"Cytadela" robi wszystko, żeby stać się drugimi "Pierścieniami władzy" – recenzja serialu Amazona
Nikodem Pankowiak
29 kwietnia 2023, 15:02
"Cytadela" (Fot. Amazon Prime Video)
"Cytadela" to nowa superprodukcja Amazona, która zapewne zdobędzie sporą publikę, nawet jeśli na to nie zasługuje. Serialowy blockbuster robi wrażenie budżetem, ale zapomniał o scenariuszu.
"Cytadela" to nowa superprodukcja Amazona, która zapewne zdobędzie sporą publikę, nawet jeśli na to nie zasługuje. Serialowy blockbuster robi wrażenie budżetem, ale zapomniał o scenariuszu.
"Cytadela" to 6-odcinkowy thriller szpiegowski od Amazon Prime Video, za którego sterami stoi David Weil ("Hunters"). Wśród twórców uwagę mają przyciągać jednak przede wszystkim dwie inne osoby – bracia Joe i Anthony Russo ("Avengers: Koniec gry"), czyli obecnie niekwestionowane gwiazdy świata blockbusterów. To oni mieli czuwać nad tym, by "Cytadela" – serial z budżetem w okolicach 300 mln dolarów – stała się wielkim hitem. Tylko czy to się uda?
Cytadela – o czym jest serial Amazon Prime Video?
Mason Kane (Richard Madden, "Gra o tron", "Bodyguard") i Nadia Sinh (Priyanka Chopra Jonas, "Quantico") to dwoje szpiegów pracujących dla Cytadeli – niezależnej agencji działającej od 100 lat, "tych dobrych" w świecie CIA, KGB i innych. Jej celem było jedynie czynienie dobra, dlatego też nie może dziwić, iż musiała pojawić się dla niej równowaga w postaci Mantrykory – organizacji przestępczej założonej przez siedem najbogatszych rodzin świata, które w imię zysków chcą siać chaos we wszystkich zakątkach planety. Agenci Cytadeli, na czele z Masonem i Nadią, będą próbowali powstrzymać ich zapędy, co oczywiście nie może być za łatwe.
Gdy Mantrykorze udaje się zinfiltrować agentów Cytadeli, życie Masona i Nadii znajdzie się w niebezpieczeństwie. Ostatecznie, mimo nie do końca udanej misji we włoskich Alpach, uda im się uciec z zastawionej na nich pułapki, ale ich drogi zostaną rozdzielone, a wspomnienia wymazane. Oboje nie będą mieli pojęcia o swojej przeszłości, ale ta (a jakże by inaczej) dopadnie ich lata później, gdy oboje będą prowadzili już zupełnie inne życia.
Mason i Nadia, z pomocą innego agenta Cytadeli, Bernarda Orlicka (Stanley Tucci, "W zamknięciu") będą musieli przypomnieć sobie, jak to jest być superszpiegami, na których barkach spoczywa los całego świata. Duet ponownie stanie do walki ze złowieszczą organizacją, która trzyma w kieszeni najważniejsze osobistości na tej planecie. Niestety, mimo że stawka tej rozgrywki jest wyjątkowo wysoka, w serialu nie czuć jej niemal w ogóle. A to tylko jeden z wielu problemów, z którymi musi się mierzyć superprodukcja Amazona.
Cytadela ma gigantyczny budżet i bardzo słaby scenariusz
"Cytadela" to serial o budżecie, o którym większość produkcji telewizyjnych i streamingowych mogłaby tylko pomarzyć. 300 mln dolarów za sześć odcinków może przyprawić o zawrót głowy, nawet jeśli tak wielkie wydatki po części spowodowane są kosztownymi dokrętkami, które miały miejsce w zeszłym roku, gdy doszło do zakulisowych zmian wśród prowadzących produkcję. Mimo to, ogromny budżet "Cytadeli" faktycznie rzuca się w oczy od samego początku. Już pierwsze sceny w mknącym przez Alpy luksusowym pociągu to prawdziwa uczta dla oczu. Kadry są bardzo wysmakowane, sceny akcji doskonale nakręcone. Można by rzec, że pierwsze minuty serialu to zapowiedź czegoś, czego fani kina akcji nie mogą przegapić.
Tyle że niekoniecznie. Owszem, "Cytadela" sprawdza się bardzo dobrze w momencie, gdy musi przyspieszyć tempo i przywdziać szaty typowego akcyjniaka. Gorzej, gdy trzeba zwolnić i postawić trochę na rozwój fabuły i bohaterów, którzy póki co wydają się pozbawieni jakichkolwiek cech. Ot, zwykłe pionki, których jedynym celem jest skopanie od czasu do czasu tyłków kilku gości, by popchnąć historię nieco do przodu. Jakichkolwiek cech charakteru, które mogłyby nas do nich zbliżyć, nie stwierdzono. Tak jak scenariusza..
Bo scenariuszowo "Cytadela" po prostu leży. I to mimo faktu, że przecież historie o superagencjach mających w swoich szeregach superszpiegów z założenia wymagają od widza, by ten na chwilę wyłączył myślenie i dał się porwać szaleństwu. Niestety, w całej historii przedstawionej w produkcji Amazona zbyt wiele jest uproszczeń, dodatkowo nie pomaga jej fakt, że fabuła gna tutaj do przodu na łeb, na szyję. Kilkanaście minut zdaniem twórców wystarcza, byśmy poznali Masona i Nadię w akcji jako agentów Cytadeli, zobaczyli ich (a właściwie jego) życie już po wymazaniu pamięci i znów w akcji. No nie, w takim tempie trudno zbudować sensowne fundamenty dla całej historii.
Cytadela – czy warto oglądać serial Amazon Prime Video?
Amazon Prime Video udostępniło dwa z sześciu, na dodatek dziwnie krótkich, odcinków "Cytadeli" i naprawdę trudno mi uwierzyć, że jesteśmy już w jednej trzeciej całej historii. Po szpiegowskich historiach spodziewałbym się jednak większego zniuansowania oraz zwrotów akcji, które mają choć trochę sensu. Tymczasem miejsca na niuanse zwyczajnie tutaj nie ma, zaś główne zwroty akcji zostały już wyraźnie zasugerowane widzom zarówno w drugim odcinku, jak i w dołączonym do niego zwiastunie tego, co czeka nas w kolejnych tygodniach. Nawet zostawiając na boku zwiastun, w końcu nie należy sądzić serialu na jego podstawie, wszystko zdaje się tu być przewidywalne, a widz prowadzony jest przez twórców za rączkę, byleby upewnić się, że nie pogubi się w całej historii. Choć nie wiem, jak mógłby się pogubić, bo z zapowiadanej wielowątkowości zostało tu niewiele.
Zdarzają się momenty, gdy "Cytadela" puszcza do widza oko, gdy twórcy zdają się mówić: "Hej, nie traktuj nas śmiertelnie poważnie". Problem w tym, że te momenty dzieją się jakby w oderwaniu od całej reszty i zupełnie tu nie pasują. Bo, niech was nie zmylą żarciki rzucane tu i ówdzie, "Cytadela" to serial robiony na poważnie i tak też siebie traktujący. Przez co momenty, gdy twórcy nieco uchylają okno, by wpuścić trochę powietrza i rozrzedzić gęstą atmosferę, zdają się tu zupełnie nie pasować.
Mimo to nie mam wątpliwości, że "Cytadela" okaże się hitem, a nawet jeśli nie, to Amazon – jak w przypadku "Pierścieni władzy" – będzie nas przekonywał, że nim jest. Plany rozbudowy całego uniwersum wyraźnie świadczą o tym, że platforma pokłada ogromną wiarę w swojej – kolejnej już – skierowanej głównie do mężczyzn produkcji. Pytanie, na ile ta wiara wynika z faktu, iż zwyczajnie nie wypada porzucać serialu, na który wydało się już tyle pieniędzy. Szkoda, że z zapowiadanej superprodukcji zostało tak niewiele, bo "Cytadela" była jednym z tych niewielu serialowych blockbusterów, w których pokładałem duże nadzieje. Ostatecznie jednak Richard Madden i Priyanka Chopra Jonas, którzy przecież mieli już okazję wypróbować się w szpiegowskich klimatach, wystąpili w serialu, którego bezbarwności nie są w stanie przykryć żadne pieniądze. I trudno mi uwierzyć, że istnieje tu jeszcze jakakolwiek szansa na ratunek.