2. sezon "Perry'ego Masona" przynosi wiele zmian. Serialowi Della i Paul zdradzają, co jeszcze nas czeka
Marta Wawrzyn
21 marca 2023, 20:02
"Perry Mason" (Fot. HBO)
W 2. sezonie "Perry'ego Masona" oglądamy nową dynamikę zarówno w biurze, jak i w prywatnym życiu Delli Street i Paula Drake'a. Serialowa zapytała odtwórców obu ról, Juliet Rylance i Chrisa Chalka, jak się w tym odnaleźli.
W 2. sezonie "Perry'ego Masona" oglądamy nową dynamikę zarówno w biurze, jak i w prywatnym życiu Delli Street i Paula Drake'a. Serialowa zapytała odtwórców obu ról, Juliet Rylance i Chrisa Chalka, jak się w tym odnaleźli.
"Perry Mason" w 2. sezonie to z jednej strony więcej tego samego, czyli klasycznego kryminału noir ze współczesnym twistem, a z drugiej, nie da się przeoczyć zmian, jakie zaszły po przejęciu obowiązków showrunnerów i głównych scenarzystów przez duet twórców "The Knick" – Michaela Beglera i Jacka Amiela. O nowych odcinkach rozmawialiśmy z Matthew Rhysem, grającym tytułową rolę, mieliśmy też okazję zamienić kilka słów z duetem wcielającym się w postacie współpracowników Perry'ego.
Perry Mason – w 2. sezonie wciąż wraca temat zaufania
W 2. sezonie "Perry'ego Masona", którego akcja dzieje się w Los Angeles w 1933 roku, jest półroczny przeskok czasowy. Moment jak z "Aniołków Charliego" – pożyczając określenie użyte przez Rhysa – już dawno minął i w pierwszych odcinkach nowej serii Perry, Della Street (Juliet Rylance) i Paul Drake (Chris Chalk) znajdują się w nie najlepszym miejscu, nie mając pewności, czy będą w stanie ze sobą współpracować. Czy po tym jak w 3. odcinku wyszedł na jaw sekret Perry'ego, możemy się spodziewać, że nasze trio rzeczywiście zacznie traktować siebie po partnersku i zaczną sobie ufać?
— [W 2. odcinku] jest cała scena – i sprzeczaliśmy się o tę scenę – w której jesteśmy wszyscy w biurze, w końcu jesteśmy znów razem i jest cała rozmowa o zaufaniu. Przepisywaliśmy to wiele razy, ponieważ nie ma mowy, żebyśmy mogli sobie ufać. Nie ma podstaw. Wszyscy bylibyśmy głupcami, ufając sobie nawzajem po sześciu miesiącach chaosu z Perrym, po zakończeniu procesu, w którym nam się poszczęściło. To była taka aspiracyjna wizja, którą Perry przedstawił i która niespecjalnie została zrealizowana.
Wydaje mi się, że Paul (…) zaczyna być w stanie to lepiej wyrazić. Podczas gdy w 1. sezonie myślę, że on gryzł się trochę w język, przełykał sporo dumy i twardo stał [przy Perrym], w tym sezonie naprawdę rozpina koszulę i stwierdza: człowieku, pie*rzysz od rzeczy – powiedział Chris Chalk.
W tym momencie wtrąciła się Juliet Rylance, mówiąc: "Myślę, że trafiłeś w sedno, że zaufanie jest wielkim tematem sezonu". Na co Chris Chalk dodał:
— Tak, to dotyczy wszystkich – w naszych rodzinach, w naszych partnerstwach, do tego rząd, miasto, oczywiście Perry. Czemu mielibyśmy mu ufać? Wiemy, że mamy zaufanie co do jego intencji. Ufamy jego intencjom, ale działania zmierzające do wypełnienia planu są okropne. I potrafię sobie wyobrazić, że Paul w swoim życiu zaufał wielu osobom, które wyglądają tak jak Perry. I ci ludzie niekoniecznie potem cokolwiek zrobili. Biały facet nie musi wprowadzać niczego w życie, bo on ma się dobrze. Nieważne, co robi, u niego będzie wszystko w porządku. Paul nigdy nie zapomni, że Perry nazwał go słowem na N w 1. sezonie. Jak on może zaufać temu człowiekowi?
Perry Mason sezon 2 – Chris Chalk o rasizmie w serialu
Podobnie jak w 1. serii, "Perry Mason" mocno zagłębia się w tematy społeczne, w tym kwestie rasizmu i seksizmu. Hasło, że świat nie ewoluował od tego czasu tak, jak nam się wydaje – albo jak byśmy chcieli – powracało we wszystkich naszych rozmowach z ekipą serialu HBO. Rasizm przewija się zarówno w sprawie tego sezonu, w której dwaj meksykańscy chłopcy – bracia Gallardo – zostają oskarżeni o zabójstwo Brooksa McCutcheona (Tommy Dewey), syna barona naftowego, jak i w wątku Paula Drake'a.
Były policjant, obecnie śledczy pracujący dla Perry'ego – ale nie tylko dla niego, bo z propozycją nie do odrzucenia pojawia się również Pete Strickland (Shea Whigham) – robi wiele rzeczy po to, żeby mieć co włożyć do garnka i niemal każdego dnia wplątuje się w niebezpieczne sytuacje. W rozmowie z Serialową Chris Chalk tylko się gorzko zaśmiał, kiedy pojawiło się pytanie, czy trudno było grać postać zmagającą się na co dzień z rasizmem.
— Nie, bo taki jest świat. Niestety, nie sądzę, żeby wielkim wyzwaniem było granie czarnego kolesia, który każdego dnia musi zmagać się z tym, że prawie umiera. Kiedy zdecydowałem się żyć w Ameryce (…), cóż, ludzie wciąż każdego dnia próbują mnie zabić. Więc nie, nie jest specjalnie trudne robienie tego w takim wymiarze. Myślę, że część tego, która może być większym wyzwaniem, to posiadanie mniejszej swobody wyrażania swojej prawdy. Paul nie ma takiej swobody jak Chris. Chris może powiedzieć, co chce powiedzieć, i Chris uwielbia grać w niebezpieczną grę przeciwko rasistom, podczas gdy Paul nie zbliża się nawet do tej granicy do przekroczenia, ponieważ dla niego to śmierć i życie – dla Paula bardziej bezpośrednio niż chociażby dla mnie.
Według Chalka Paul mocno zmienia się w 2. sezonie "Perry'ego Masona", bo musi jakoś odnaleźć się w nowej sytuacji, mając już daleko za sobą pracę w policji.
— Myślę, że Paul zmienia się praktycznie całkowicie, choć zachowuje pewne cechy, jak jego zapał, dyscyplina. Myślę, że Paul naprawdę dekonstruuje się, żeby się zrekonstruować. Nie sądzę, żeby kiedyś znów miał być tym, kogo widzieliśmy w 1. sezonie. Nie sądzę, że w ogóle zna jeszcze tego gościa, bo to się dzieje, kiedy pozwala ci się żyć. I teraz on stworzył ścieżkę, gdzie nie może już robić tego, co chce, ponieważ zagłębia się w sprawy zbyt wielu osób. Więc on zmienia się na 100%, 99%.
Perry Mason sezon 2 – Juliet Rylance o zmianach u Delli
W wątku Delli Street czeka was w tym sezonie ekscytujących rzeczy i z uwagi na potencjalne spoilery wywiad z Juliet Rylance opublikujemy dopiero po 4. odcinku. Aktorka w rozmowie z Serialową przyznała, że zachwycił ją wątek Delli i Anity (Jen Tullock), która wparowuje do jej życia "jak fajerwerk". Jak powiedziała Rylance, dla jej bohaterki ten sezon jest bardzo przełomowy, a najlepsze dopiero przed nami.
— Myślę, że Della dopiero zaczyna zrzucać warstwy. W 1. sezonie, zwłaszcza pracując dla EB, granego przez Johna Lithgowa, ona musiała być w tym świecie, który był bardzo dopasowany, ubrany i poukładany. I w ten sposób jakoś przetrwała w Los Angeles do tego momentu. Dzięki pracy z Perrym w jej życiu pojawia się ten zupełnie nowy rodzaj zwariowanej energii, która jest bardzo niestabilna i nigdy nie wiadomo, w którą stronę to pójdzie, ale jest też bardzo ekscytujące i wyzwalające.
Myślę, że jest coś w tym, jak Perry całkowicie porzuca słuszny czy też właściwy sposób różnych rzeczy, co jest ekscytujące dla Delli. Ona tego potrzebuje w swoim życiu, a potem myślę, że Anita wchodzi w tym samym duchu.
Aktorka zauważyła przy tym, że jest w tym wszystkim pewien paradoks: mamy rok 1933 w Los Angeles, Della Street zaczyna odkrywać nowe rzeczy na swój temat i staje się coraz bardziej wyzwolona, a jednocześnie jest wrażenie, że społeczeństwo wcale nie zmierza w lepszym kierunku.
— Tak więc obraz, jaki mam, to Della dosłownie zrzucająca ubrania przez cały sezon i pozbywająca się stopniowo warstw. Myślę, że ona staje się bardziej wyzwolona. Ale też myślę, że ta sprawa jest ogromna i wydaje się, że będzie stawać się coraz większa i większa. I im bardziej zagłębiamy się w tym roku w sprawę, tym bardziej zdacie sobie sprawę, jak daleko sięgają te bardzo skorumpowane obszary społeczeństwa.
Myślę, że dla wszystkich postaci, ale być może szczególnie dla Paula i Delli, to jest wycieńczające, to jest przerażające. Więc to jest dziwna sprawa: stopniowe zdobywanie większej wolności i pewności siebie, przy jednoczesnym poczuciu coraz większego rozczarowania społeczeństwem, w którym żyjemy.
Jak powstawał 2. sezon "Perry'ego Masona", skąd twórcy czerpali inspiracje i dlaczego postawili na taką a nie inną sprawę sądową? Przeczytajcie naszą rozmowę z Michaelem Beglerem i Susan Downey, producentką serialu, o pracy nad nowymi odcinkami. Polecamy również naszą recenzję 2. sezonu "Perry'ego Masona".