Ekipa zapowiada iście filmowy finał "Turbulencji". "To najambitniejszy odcinek, jaki nakręciliśmy" – mówią
Karolina Noga
10 maja 2023, 15:14
"Turbulencje" (Fot. Netflix)
W czerwcu na Netfliksie wyląduje sezon 4B "Turbulencji", który równocześnie będzie finałową serią. W poprzednich sezonach nie brakowało emocji, ale jak obiecuje twórca – finał przebije wszystko.
W czerwcu na Netfliksie wyląduje sezon 4B "Turbulencji", który równocześnie będzie finałową serią. W poprzednich sezonach nie brakowało emocji, ale jak obiecuje twórca – finał przebije wszystko.
"Turbulencje" powrócą 2 czerwca z sezonem 4B. Twórca serialu, Jeff Rake opowiedział o wielkim zakończeniu, jakie jest szykowane, w rozmowie z serwisem z Entertainment Weekly. Co wydarzy się w ostatnich 10 odcinkach? Jak zakończy się serial?
Turbulencje sezon 4B – co wydarzy się w finale serialu?
Jeff Rake oczywiście nie zdradził w wywiadzie żadnych większych spoilerów, ale zapewnił, że cała ekipa ciężko pracowała nad finałem. Według niego jest to najambitniejszy odcinek "Turbulencji", jaki do tej pory powstał.
— Ten finał, który nadchodzi, 20. [odcinek] 4. sezonu, to bezapelacyjnie najbardziej ambitny odcinek, jaki kiedykolwiek nakręciliśmy. Nie chcę przesadzać, ale myślę, że zgodzicie się, kiedy go zobaczycie, że to przewyższa nawet, co widzieliście w 10. odcinku 4. sezonu – i prawdopodobnie powiecie, że znacząco.
Rake pokusił się o stwierdzenie, że sezon 4B spokojnie mógłby być 5. sezonem, bo stanowi samodzielną całość. Według twórcy w finałowych odcinkach "Turbulencji" mamy badrdziej zagłębić się w losy pozostałych pasażerów – nie tylko rodziny Stone'ów.
— Podczas gdy 1. część [4. sezonu] była bardzo skoncentrowana na rodzinie Stone'ów próbującej się uzdrowić, próbującej złożyć swoją rodzinę dosłownie z powrotem w całość, finałowa dziesiątka w przenośni i dosłownie skupia się bardziej na kolektywie pasażerów. Ostatecznie rolą Michaeli i Bena w ramach tej mitologii było przewodzenie grupie, zorientowanie się, dlaczego wrócili, jaka jest ich misja. Serial skończy się tak, jak się zaczął. Czyli z Benem i Michaelą prowadzącymi pasażerów, miejmy nadzieję, w kierunku przetrwania.
Z kolei Melissa Roxburgh, czyli serialowa Michaela zapowiedziała, że ostatnie odcinki będą wręcz filmowe – i widzowie z pewnością mogą liczyć na mnóstwo emocji. Aktorka przyznała, że zwłaszcza nakręcenie samego finału trwało "dużo dłużej niż normalnie", i zapewniła, że serial – który dużo przeszedł, od kasacji przez NBC, po uratowanie przez Netfliksa – odejdzie z hukiem.