"Nago. Głośno. Dumnie" to świetne historie o polskich drag queens – recenzja serialu HBO Max
Nikodem Pankowiak
2 czerwca 2023, 19:19
"Nago. Głośno. Dumnie" (Fot. HBO Max)
"Nago. Głośno. Dumnie" to produkcja, jakich w Polsce nie możemy oglądać zbyt często – celebrująca i stawiająca w centrum różnorodność. Możemy być z niej dumni.
"Nago. Głośno. Dumnie" to produkcja, jakich w Polsce nie możemy oglądać zbyt często – celebrująca i stawiająca w centrum różnorodność. Możemy być z niej dumni.
"Nago. Głośno. Dumnie" to pierwszy serial dokumentalny HBO Max, i to od razu z Polski. Produkcja przedstawia widzom środowisko polskich drag queens i gwiazd burleski. Ten 5-odcinkowy serial autorstwa Agnieszki Mazanek i Delfiny Dellert, który powstawać zaczął jeszcze w czasach przed pandemią koronawirusa, ukazuje prawdziwą galerię wyjątkowych postaci, które łączy jedno: miłość do sztuki i potrzeba występowania na scenie, by wyrażać się za pomocą ciała.
Nago. Głośno. Dumnie – polski dokument o drag queens
"Jak miałem 19 lat, nie wiedziałem, że to, że jestem inny niż wszyscy, może być moim atutem" – mówi jeden z bohaterów "Nago. Głośno. Dumnie". Serial dokumentalny HBO Max właśnie takie osoby stawia na świeczniku – żyjące na przekór wszelkim normom, wbrew płciowym stereotypom. Kim Lee, Betty Q, Twój Stara – te artystyczne pseudonimy prawdopodobnie niewiele mówią komukolwiek. Tymczasem w świecie, który przybliża widzom produkcja HBO Max, są to osoby o gwiazdorskim statusie. Każda z nich to duża indywidualność, każda z nich ma za sobą inną historię.
I właśnie te historie poznajemy na przestrzeni pięciu odcinków (całość już dostępna), z których każdy trwa ok. 35 minut. Choć bohaterów łączy sporo, to przy bliższym poznaniu widzowie zorientują się, że ich świat wcale nie jest tak hermetyczny, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ten świat to znacznie więcej niż krzykliwy makijaż i kolorowe stroje, to na pewno nie "chłop przebrany za babę". Tu każdy człowiek jest inny i piękny. I choć brzmi to jak banał, to tak właśnie jest, choć większości bohaterów "Nago. Głośno. Dumnie" nie było łatwo dojść do tego poziomu samoakceptacji.
Ze wszystkich opowiadanych tu historii największe zrobiła na mnie chyba historia Pawła – pracownika banku, który wraz ze swoim partnerem podróżuje do Pragi na festiwal burleski. Tam w jego głowie kiełkuje pragnienie, by tak jak Gęsiu, jego partner, zacząć występować na scenie. W kolejnych odcinkach będziemy obserwować, jak mężczyzna, wspierany przez swoje najbliższe otoczenie, realizuje swoje marzenie. W jego historii, ale nie tylko w jego, sporo będzie o wychodzeniu poza ramy, o odpuszczeniu sobie i odrzuceniu schematów, w jakie próbuje wtłoczyć mężczyzn społeczeństwo. I właśnie takie schematy Paweł zaczyna konsekwentnie odrzucać, ale zanim doszedł do tego momentu w swoim życiu, potrzebował sporo czasu. Czasu, który spędził m.in. w zakonie.
Nago. Głośno. Dumnie to serial przepełniony empatią
Gdybym miał wybrać jedno słowo, jakie przychodzi mi do głowy, by opisać "Nago. Głośno. Dumnie" byłaby to zapewne "empatia". Serial HBO Max podchodzi do swoich bohaterów z ogromną czułością, zrozumieniem i ciekawością – ale ciekawością motywowaną chęcią zrozumienia i jak najuczciwszego ich przedstawienia. Nie ma tu próby szokowania czy poszukiwania taniej sensacji – a przecież z całą pewnością takie podejście w naszym kraju mogłoby lepiej "sprzedać" całą produkcję. Ale z dużą empatią serial podchodzi także do potencjalnych odbiorców, którzy o świecie burleski czy szerzej – świecie osób queerowych – wcale nie muszą wiedzieć zbyt wiele.
"Nago. Głośno. Dumnie" to serial przedstawiający świat, którego większość widzów zapewne nie zna lub ewentualnie ma o nim jedynie mgliste, często oparte na stereotypach pojęcie. Takie osoby nie mają jednak czego się obawiać i spokojnie również mogą zasiąść do seansu. Próg wejścia do serialu nie jest zbyt wysoki, a twórcy potrafią wręcz niemal łopatologicznie tłumaczyć pewne pojęcia czy zjawiska. Nie ma w tej łopatologii akurat nic złego, dzięki niej produkcja HBO Max może stać się przystępniejsza dla przeciętnego widza. A przecież chyba o to w tym wypadku chodzi, prawda?
Cieszy, że bohaterowie produkcji HBO Max zostali przedstawieni jak prawdziwi ludzie z krwi i kości, bo też tacy właśnie – chodzą do pracy, angażują się w działalność obywatelską, żyją w związkach lub też tej miłości szukają. Sztuka – tak, sztuka – burleski, którą uprawiają, jest ważnym elementem ich życia, ale z pewnością nie jedynym definiującym. To forma wyrazu, dzięki której mogą pokazać się światu, ale należy pamiętać, że za tymi maskami, piórami, strojami kryją się ludzie. Ludzie, dla których takie życie często nie jest łatwe – tylko dla tego, że wymykają się społecznym normom.
Nago. Głośno. Dumnie – czy warto oglądać serial?
Bo "Nago. Głośno. Dumnie", nawet jeśli uznać je za produkcję całkiem pozytywną, nie zapomina, w jakim kraju żyją jego bohaterowie. Serialowi daleko do politycznej agitki, ale też nie udaje, że wszystko to, co dzieje się dookoła, nie ma wpływu na jego bohaterów. Widzimy więc z jednej strony przebitki z Parad Równości, widzimy wspólnotę, ale oglądamy też ujęcia z czarnych protestów czy słyszymy o sąsiadkach narzekających na "ped**ów" panoszących się po okolicy. Serial HBO Max pokazuje nam świat, który przeciętnemu widzowi może wydawać się wręcz odrealniony, ale przypomina, że to świat będący częścią naszego, niezbyt kolorowego.
Nie chodzi tu jednak o wzbudzanie w widzach współczucia, serialowi daleko do prezentowania swoich bohaterów jako ofiary. Bardziej o przypomnienie, że to wszystko – nawet jeśli nam wydaje się kolorowe, czasem trochę zabawne – wcale nie musi być łatwe, przynajmniej nie zawsze. W końcu żyjemy w kraju, gdzie mężczyzna może założyć kobiece ubranie tylko w jednym przypadku – jeśli występuje na Mazurskiej Nocy Kabaretowej. "Nago. Głośno. Dumnie" pokazuje, że takie sztuczne zasady łatwo odrzucić, choć nie zawsze będzie spotykało się to z akceptacją społeczeństwa. Serial HBO Max mówi też jeszcze jedną ważną rzecz – nawet jeśli nie są idealne, nie powinniśmy wstydzić się naszych ciał.
Nie mam wątpliwości, że Polska potrzebuje więcej takich produkcji jak "Nago. Głośno. Dumnie". Produkcja HBO Max wyciąga świat burleski i jego bohaterów na światło dzienne, daje im przestrzeń, by pokazać się od jak najbardziej ludzkiej strony, udowodnić, że nie taki ten diabeł straszny, jak go malują niektóre media czy politycy. Ten serial – chcę w to wierzyć – może być lekarstwem na zatrute umysły i sposobem na walkę z wszelkimi fobiami, które wciąż trawią nasze społeczeństwo. To jednak przede wszystkim celebracja różnorodności. Wszyscy jesteśmy inni, ale wszyscy jesteśmy ważni – zdaje się mówić. Trudno temu nie przyklasnąć.