"Nierozłączne" to gęsty thriller, który po mistrzowsku pokazuje chore relacje – recenzja serialu Prime Video
Nikodem Pankowiak
23 kwietnia 2023, 16:08
"Nierozłączne" (Fot. Amazon Prime Video)
Miłość i relacje między bliźniętami są ponoć wyjątkowe. "Nierozłączne", serial Amazon Prime Video z Rachel Weisz, udowadnia jednak, że wyjątkowość nie musi oznaczać nic dobrego.
Miłość i relacje między bliźniętami są ponoć wyjątkowe. "Nierozłączne", serial Amazon Prime Video z Rachel Weisz, udowadnia jednak, że wyjątkowość nie musi oznaczać nic dobrego.
"Nierozłączne" to 6-odcinkowy miniserial, który właśnie zadebiutował na Amazon Prime Video. Ta oparta na filmie Davida Cronenberga z 1988 roku produkcja, którą na telewizyjne ekrany przeniosła Alice Birch ("Normalni ludzie"), już na samym początku wprowadziła dużą zmianę względem oryginału, stawiając w centrum historii siostry bliźniaczki zamiast braci bliźniaków. I powinniśmy być za tę zmianę wdzięczni, bo Rachel Weisz ("Czarna wdowa") w podwójnej roli jest po prostu znakomita.
Nierozłączne – o czym jest serial Amazon Prime Video?
Ale może od początku. "Nierozłączne" to historia dwóch sióstr bliźniaczek – Elliot i Beverly Mantle. Siostry są wybitnymi specjalistkami w dziedzinie ginekologii, a ich wspólnym celem jest otwarcie klinki, w której mogłyby walczyć z problemem niepłodności wśród kobiet. Ich marzenie zostaje ostatecznie zrealizowane dzięki hojnemu wsparciu sponsorów, którzy mają niewiele wspólnego z moralnością, ale za to w klinice sióstr Mantle widzą potencjał na zarobienie sporych pieniędzy.
Przede wszystkim jednak "Nierozłączne" to historia o pokręconej relacji sióstr, które całe życie były od siebie zależne, dzieląc się ze sobą wszystkim i czasem zamieniając rolami. Dzięki temu bardzo szybko orientujemy się, że ich relacja nie jest zdrowa – za dużo w niej współzależności mogącej doprowadzić w końcu do tragedii. Właściwie to niemal od samego początku twórcy sugerują nam, że do tej tragedii dojdzie, my jedynie możemy zastanawiać się, w jaki sposób.
Takim katalizatorem nieuchronnie zbliżającego się dramatu jest Genevieve (Britne Oldford, "The Umbrella Academy"), aktorka, gwiazda serialu Amazon Prime Video (sic!), w której zakochuje się Beverly. Genevieve niczym klin wbija się między dwie siostry, szybko zauważając, że ich relacjom daleko do zdrowych, a jednocześnie szybko poznając manipulatorską naturę Elliot, która zdaje się mieć tylko jeden cel w życiu – sprawić, by Beverly wreszcie zaszła w ciążę. Chore, prawda? A to przecież tylko wycinek fabuły.
Nierozłączne – ten serial to popisowy występ Rachel Weisz
Gdyby "Nierozłączne" trzeba było opisać jednym słowem, wybrałbym słowo "niepokojący". W serialu Amazon Prime Video niepokojące jest niemal wszystko – od obrazów z porodówek, po toksyczne relacje między siostrami bliźniaczkami. Atmosfera serialu od samego początku jest gęsta i mroczna, praktycznie nie ma tu miejsca na cieplejsze barwy, a widz ma prawo poczuć się przygnieciony pod ciężarem tego mroku. Szybko jednak dojdziemy do wniosku, że ma on swoje uzasadnienie. Ta siostrzana bliskość i wszystko, co za sobą niesie, jest tak naprawdę niezwykle niebezpieczna, co twórcy sugerują nam od samego początku.
Mimo to w serialu nie brakuje również miejsca na, czasem nieco satyryczny, społeczny komentarz. Niemal cały drugi odcinek to satyra na obrzydliwie bogatych i uprzywilejowanych, którzy zostają pokazani w krzywym zwierciadle podczas bardzo specyficznej kolacji. "Nierozłączne" całkiem sporo mówią także o kondycji amerykańskiej służby zdrowia i jak podchodzą do niej ludzie, którzy o rachunki za pobyt w szpitalu martwić się nie muszą. Sporo tu dyskusji o etyce i moralności, które prowokują zwłaszcza działania Elliot, która – jak sama mówi – chce w swoich badaniach osiągnąć takie tempo, by prawo nie nadążało za ich regulacjami.
Przede wszystkim jednak "Nierozłączne" to rola życia, a właściwie dwie role życia, Rachel Weisz. Aktorka zalicza tutaj nieprawdopodobnie wręcz dobry występ, zarówno jako ta nieco skromniejsza, bardziej wycofana Beverly, jak i Elliot, siostra zdająca się być stroną dominującą w tej relacji. Weisz wydobywa ze swoich bohaterek na wierzch wszystko, co złe i rzuca tym widza, który musi przetrawić fakt, że głównym bohaterkom, zwłaszcza Elliot, trudno w jakiejkolwiek kwestii kibicować. Przy okazji, wielkie brawa należą się twórcom serialu za to, iż sceny, w których udział biorą dwie siostry, wyglądają tak wiarygodnie. Mam wrażenie, że w "Nierozłącznych" sztukę montażu wzniesiono na jakiś wyższy poziom.
Nierozłączne – czy warto oglądać serial Amazon Prime?
Serial Amazon Prime Video oczywiście rozwija historię, której trzon jest zasadniczo taki sam, jak w filmie Cronenberga. Oczywiste jednak, iż mając sześć godzin, twórcy mogli pozwolić sobie na poszerzenie i pogłębienie fabuły, dając widzom szansę chociażby na eksplorowanie relacji między siostrami i ich rodzicami – relację trudną, jak wszystko w życiu Elliot i Beverly. Relacja między granymi przez Weisz siostrami także zdaje się jeszcze głębsza i bardziej zniuansowana niż w przypadku (noszących te same imiona) braci granych przez Jeremy'ego Ironsa.
Scenarzyści, a właściwie scenarzystki, bo "Nierozłączne" to serial stworzony w większości przez kobiety, potrafią w łatwy sposób wywołać uczucie dyskomfortu wśród widzów, w czym pomagają postacie głównych bohaterek, ale nie tylko. Sceny porodów są tylko nieco mniej drastyczne niż w "Rodzie smoka", podejście sióstr, zwłaszcza Elliot, do innych ludzi, również może budzić przerażenie – jakby niemal wszyscy dookoła byli tylko pionkami w jakiejś większej grze, w której Elliot wyraźnie ma chrapkę na rolę boga.
Istnieje duża szansa, że oglądając "Nierozłączne" ten dyskomfort będzie towarzyszył wam wraz z pytaniem, co tak właściwie oglądacie. Serial Amazon Prime Video naprawdę potrafi namieszać widzowi w głowie, wprowadzając go w stan niepokoju, ale jednocześnie fascynacji. Od całej historii trudno się oderwać, choć na dłuższą metę klimat serialu może nieco przytłaczać i zmuszać oglądających do robienia sobie przerw. Nie jest to idealna produkcja do binge'owania i twórcy sami zdają się to rozumieć, serwując nam regularne podsumowania poprzednich odcinków. W ten mroczny świat, gdzie cud życia i narodzin odarto z jakiejkolwiek świętości, warto się zanurzyć, nawet jeśli wizytę w nim będziemy musieli później odchorować.