Twórcy "The Last of Us" komentują decyzję Joela z finału sezonu. Czy mógł dokonać innego wyboru?
Karolina Noga
14 marca 2023, 16:03
"The Last of Us" (Fot. HBO)
Za nami finałowy odcinek "The Last of Us", który zgodnie z oczekiwaniami okazał się istnym rollercoasterem emocji. Twórcy produkcji skomentowali tragiczną w skutkach decyzję Joela. Spoilery.
Za nami finałowy odcinek "The Last of Us", który zgodnie z oczekiwaniami okazał się istnym rollercoasterem emocji. Twórcy produkcji skomentowali tragiczną w skutkach decyzję Joela. Spoilery.
"The Last of Us" nie raz zafundowało widzom zastrzyk adrenaliny, ale finałowy odcinek z pewnością jeszcze długo będzie budził dyskusje. Joel (Pedro Pascal) i Ellie (Bella Ramsey) docierają do Salt Lake City, do szpitala Świetlików, gdzie trwają prace nad lekiem na kordycepsa, a dziewczyna ma zostać poddana operacji. Ludzkość mogłaby być ocalona – z naciskiem na mogłaby. Operacja na pewno zabiłaby Ellie. Kiedy Joel orientuje się w sytuacji, postanawia do tego nie dopuścić i zabija każdego, kto mu staje na drodze, aby chronić Ellie, a następnie okłamuje ją na temat tego, co zaszło.
The Last of Us – twórcy komentują decyzję Joela z finału
Czy Joel, który dopiero co z powrotem odnalazł się w roli rodzica, mógł postąpić inaczej? Czy mógł dokonać innego wyboru, kiedy mógł albo uratować Ellie, albo dopuścić do jej śmierci i (być może) uratować cały świat? Neil Druckmann i Craig Mazin zagłębili się w temat podczas najnowszego odcinku oficjalnego podcastu serialu. Mazin wyjaśnił, że Joel w dużej mierze działał instynktownie, a wcześniej prawdopodobnie nawet nie wpadło mu do głowy, że Świetliki mogą zabić Ellie.
— Joel nie rozważał ani nie przewidywał niczego, poza tym że, nie wiem, po prostu pobiorą próbkę i przepuszczą ją przez swoje maszyny. Zamierzają coś zrobić. W żadnym momencie nie mówi: "No, właściwie nie przyszło mi to do głowy, ale może będą musieli cię zamordować". To nie było brane pod uwagę. Nie sądzę, żeby którekolwiek z nich przewidziało, że tak będzie, bo gdyby tak było, myślę, że Joel może wymyśliłby sposób, by nigdy się tam nie dostać. Nie ma mowy, żeby wyruszył w tę podróż, wiedząc o tym, i widać szok na jego twarzy, gdy Marlene mu o tym mówi.
Twórca zauważa, że wybór bohatera znacznie wykracza poza kategorię dobrej bądź złej decyzji i jest to sytuacja na poziomie filozoficznego dylematu wagonika – uratujesz tę jedną osobę, którą kochasz, czy poświęcisz jej życie dla dobra większej liczby osób?
— To jest dylemat wagonika. Ludzie rozmawiają o tym od zawsze. I prawda jest taka, że jeśli twoim celem jest uratować tyle istnień ludzkich, ile się da, i wierzysz, że jest to moralnie właściwa decyzja, to Marlene dokonuje właściwego wyboru. Ale właśnie dlatego dylemat wagonika jest dylematem. (…) Prawda jest taka, że da się zrobić świetną argumentację dla każdej ze stron.
Neil Druckmann dodał, że taka debata miała miejsce także wśród twórców – czy to dobra czy zła decyzja. Na co Mazin odpowiedział:
— To jest poza kategorią dobrej lub złej decyzji. Wszystko sprowadza się do tego, że każdy z nas ma w sobie instynkt, by zrobić to w ten sposób, i każdy z nas ma instynkt, by zrobić to w inny sposób. I jest wiele dyskursów na ten temat, które próbują zracjonalizować, dlaczego jedna decyzja byłaby lepsza od innej. I nie mam problemu z tym, że ludzie się w to angażują, to fajna rzecz do zrobienia, do przedyskutowania na imprezie. Ale rzeczywistość jest taka, że to dylemat, a sedno dylematu polega na tym, że nie jest to łatwe i nie ma jednej właściwej odpowiedzi.
Mogę przedstawić znakomitą argumentację, że Joel powinien był zrobić dokładnie to, co zrobił, i powiedzieć dokładnie to, co powiedział Ellie później. I mogę przedstawić świetną argumentację, że nie powinien był tego robić. I o to chodzi, że jest to jedna z cen, jakie płacimy za kochanie ludzi – jako istoty ludzkie z wadami. Kochanie ludzi potrafi przebić prostą moralność. I właśnie w tym miejscu Joel znajduje się z Ellie.
The Last of Us – rodzice inaczej widzą dylemat Joela
Z kolei Neil Druckmann podzielił się historią prosto z Izraela, z czasów, gdy dopiero tworzył historię przedstawioną w grze "The Last of Us":
— Kiedy pracowałem nad historią "The Last of Us", rozmawiałem z moim tatą. Wiecie, jesteśmy z Izraela, więc jesteśmy zaangażowani w izraelską politykę. Był pewien facet, który został porwany, Gilad Shalit, izraelski żołnierz. Był przetrzymywany jako zakładnik przez kilka lat i aby go odzyskać, Izrael wymienił go na setki więźniów, z których niektórzy byli sądzeni za okropne zbrodnie. Zapytałem więc tatę: "Czy uważasz, że postąpili słusznie?". A mój tata odparł: "Pytasz mnie jako premiera czy jako ojca dziecka? Ponieważ mogę dać ci dwie bardzo różne odpowiedzi. Jako premier Izraela uważam, że to był błąd, który osłabił Izrael. Jako ojciec dziecka oddałbym za syna cały kraj".
Craig Mazin w tym momencie dodał, że ludzie generalnie chronią swoje dzieci przede wszystkim, a potem myślą o reszcie świata. Jak powiedział, kiedy grał w grę, czuł wiele sprzecznych emocji naraz, nie będąc pewnym, jakiego wyboru on sam by dokonał w podobnej sytuacji. A teraz równie niekomfortowo mają prawo czuć się widzowie – i właśnie o to chodzi, abyśmy się tak czuli. Neil Druckmann przypomniał sobie kolejną historię z czasów tworzenia gry, kiedy ten dylemat był dokładnie tak samo omawiany.
— Fajne było to, że kiedy robiliśmy grę, testowaliśmy ją. Zwykle robi się to po to, aby np. upewnić się, że ludzie gdzieś nie utkną i że to, co chcemy przekazać, zostaje przekazane. A potem na końcu, jednym z pytań, które zadawaliśmy ludziom, kiedy ukończyli grę, było: "Co sądzisz o wyborze Joela w tym momencie?". Jeśli gracz nie był rodzicem, to było 50/50. Stwierdzali np. że Joel okazał się łotrem i że to był twist albo że całkowicie się zgadzają z tym, co zrobił. Jeśli gracz był rodzicem, 100 procent, zero wyjątków – wszyscy zgadzali się z Joelem.
Tutaj znajdziecie naszą recenzję finału 1. sezonu "The Last of Us". Sprawdźcie też, jak bardzo finał "The Last of Us" różni się od gry.