Te sceny z 5. odcinka "The Last of Us" wykończyły ekipę. Kręcili je nocami przez trzy tygodnie
Karolina Noga
17 lutego 2023, 11:13
"The Last of Us" (Fot. HBO)
"The Last of Us" robi na widzach ogromne wrażenie nie tylko pod względem fabularnym, ale także dzięki pełnej rozmachu oprawie. Twórcy opowiedzieli, jak kręcono 5. odcinek, który okazał się prawdziwym wyzwaniem.
"The Last of Us" robi na widzach ogromne wrażenie nie tylko pod względem fabularnym, ale także dzięki pełnej rozmachu oprawie. Twórcy opowiedzieli, jak kręcono 5. odcinek, który okazał się prawdziwym wyzwaniem.
5. odcinek "The Last of Us" pt. "Wytrwać i przetrwać" zaserwował widzom krwawą jatkę, w której horda zarażonych wręcz wylewa się spod ziemi, atakując każdego na swojej drodze. Niedawno pracujący przy tym odcinku operator filmowy zdradził, jakie filmy były inspiracją do sekwencji z zainfekowanymi. Z kolei showrunnerzy opowiedzieli o tym, jak ekipa kręciła zdjęcia nocami.
The Last of Us odcinek 5 – jak zbudowano plan zdjęciowy?
Twórcy Craig Mazin i Neil Druckmann w nowym odcinku oficjalnego podcastu serialu, przyznali, że nocna sekwencja była koszmarem nie tylko dla bohaterów "The Last of Us", ale i ekipy kręcącej produkcję. Scenografia była budowana od podstaw, by zapewnić jak najlepszy efekt.
— Zbudowaliśmy to. To było ogromne przedsięwzięcie. Koło głównego miejsca, w którym kręciliśmy, CFC – Calgary Film Center, była ogromna, pusta działka, a my wiedzieliśmy, że będziemy kręcić tę wielką scenę w ślepym zaułku i musieliśmy mieć nad tym całkowitą kontrolę. Musieliśmy być w stanie zrobić strzelaninę, płomienie, wybuch ciężarówki. Musieliśmy mieć setki statystów biegających dookoła, podświetlanych przez ogień, mnóstwo kaskaderki, jeżdżące i pędzące pojazdy i tak dalej. I to musi być podświetlone. Nie było mowy o zrobieniu tego na zwyczajnej ulicy. To byłoby nie do zrobienia. Musieliśmy to zbudować. Poza tym nie mogliśmy znaleźć tak idealnej ulicy – zaczął Craig Mazin.
Za sukcesem sekwencji stoi dział artystyczny oraz kierujące nim osoby. Mazin w dalszej części opowiedział, jak dokładnie wyglądało planowanie scen:
— Zwróciliśmy się do naszego obleganego, przepracowanego działu artystycznego, prowadzonego przez Johna Paino, naszego scenografa, oraz Dona Macaulaya, naszego dyrektora artystycznego. Równie ważną osobą jak ta dwójka był dżentelmen o nazwisku Dino Cetanni, który był naszym kierownikiem budowy. Powiedzieliśmy, że chcemy zbudować dość dużą ulicę i chcielibyśmy, żeby wyglądała mniej więcej tak i tak.
Mieliśmy kilka obrazków z inspiracjami, zarówno z gry, jak i autentycznych dzielnic Kansas City. Oni nie mieli na to dużo czasu. Pracowali z prędkością światła. Nie tylko sprowadzili ludzi, którzy byli naprawdę świetni w tworzeniu na rzecz filmów i telewizji. Oni sprowadzili osoby, które faktycznie budują budynki, domy, by to wszystko postawić. Oczywiście wnętrza nie były skończone, nie mogliśmy o tym nawet marzyć.
Prowadzący podcast Troy Baker zauważył, że całe osiedle powstało w niecały miesiąc, a Neil Druckmann przyznał, że także był pod ogromnym wrażeniem tempa prac. Craig Mazin podkreślił, że wykorzystano każdy centymetr dostępnej przestrzeni.
The Last of Us odcinek 5 – kulisy nocnych zdjęć
Początkowo scena miała rozgrywać się w ciągu dnia, tak jak w grze, jednak po rozmowie z reżyserem odcinka, Jeremym Webbem, twórcy doszli do wniosku, że nocne zdjęcia dadzą dużo lepszy efekt, bo zarażeni będą straszniejsi.
— Zarażeni są straszniejsi w ciemności. A ogień wygląda super, kiedy jest ciemno. Powiedziałem: "ja pier*olę" ponieważ zdałem sobie sprawę, że ta sekwencja zajmie około trzech tygodni zdjęć. Wszyscy musieli pracować w nocy. Noce stawały się coraz krótsze, a ponieważ byliśmy w Calgary, to czasami w środku nocy zaczynał padać śnieg, a my traciliśmy czas. Ale przede wszystkim praca w nocy jest dla wszystkich naprawdę ciężka. Jeśli robicie to przez dwie, trzy noce pod rząd, to jesteście w stanie to przeboleć. Po trzech tygodniach zaczyna to wjeżdżać na psychikę. Nawet jeśli harmonogram ci się zmienia, to i tak zużywasz się psychicznie – powiedział Mazin.
Twórca przywołał przykład odcinka z bitwą o Winterfell z 8. sezonu "Gry o tron", który ekipa kręciła aż przez 11 tygodni. Podobno po wszystkim zadzwonił do niego Dan Weiss i przyznał, że ludzie na planie zaczęli dosłownie odchodzić od zmysłów. Praca przy nocnej sekwencji na planie "The Last of Us" trwała krócej, ale kręcili ją bez przerwy.
— Oczywiście, ludzie mogą z powodzeniem pracować w nocy, podczas nocnych zmian i tak dalej, ale my kręciliśmy przez wiele godzin. Przychodziliśmy tam, były próby, próby, próby, czekaliśmy, aż Eben Bolter – nasz niesamowity operator filmowy – powie, że już pora, a potem kręciliśmy, kręciliśmy, kręciliśmy, kręciliśmy. I to nie jest łatwe nagrywanie. Są eksplozje, ogień, kaskaderzy, strzelanina. Bezpieczeństwo było naszym głównym priorytetem i to było wyczerpujące. Ale wszyscy tam byli. To znaczy mieliśmy mnóstwo kaskaderów, którzy biegali i czołgali się najszybciej, jak mogli, i to z prostetykami. Byli jak armia.
Mazin nie ukrywa, że to jedna z najtrudniejszych technicznie rzeczy, przy jakiej pracował. W nocnej sekwencji poza wieloma klikaczami pojawia się także purchlak — tutaj poczytacie, jak wyglądały imponujące kulisy charakteryzacji purchlaka. Możecie także dowiedzieć się, co dalej czeka bohaterów i zobaczyć zwiastun 6. odcinka.