"The Walking Dead" (3×08): Obrzydliwie dobry finał
Michał Kolanko
5 grudnia 2012, 20:02
Skończyła się pierwsza część 3. sezonu "The Walking Dead". I zarówno oglądalność, jak i opinie widzów wskazują na to samo: to była bardzo ostra, momentami wstrząsająca jazda bez trzymanki. Uwaga, spoilery!
Skończyła się pierwsza część 3. sezonu "The Walking Dead". I zarówno oglądalność, jak i opinie widzów wskazują na to samo: to była bardzo ostra, momentami wstrząsająca jazda bez trzymanki. Uwaga, spoilery!
Nie ma żadnych wątpliwości, że 2. sezon "TWD" był rozczarowaniem – może poza finałowym odcinkiem. Brak rozmachu, brak nowych ciekawych postaci, nużące melodramatyczne dialogi, nudne odcinki pełne "wypełniaczy" treści – to 2. sezon w skrócie. Na szczęście twórcy wyciągnęli wnioski, bo 3. sezon nie ma żadnych wad poprzednika. Ostatni odcinek, który jest epickim jak na ten serial starciem między dwiema grupami postaci pod przywództwem Ricka i Gubernatora, a także wprowadza grupę trzecią (jeśli liczyć skazańców z więzienia, to czwartą), jest tego najlepszym przykładem
Twórcom "The Walking Dead" udało się w 3. sezonie wiele rzeczy, ale jedna z nich zasługuje na szczególne wyróżnienie. Serial jest wstrząsająco obrzydliwy, ale i tak nie można go przestać oglądać. W jesiennym finale jest i tak jak na wyśrubowane standardy dość spokojnie – poza sceną, w której Glenn robi broń z kości ramienia zabitego wcześniej przez siebie zombiaka – ale i tak "TWD" trudno zapomnieć. Scena porodu i śmierci Lori, a później szał agresji Ricka. Śmierć T-Doga. Można wymieniać tak bardzo długo. Hershel i jego amputowana kończyna. Gubernator i jego "eksponaty". "TWD" mistrzowsko operuje obrzydzeniem u widza.
Druga rzecz, która udała się w 3.sezonie, to postacie, zarówno nowe jak i metamorfoza tych, które już znamy. Gubernator (David Morrissey) jest doskonały – budzący grozę, ale i współczucie. Nieco gorzej potraktowano Michonne – w pierwszej połowie tego sezonu jest postacią wyraźnie niedopracowaną, pozbawioną kierunku. W "oryginalnej" grupie nie ma słabych ról – Glenn stał się silnym, człowiekiem. Rick i jego obłęd po śmierci Lori jest pokazany znakomicie. No i nie można zapomnieć, że w ostatnim odcinku pojawia się Tyreese (Chad Coleman, znany jako Dennis "Cutty" Wise z "The Wire") i jego grupa.
Finał jesieni to także genialna scena w gabinecie Gubernatora – jego walka z Michonne, a później pojawienie się Andrei. Nie mówiąc nawet o ponownym spotkaniu się braci w ostatniej scenie, 8. odcinek jest bardzo satysfakcjonujący, i to mimo zbyt dużej łatwości, z jaką grupa Ricka przedarła się do Woodbury
"TWD" udało się pokazać świat po apokalipsie, który nie kończy się jak w 2. sezonie na jednej farmie. Pokazali, jak ludzie reagują na to, co się stało, i jak bardzo są dla siebie największym wrogiem. I to podstawowa przyczyna, dla której zarówno jesienny finał, jak i cały 3. sezon do tej pory są tak dobre. Znakomite wyniki oglądalności mówią same za siebie. Jeśli uda się utrzymać ten poziom, 3. sezon "Żywych trupów" będzie nie tylko najlepszy w historii serialu, ale także jednym z mocniejszych w najnowszej historii gatunku.