Co oznaczała piosenka Karla z finału "Sukcesji"? Utwór miał głębokie i mocno ironiczne przesłanie
Agata Jarzębowska
6 czerwca 2023, 16:02
"Sukcesja" (Fot. HBO)
Piosenka Karla w finałowym odcinku "Sukcesji" ma głębokie i mocno ironiczne znaczenie, które doskonale podsumowuje cały przekaz serialu. O czym śpiewał współpracownik Logana podczas kolacji, oglądanej po śmierci ojca przez rodzeństwo Royów?
Piosenka Karla w finałowym odcinku "Sukcesji" ma głębokie i mocno ironiczne znaczenie, które doskonale podsumowuje cały przekaz serialu. O czym śpiewał współpracownik Logana podczas kolacji, oglądanej po śmierci ojca przez rodzeństwo Royów?
W finałowym odcinku "Sukcesji" młodzi Royowie oglądają nagranie z kolacji Logana (Brian Cox) z jego współpracownikami. W luźnej atmosferze deklamują oni limeryki, a w pewnym momencie Logan prosi Karla (David Rasche), aby zaśpiewał piosenkę. Karl z lekkim oporem, ale spełnia to życzenie wykonując starą szkocką piosenkę ludową z tekstem XVIII-wiecznego poety Roberta Burnsa, zatytułowaną "Green Grow the Rashes". Collider przyjrzał się głębszemu przesłaniu tej piosenki.
Sukcesja – o czym w finałowym odcinku śpiewał Karl?
W "Sukcesji" nic nie zostaje umieszczone bez przyczyny i piosenka Karla nie była wyjątkiem. I choć Karl mógł ją wybrać z powodu szkockiego pochodzenia Logana, to fakt, że wykonał ją w obecności potentata mediowego, zakrawa o mocną ironię. Jej tekst, jeśli przyjrzeć mu się uważniej, wyśmiewa niezaspokojoną pożądliwość rodziny Royów i ich dążenie do coraz większego bogactwa.
Piosenka opowiada o dwóch różnych rodzajach ludzi: tych, którzy potrafią cieszyć się prostymi przyjemnościami doczesnymi, oraz tych, którzy nieustannie dążą do zysku finansowego, czyli praktycznie o każdym bohaterze "Sukcesji". Piosenka rozpoczyna się od wersów opisujących narratora, który cieszy się towarzystwem kobiet, prowadząc beztroskie, proste życie, następnie narrator krytykuje oportunizm i kapitalizm, które prowadzą do pomijania największych przyjemności życia na rzecz zysku finansowego.
Podobnie jak Logan, a także jego dzieci, które nigdy nie potrafią być zadowolone z tego, co posiadają. Nawet z wszystkimi bogactwami, do których gorączkowo dążyli, w rzeczywistości mają niewiele, czym potrafią się naprawdę cieszyć. Posiadają praktycznie wszystko, czego kiedykolwiek mogliby potrzebować, ale są nadal nieszczęśliwi.
Karl śpiewający tę piosenkę w dosłownie ostatniej godzinie "Sukcesji", szczególnie w towarzystwie Logana (który twierdził, że Karl ją "masakruje"), wydaje się być ironicznym małym odniesieniem skierowanym w stronę głównych postaci serialu. Niewiele seriali ma bohaterów aż tak bogatych i aż tak nieszczęśliwych jak właśnie "Sukcesja".
I ostatnie minuty serialu to potwierdzają. Choć Royowie nadal są niewyobrażalnie bogaci (a po sprzedaży nawet bogatsi, niż byli) i mogą zrobić ze swoim życiem co tylko chcą, władza i zachłanność podzieliły ich tak bardzo, że czują się, jakby wszystko stracili.
Co więcej, scena z nagraniem jest podwójnie bolesna, bo rodzeństwo widzi na nim wersję ojca, której nigdy nie poznało. Connor (Alan Ruck) na swoim nagraniu z ostatniej kolacji z Loganem uchwycił człowieka, który faktycznie mógłby być miłym towarzyszem, w przeciwieństwie do absolutnego brutala, jakim Logan stawał się w obecności swoich dzieci. Ta scena pokazuje dzieci Royów, łapczywie chwytające się wspomnienia o swoim ojcu, które nie jest prawdziwe, bo on nigdy nie okazał im miłości, której potrzebowali. I choć mają wszystkie dobra materialne, jakie Logan za swojego życia zdobył, tak naprawdę nie mają tego, czego najbardziej pragnęli.
Wydawać by się mogło, że po sprzedaży Waystar Royco, gdy już nie muszą sprostać wymaganiom swojego ojca, młodzi Royowie wreszcie dostali szansę, aby powalczyć o osobiste szczęście. Ale ostatnie sceny, w których ich wszystkich widzimy, w połączeniu z tym nagraniem i tą piosenką, sugerują wystarczająco, że tak się nigdy nie stanie.
A co my sądzimy o zakończeniu serialu? Zapraszamy do przeczytania naszej recenzji finału "Sukcesji".