Ciri potomkinią bohaterki "Wiedźmina: Rodowodu krwi"? Wygląda na to, że twórcy zmienili zdanie
Marta Wawrzyn
10 lipca 2023, 14:02
"Wiedźmin: Rodowód krwi"/"Wiedźmin" (Fot. Netflix)
"Wiedźmin: Rodowód krwi" wprowadził wiele zamieszania do świata stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego, dając także nowe pochodzenie Ciri. Przynajmniej na jakieś pięć minut, bo twórcy wyraźnie chcą się z tego wycofać.
"Wiedźmin: Rodowód krwi" wprowadził wiele zamieszania do świata stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego, dając także nowe pochodzenie Ciri. Przynajmniej na jakieś pięć minut, bo twórcy wyraźnie chcą się z tego wycofać.
Składający się z zaledwie czterech odcinków (po drastycznym przemontowaniu) miniserial "Wiedźmin: Rodowód krwi" wprowadził zaskakująco dużo zmian do świata sagi Andrzeja Sapkowskiego, manipulując m.in. przy pochodzeniu Ciri (Freya Allan). Serial został jednak tak fatalnie przyjęty, że teraz sami twórcy chcą o nim zapomnieć. A przynajmniej można dojść do takiego wniosku po zapoznaniu się z wywiadem, którego showrunnerka "Wiedźmina" Lauren S. Hissrich udzieliła Entertainment Weekly.
Wiedźmin – czy Rodowód krwi zmienił pochodzenie Ciri?
Przypomnijmy, "Wiedźmin: Rodowód krwi" dał zupełnie nowe pochodzenie Ciri, która nagle miała stać się potomkinią Éile (Sophia Brown), głównej bohaterki miniserii. W ostatnich scenach zobaczyliśmy ją w ciąży, w którą zaszła z pierwszym wiedźminem, Fjallem (Laurence O'Fuarain), i usłyszeliśmy przepowiednię sugerującą, że para właśnie rozpoczęła nową linię krwi. Jak z całym tym zamieszaniem poradzi sobie "Wiedźmin"? Prawdopodobnie po prostu wycofa się ze wszystkiego, z czego tylko da się wycofać.
— Po pierwsze: tak właściwie to myślę, że przepowiednia nie jest tak jasna, jak wiele osób myśli. Wydaje się, że od razu mówi, że Ciri jest spokrewniona z Éile, a tak nie jest. Więc możemy teraz rozwiać tę plotkę. To dla nas taki mały ukryty klejnot i mamy inne rzeczy z tym związane – powiedziała Hissrich.
Druga rzecz, która wydarzyła się w ostatnich minutach prequela, już w napisach końcowych, i też mogła zaskoczyć fanów, to scena z elfem Avallac'hem (Samuel Blenkin), który został przedstawiony w prequelu i okazał się być zamieszany w wydarzenia z głównego serialu. Zobaczyliśmy go, jak obserwuje małą Ciri, kiedy ta biegała po Cintrze w przebraniu zwykłego dzieciaka. Z sagi wiemy, że Ciri jest potomkinią Lary Dorren, która pokochała śmiertelnika Cregenna, pomimo że była obiecana Avallac'howi. Co na to wszystko Lauren S. Hissrich?
— On obserwował Ciri przez bardzo długi czas, planując swoją i jej przyszłość. Jedną z rzeczy, które kocham, jest to, że w końcu spotykamy Avallac'ha w książkach i zdajemy sobie sprawę, że on [ją] śledził przez długi czas. A ponieważ on może przemieszczać się w czasie i przestrzeni, wydawało się, że to świetny pomysł na powiedzenie: chwila, chwila, a gdzie on jeszcze był? Oczywiście nigdy go nigdzie nie widzieliśmy w sezonach 1 i 2, ale co jeszcze on widział i jak rozwijamy jego historię w późniejszym sezonie?
Showrunnerka "Wiedźmina" dodała, że wszystkiemu, co robią, towarzyszy "podejście w skali makro" i że obecnie ustawiane są kostki domina, po to żeby później można je było przewrócić w konkretny sposób. Obiecała również, że pojawią się odpowiedzi, zarówno dotyczące sceny z Avallac'hem, jak i proroctwa Seanchai (Minnie Driver), związanego, jak wszyscy sądziliśmy, z Ciri. "Musicie zaufać, że jeśli podjęliśmy decyzję w pewnym momencie, to uczyniliśmy to z jakiegoś powodu, który poznacie później" – stwierdziła.
Za nami pięć odcinków 3. sezonu "Wiedźmina", przed nami jeszcze trzy, które obejrzymy 27 lipca i w których po raz ostatni zobaczymy Henry'ego Cavilla jako Geralta.