stworzenie klimatu noir – ale chyba z tym przesadzono. Zastosowany specjalny filtr obrazu okrywa wszystko smętną szarzyzną, a brzdąkająca w tle jazzowa muzyka usypia. Obserwowałem więc szarpiącego się po ekranie Tennatna i zastanawiałem – po co to dalej oglądać? Chyba tylko dla pięknych widoków Warszawy, która na ekranie pierwszy raz po wojnie wygląda jak przed wojną. Brytyjczykom udało się to, czego nigdy nie zrobili Polacy.
Zapewne spore znaczenie dla ostatecznego kształtu serialu miał fakt, że oparto go nie na jednej książce Alana Fursta, lecz na dwóch, i planowano aż osiem odcinków. Ostatecznie jednak twórcy musieli skroić scenariusz pod dwukrotnie krótszy czas, co oczywiście musiało odbić się na płynności akcji.
Dziwi mnie jednak, że autorzy scenariusza nie zdecydowali się na zadbanie o suspens, który wciągnie widza w intrygę od początku serialu. Bo trudno za specjalnie emocjonujący uznać wstęp do pierwszego odcinka, polegający na odkryciu przez Merciera, że Niemcy na granicy przykrywają doły przeciwczołgowe. Dla większości widzów nieobeznanych z wojskowością nie mogło to być zbytnio pasjonujące (dodać zresztą należy, że ten fragment fabuły jest całkowicie ahistoryczny – w 1937 roku Niemcy próbowali skłonić Polskę to sojuszu i nie planowali, jak to sugerują "Szpiedzy w Warszawie", ataku na nasz kraj).
W angielskiej wersji "Szpiegów w Warszawie" fabularne płycizny są maskowane świetnym aktorstwem, a zwłaszcza występem Davida Tennata. Pochodzący ze Szkocji Tennant to na Wyspach aktor niezwykle popularny. Jego dorobek może nie robić specjalnego wrażenia dla kogoś spoza Wielkiej Brytanii, ale Tennant przez lata grał tytułową rolę w kultowym dla Brytyjczyków serialu "Doctor Who". Aktor jest uznawany (szczególnie przez Brytyjki) za utalentowanego, ale też przystojnego i charyzmatycznego.
Męską urodę nie mnie oceniać, ale faktycznie w Tennancie da się dostrzec charyzmę, zwłaszcza gdy chropowatym głosem wydaje rozkazy albo uwodzi kobiety. Mówi szybko i w połączeniu z nieco szczurkowatą posturą daje to ciekawy obraz urokliwego cwaniaka.
Niestety – i tu dochodzimy do głównego problemu "Szpiegów w Warszawie" – polscy widzowie otrzymali serial w wersji zdubbingowanej. I jest to w dodatku dubbing fatalny. Głosy postaci w polskiej wersji nie pasują do brytyjskich aktorów. Tennant mówi głosem Andrzeja Chyry. Chyra z powierzchowności i ekranowego image jest nawet podobny do Szkota. Ale kwestie w dubbingu po prostu odczytuje tonem znudzonego księdza wygłaszającego kazanie. Podobnie brzmią głosy innych dubbingujących.
W dodatku Polacy jakby nawet nie starali się skoordynować dźwięku z obrazem. Słyszymy głosy, a postacie na ekranie ruszają ustami w zupełnie inny sposób (wyjątkiem są nieliczni polscy aktorzy występujący w serialu, którzy po prostu w swoich scenach zagrali podwójnie – po polsku i angielsku). Cały dźwięk w wersji TVP jest zresztą dużo słabszy, niż w wersji BBC – gorzej słychać różne odgłosy w tle, a nawet muzykę. Czyżby w Polsce dźwiękowcy byli tak beznadziejni? Niewykluczone, przecież identycznie wygląda dźwięk w polskich filmach.
Ze źródeł zbliżonych do kierownictwa TVP dowiedzieliśmy się, że kolejny odcinek "Szpiegów" widzowie telewizji cyfrowej będą mogli oglądać w dwóch wersjach językowych. Jeśli więc będzie mieli taką możliwość, gorąco namawiam – wyłączcie dubbing!
Co ciekawe, w wersji angielskiej postacie Polaków, Francuzów, Rosjan itd. mówią po angielsku, a w wersji polskiej po polsku. Poniekąd trudno się przez to zorientować, gdzie właściwie w danej chwili toczy się akcja i kim są postacie. Pewność mamy tylko podczas scen w III Rzeszy. Niemcy bowiem zawsze mówią po niemiecku!
Fragmenty rozgrywające się w korytarzach niemieckich urzędów są zresztą najsłabszym elementem całego serialu. Oficerowie SD (wywiadu SS) są przerysowani w swojej tępocie i fanatyzmie. Jak zauważył recenzent "The Guardian", każdy nazista wygląda, jakby przyszedł wprost z planu "Allo! Allo!". Uderza to w całą formułę serialu, jak najbardziej poważną (brak choć odrobiny humoru to też wada – czasem aż się prosi o żart). Trudno martwić się losami Merciera, skoro za wrogów ma takich debili.
Czy więc warto oglądać dalej przygody francuskiego szpiega walczącego z niemieckimi tępakami na ulicach stolicy Polski? Mimo wszystko – tak. Już w drugim odcinku szpiegowska intryga nabierze sensu, a akcja zacznie się zazębiać. Kolejne odsłony mają nam przynieść m.in. opowieść o pierwszych dniach wojny i słynnej akcji ewakuacji polskiego złota.