"Wilk" prezentuje nową historię i stawia na znane ksywki – recenzja 2. sezonu serialu CANAL+
Nikodem Pankowiak
17 lutego 2023, 10:33
"Wilk" (Fot. CANAL+)
"Wilk", czyli polski serial CANAL+, przygotował dla widzów nową historię, a w obsadzie postawił na nazwiska i ksywki znane przede wszystkim młodzieży. Co z tego wyszło?
"Wilk", czyli polski serial CANAL+, przygotował dla widzów nową historię, a w obsadzie postawił na nazwiska i ksywki znane przede wszystkim młodzieży. Co z tego wyszło?
Tak jak dość niespodziewanie pojawił się rok temu, tak i teraz dość niespodziewanie powrócił. "Wilk", czyli serial CANAL+, który rok temu określiłem produkcją dla pokolenia TikToka, doczekał się 2. sezonu. W nowych odcinkach serialu nie zobaczymy jednak bohaterów, których mieliśmy okazję poznać już wcześniej. To nowa historia, gdzie w postacie wcielają się nie tylko młodzi, utalentowani aktorzy, ale także raperzy, influencerzy czy telewizyjne osobowości.
Wilk sezon 2 – o czym są nowe odcinki serialu?
2. sezon "Wilka" to tak naprawdę nowe otwarcie – można oglądać go nawet bez znajomości pierwszego sezonu, ale polecam sięgnąć najpierw po starsze odcinki, by lepiej znać kontekst tych nowszych. Tu na pierwszy plan wysuwa się jedynie zarysowany wcześniej konflikt między młodymi obywatelami i autorytarnymi władzami państwa. A wszystko to obserwujemy z perspektywy Igi (Waleria Gorobets, film "Apokawixa") – 20-letniej dziewczyny uwięzionej gdzieś między światem młodych, a światem reżimu, którym kieruje jej ojciec, Borys (Hubert Urbański, "Milionerzy").
W ich domu mieszka także Ania (debiutująca Jessica Polak), przyjaciółka Igi, której ojciec lata temu został wsadzony przez władzę do więzienia, choć wcześniej współpracował z Borysem. Ania zdaje się wciąż czekać na moment, gdy będzie mogła wreszcie pomścić fakt, że gdy była małą dziewczynką, odebrano jej ojca. W tym celu współpracuje z grupą rewolucjonistów, którzy coraz bardziej zaczynają dawać się władzy we znaki.
O ile w zeszłym sezonie na ekranie mogliśmy w epizodycznych rolach zobaczyć znanych aktorów, takich jak np. Agata Kulesza, tym razem "Wilk" poszedł w kierunku influencerów i innych postaci znanych przede wszystkim młodszym odbiorcom. W serialu ponownie zobaczymy rapera Bedoesa, który pojawił się w nim już rok temu, a partnerować będą mu m.in. raper Kuqe czy Tromba, do niedawna członek szalenie popularnej Ekipy. Takie decyzje castingowe chyba najlepiej pokazują, do jakiego pokolenia został skierowany serial.
Wilk sezon 2 – serial CANAL+ wciąż pięknie wygląda
Przy okazji mojej recenzji 1. sezonu "Wilka" narzekałem, że Jan Dybus – jego twórca, reżyser i współscenarzysta – próbuje złapać zbyt wiele srok za ogon, upychając za dużo wątków w tak krótkim serialu. Dlatego muszę docenić, iż wnioski zostały wyciągnięty i fabuła nowych odcinków została bardziej skondensowana – ich akcja dzieje się praktycznie w jednym miejscu, a niemal wszystko kręci się wokół relacji córki i ojca – dyktatora w domu i w państwie, który tylko pozoruje możliwość toczenia z nim (i z władzą) jakiejkolwiek dyskusji.
Nie zmieniła się za to inna rzecz – wciąż mam wrażenie, że oglądamy jedynie zalążek całej historii, a sam "Wilk" to bardziej teledysk niż faktyczny serial. Ale nawet jeśli to teledysk, to został zrealizowany wyjątkowo sprawnie. Nie powinno to dziwić, bo przez ostatni rok Dybus nakręcił kilka teledysków, którymi tylko potwierdził to, co było widać już przy okazji 1. sezonu "Wilka" – ma wyjątkowe oko do kadrów, co sprawia, że jego produkcje zawsze wyróżniają się od strony wizualnej.
Tak samo jest i tym razem – strona formalna zdaje się być najmocniejszym punktem "Wilka". Twórca serialu może i czasem przesadza – zwłaszcza w pierwszym odcinku, gdzie uprawia narracyjną żonglerkę przyprawiającą w pewnym momencie o zawrót głowy. Ostatecznie "Wilk" to serial, który wygląda świetnie. Dodatkowo, nowy sezon ma jeszcze jedną zaletą – tym razem bohaterowie komunikują się przede wszystkim za pomocą słów. Jeśli kogoś drażniły ciągłe wiadomości wymieniane między bohaterami 1. sezonu, teraz może odetchnąć z ulgą – ponieważ nowe odcinki skupiają się na ojcu i córce, sposób komunikacji musi być inny.
Wilk sezon 2 – serial CANAL+ ma lepszą formę niż treść
A skoro już wspominam o poprzednim sezonie, to muszę przyznać, że trochę jestem rozczarowany, że Dybus zupełnie porzucił historię Ady i Tymona. Wciąż było tam sporo do opowiedzenia i mam nadzieję, że jeszcze do tych bohaterów wrócimy – być może w ewentualnym 3. sezonie ich ścieżki przetną się ze ścieżkami Igi i Ani. Takie rozwiązanie miałoby chyba najwięcej sensu – kolejna nowa historia osadzona w tym samym świecie zdaje się zwyczajnie niepotrzebna.
Nie do końca rozumiem, dlaczego twórca "Wilka" postanowił tak szybko odejść od bohaterów, których sam wykreował. Tym samym zamiast rozwinięcia znanych nam już postaci, znów dostajemy zaledwie namiastkę opowieści o nowych bohaterach. Ich historie tak naprawdę zostają tylko zarysowane, więcej dałoby się odpowiedzieć chociażby o Ani, która w domu Igi i jej ojca zdaje się być po części gościem, więźniem i łowcą, który w odpowiedniej chwili zapoluje na swoje ofiary. Na całe szczęście cała trójka najważniejszych aktorów stworzyła tutaj naprawdę udane, wiarygodne role.
"Czy historia z 2. sezonu 'Wilka' mogłaby się wydarzyć?" – pytają twórcy i CANAL+ w opisie serialu i od razu odpowiadają, że w mikroskali wielu domów dzieje się każdego dnia. To akurat prawda i trzeba przyznać, że trudne relacje ojca z córką, którzy co prawda mieszkają pod jednym dachem, ale zdają się pochodzić z zupełnie różnych światów, przedstawiono tutaj bardzo wiarygodnie. To zresztą wątek, który bardzo dobrze sprawdził się także w 1. sezonie. Szkoda więc, że nie rozwinięto go bardziej, a "Wilk" dalej wydaje się zaledwie teledyskiem, nie pełnoprawną historią. Ładne zdjęcia czy influencerzy i raperzy na drugim planie nie są w stanie przyćmić faktu, że wciąż forma góruje tutaj nad treścią.