"Bracia" mają potencjał, by być udanym dramatem rodzinnym – recenzja serialu Polsat Box Go
Nikodem Pankowiak
9 marca 2023, 17:56
"Bracia" (Fot. Polsat Box Go)
"Bracia" to nowy polski serial z Janem Fryczem i Piotrem Stramowskim w rolach głównych. Czy pełna rodzinnych tajemnic produkcja Polsat Box Go przyciąga do ekranu?
"Bracia" to nowy polski serial z Janem Fryczem i Piotrem Stramowskim w rolach głównych. Czy pełna rodzinnych tajemnic produkcja Polsat Box Go przyciąga do ekranu?
Polsat coraz mocniej stawia na seriale i to na seriale, które w pierwszej kolejności zostają skierowane do widzów przyzwyczajonych do oglądania ich w streamingu. Jednym z nich są "Bracia", którzy właśnie zadebiutowali na Polsat Box Go. Reżyserowana przez Macieja Migasa ("Prawo Agaty"), oparta na greckim formacie produkcja zabiera widzów do Trójmiasta, pełnego pięknych miejsc, ale także rodzinnych tajemnic, które zaczynają wychodzić na światło dzienne w najmniej oczekiwanym momencie.
Bracia – o czym jest polski serial Polsat Box Go?
Tytułowi bracia na pierwszy rzut oka nie mogliby się bardziej od siebie różnić. Najstarszy z nich, Piotr (Piotr Stramowski, "Tajemnica zawodowa"), to odnoszący sukcesy architekt, pracujący nad dużymi projektami i mający pracownię, z której rozpościera się piękny widok. Alek (Mateusz Kościukiewicz, "Diagnoza") to psycholog i terapeuta, który obecnie większość czasu spędza w domu z dziećmi, by jego żona mogła rozwijać karierę jako ordynatorka w szpitalu. Wojtek (Damian Kret, "Belfer") pracuje jako kucharz we włoskiej knajpce i wykazuje pewne niepokojące tendencje. Natomiast najmłodszy, Adam (Nikodem Rozbicki, "Sexify"), to buntujący się wobec sztywnych reguł młody muzyk.
Te reguły w ich rodzinie narzuca wymagający ojciec, Jerzy (Jan Frycz, "Ślepnąc od świateł") – znany w trójmiejskim środowisku mecenas, który wyraźnie kocha (choć oszukuje) swoją żonę, i który jeszcze wyraźniej nie potrafi znaleźć wspólnego języka z żadnym ze swoich synów. Jego relacja z każdym z nich jest co najmniej skomplikowana – synowie w towarzystwie ojca czują się wyraźnie niekomfortowo, a z ich słów (lub ich braku) można wyczuć wiele żalu wobec głowy rodziny. Tego żalu nigdy już nie uda się wymazać – nie będzie ku temu okazji.
W otwierającej serial scenie widzimy wyraźnie przejętego Jana Frycza na łodzi. Z rewolwerem. Opcje są zatem dwie – albo przed chwilą kogoś zabił, albo zamierza popełnić samobójstwo. To oczywiście najlepszy moment, by nieco cofnąć się w czasie i zobaczyć, co doprowadziło go do tego miejsca. Pytanie, co się wydarzy, będzie towarzyszyło widzom przez część pierwszego odcinka (ja widziałem cztery z planowanych dwunastu), trochę przysłaniając wszystko, co będziemy oglądać na ekranie. Odpowiedzi domyślimy się jednak dość szybko, jeszcze zanim ona przyjdzie.
Bracia balansują między dramatem a zwykłą obyczajówką
I to chyba największy błąd w tym wstępie do całej historii, która w pewnym momencie przybiera kształt, jakiego widzowie raczej nie będą się spodziewać – scenarzyści sami osłabiają siłę cliffhangera, z jakim widzów zostawia pilot serialu. Oczywiście, pozostaje on zaledwie wstępem – później nieraz "Bracia" nas jeszcze zaskoczą, ale najważniejsze jest przecież pierwsze wrażenie, prawda? To serial robi takie sobie, ale kolejne odcinki dają nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Tak być może, ale wcale nie musi, bo "Bracia" to serial, któremu trudno odnaleźć własny język. Z tego powodu produkcja balansuje gdzieś na granicy między zwykłą obyczajówką, do jakich może być przyzwyczajony przeciętny widz Polsatu, a prawdziwym dramatem rodzinnym, jaki prędzej przypadnie do gustu widzom "streamingowym". Z jednej strony mamy więc zupełnie nieoczywiste decyzje twórców, których raczej nikt nie będzie się spodziewał po pierwszym odcinku. Z drugiej – "Bracia" popełniają kilka grzechów seriali, które nadają się przede wszystkim do bycia tłem dla prasowania czy jedzenia kolacji. A nie mam wątpliwości, że ambicje twórców są tutaj zdecydowanie większe.
Choć czasem twórcy potrafią nas autentycznie – w pozytywny sposób – zadziwić, to jednak trochę zbyt często sięgają po naprawdę tanie chwyty i "zaskakujące" zwroty akcji. Tych na początku jest sporo zwłaszcza w przypadku relacji Piotra z poznaną w samolocie Zosią (Dominika Kachlik, "M jak miłość") – gadatliwą studentką i nachalną ekolożką. To przecież oczywiste, że bohaterowie muszą za chwilę spotkać się ponownie (i to nie raz!), w końcu Trójmiasto to tylko jedna z największych polskich metropolii, tu wszyscy wciąż wpadają na siebie takim "przypadkiem". Niewiele póki co można powiedzieć też o bohaterach, właściwie do każdego z nich można byłoby przypisać jedną, góra dwie cechy. Podobnie rzecz ma się z obecnymi w ich życiu kobietami. Sporo tu także drewnianych dialogów i momentami czerstwego poczucia humoru. I jeszcze ta czołówka, jakbyśmy cofnęli się o 20 lat…
Bracia – czy warto oglądać serial Polsat Box Go?
To skoro tak narzekam, po co właściwie "Braci" oglądać? Tych powodów znajdzie się trochę, a głównym jest chemia między tytułowymi braćmi. Może i postacie mogłyby zyskać więcej głębi, ale grający je aktorzy i tak robią wszystko, by wyciągnąć z nich maksimum. Relacje między ich bohaterami, zdecydowanie naznaczone przez relacje z ojcem, nie należą do najłatwiejszych, ale jednocześnie czuć w nich troskę i bliskość. Coś jak "wszyscy jesteśmy skrzywieni, więc musimy trzymać się razem". Dlatego bardzo lubię wszelkie sceny, w których występują razem, to zdecydowanie najlepsze momenty w serialu.
O ile pierwszy odcinek "Braci" uznać można za absolutnie przeciętny, o tyle w kolejnych zaczyna się dziać coraz ciekawiej. Trochę lepiej poznajemy każdego z bohaterów i odkrywamy, jak radzą sobie ze stratą i odkrywaniem kolejnych tajemnic, które zaczynają wychodzić na jaw. W powietrzu zawiśnie pytanie, czy ich rodzina przetrwa kryzys i wyjdzie z niego silniejsza, czy wręcz przeciwnie – podzieli się tak, że nie będzie już czego sklejać. Ten wątek jest w sumie zdecydowanie najbardziej interesujący, a wszystko, co dzieje się wokół niego, to tylko dodatek do dania głównego. Jednym z takich dodatków, akurat bardzo miłych, są także zdjęcia Trójmiasta – trzeba oddać twórcom, że w tym kontekście dobrze wykorzystali potencjał miejsca akcji.
Przyznam szczerze, nie spodziewałem się po "Braciach" pełnokrwistego rodzinnego dramatu i jak się okazało, całkiem słusznie. Nie jest to polskie "Sześć stóp pod ziemią" (czemu wspominam akurat ten serial, zrozumiecie w kolejnych odcinkach), ale jednocześnie to produkcja, która stara się wypełnić niszę na naszym serialowym rynku, dopiero uczącym się, że istnieje świat poza kryminałami. Nie jestem ślepy na wady "Braci", ale jednocześnie doceniam kierunek, w którym zaczyna podążać Polsat Box Go. Dlatego ich najnowszej produkcji jeszcze dam szansę.