"Wellmania" to satyra na nasz świat, która nie bez powodu właśnie podbija Netfliksa – recenzja serialu
Nikodem Pankowiak
2 kwietnia 2023, 15:42
"Wellmania" (Fot. Netflix)
Czy zdrowie zaczyna się w ciele czy w głowie? Wygląda na to, że twórcy serialu "Wellmania" mają swoją odpowiedź, którą dzielą się widzami w serialu dostępnym na Netfliksie.
Czy zdrowie zaczyna się w ciele czy w głowie? Wygląda na to, że twórcy serialu "Wellmania" mają swoją odpowiedź, którą dzielą się widzami w serialu dostępnym na Netfliksie.
"Wellmania" to komedia z Australii, którą od kilku dni możecie oglądać w serwisie Netflix. 8-odcinkowa produkcja duetu Brigid Delaney i Benjamin Law, oparta na powieści tej pierwszej, to niepozorna komedia, która szybko przebiła się na szczyty serialowego topu Netfliksa w wielu krajach (także w Polsce), udowadniając, że użytkownicy tej platformy wciąż lubią także nieco ambitniejsze produkcje.
Wellmania – o czym jest australijska komedia Netfliksa?
Liv Healy (Celeste Barber, "The Letdown"), główna bohaterka serialu, to pochodząca z Australii, a mieszkająca na co dzień w Nowym Jorku, wzięta krytyczka kulinarna, która właśnie stoi przed szansą na poczynienie ogromnego skoku w swojej karierze. Zanim jednak do tego dojdzie, rusza w podróż w swoje rodzinne strony, na drugą stronę globu, by świętować 40. urodziny swojej najlepszej przyjaciółki, Amy (JJ Fong, "Creamerie"). I jak to często bywa, ta niby niepozorna podróż zmieni jej życie na zawsze.
Wskutek nieprzewidzianych wydarzeń, a konkretnie z powodu problemów zdrowotnych, główna bohaterka utknie w Australii na dłużej. Będzie to jednak dla niej niespodziewana szansa, aby przewartościować swoje życie. Liv wreszcie ma możliwość, aby naprawić relacje ze swoimi najbliższymi, które zostały zaniedbane nie tylko z powodu dzielącej ich odległości. A jest co naprawiać, bo choć słysząc wszelkie ironiczne docinki i złośliwości będziemy początkowo myśleć, że to rodzina jak każda inna. Szybko jednak okaże się, że te często z pozoru błahe konflikty mają znacznie głębsze podłoże.
Relacje międzyludzkie, a właściwie próby ich poprawnego nawiązania, będą jednym z głównych wątków serialu, ale nie najważniejszym. Liv w międzyczasie będzie robiła wszystko – a przynajmniej jej zdaniem wszystko – by jak najszybciej wrócić do Stanów Zjednoczonych, gdzie czeka na nią rewelacyjna oferta pracy, która może całkowicie odmienić jej karierę. W tym celu zacznie podejmować desperackie wręcz próby, by jak najszybciej zacząć żyć zdrowo. Tylko czy to naprawdę może się jej udać?
Wellmania to pełna ironii satyra na rzeczywistość
"Wellmania" bardzo dobrze sprawdza się jako ironiczny komentarz na rzeczywistość, w której pracoholizm miesza się z pogonią za mitycznym już work-life balance, a ludzie myślą, że ich problemy rozwiąże godzina jogi czy zdrowsze odżywianie. Serial Netfliksa pokazuje jasno – jeśli nie poukładasz spraw w swojej głowie, to nawet najzdrowszy tryb życia pomoże co najwyżej na krótką metę. Główna bohaterka zderza się ze ścianą, gdy okazuje się, że bieganie i kilka wizyt na siłowni niekoniecznie pomogą, jeśli zmiesza się je z alkoholem i pracoholizmem.
Ta mania, którą możemy odnaleźć w tytule, to właśnie takie pragnienie, by z zewnątrz wyglądać pięknie i zdrowo, nawet jeśli wewnątrz panuje bałagan. Takim bałaganem jest Liv, ale także jej brat, Gaz (Lachlan Buchanan, "Jednostka 19") – na co dzień trener personalny w jednym z klubów fitness. Relacja brata i siostry, którą w dużym stopniu naznaczyła śmierć ojca, będzie jednym z najlepszych i najbardziej angażujących wątków w serialu Netfliksa. Przy okazji będzie mogli na nim obserwować, jak dużą przemianę przechodzi Liv jako osoba. W pierwszych odcinkach główna bohaterka jest zwyczajnie nieznośna i widzi niewiele poza czubkiem własnego nosa. A mimo to nadal kibicujemy jej na drodze do lepszego, zdrowszego życia. Zdrowszego nie tylko pod względem fizycznym, ale również mentalnym.
Bo im dalej w las, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że wszelkie problemy Liv bardziej biorą się z głowy aniżeli z szybkiego trybu życia. A o tym, że ten faktycznie jest szybki twórcy próbują przekonać nas od pierwszych sekund. A jak zrobić to najlepiej? Oczywiście dynamicznym montażem, bo jakże by inaczej. Dzięki temu w kilkadziesiąt sekund otrzymujemy wgląd w to, jak dotychczas wyglądał jej tryb życia, który już za chwilę sprowadzi na nią spore kłopoty. Oczywiście szybko okazuje się, że i on, i ucieczka na drugi koniec świata, wynikały w głównej mierze z nieprzepracowanych traum, które do dzisiaj wpływają na jej relacje z rodziną i przyjaciółmi.
Wellmania – czy warto oglądać serial Netfliksa?
"Wellmania", choć mocno akcentuje wątki dramatyczne, jest jednak przede wszystkim komedią, czasem tonącą w oparach absurdu. I jako komedia sprawdza się naprawdę bardzo dobrze, może poza tymi momentami, gdy korzysta z tak "zabawnych" patentów, jak żarty z gazami i wymiocinami w roli głównej. Poza tymi drobnymi potknięciami nie można jej jednak niczego zarzucić. Bohaterowie, choć często irytują i zdają się być mocno odklejeni od rzeczywistości, ostatecznie budzą naszą sympatię i łatwo się do nich przywiązać.
Jeśli o jakiejś serialowej produkcji można byłoby powiedzieć, że jest życiowym antyporadnikiem, to takie określenie pasuje idealnie właśnie do "Wellmanii". Serial z pewną drwiną i przymrużeniem oka podchodzi do wszystkich dobrych rad w stylu "jeśli ci źle, pobiegaj". Produkcja Netfliksa trzeźwo zauważa, że zwykle odpowiedzi na nasze problemy nie są takie proste. I podkreśla, że nie ma nic złego w zdrowym trybie życia, wręcz przeciwnie, ale trzeba pamiętać o konsekwencji – pewne rzeczy wymagają czasu. Dotyczy to także odbudowywania międzyludzkich relacji.
"Wellmania" dość niespodziewanie okazała się sporym hitem Netfliksa – i słusznie. Ta australijska produkcja ma, czego może nie widać na pierwszy rzut oka, naprawdę sporo do powiedzenia o pokoleniu dzisiejszych 30- i 40-latków. Twórcy tej niepozornej komedii bardzo dobrze wyczuwają, kiedy przyprawić ją odpowiednią dawką dramatu, a kiedy postawić na satyrę i cięty humor. Dzięki temu dostaliśmy jedną z najlepszych komedii, jakie od dłuższego czasu pojawiły się na Netfliksie. Pozostaje się cieszyć, że akurat ta nie zaginęła wśród miliona innych produkcji. Jak widać, algorytm czasem ma dobry gust.