Twórcy "The Last of Us" długo szukali aktora do roli Sama. Wymagania prawie niemożliwe do spełnienia
Karolina Noga
14 lutego 2023, 10:28
"The Last of Us" (Fot. HBO)
Szukanie idealnego aktora do roli może być żmudnym procesem, zwłaszcza gdy twórcy serialu mają konkretną wizję. Tak było w przypadku "The Last of Us". Jakie wymogi musiał spełnić Keivonn Woodard, by zagrać Sama?
Szukanie idealnego aktora do roli może być żmudnym procesem, zwłaszcza gdy twórcy serialu mają konkretną wizję. Tak było w przypadku "The Last of Us". Jakie wymogi musiał spełnić Keivonn Woodard, by zagrać Sama?
Twórcy "The Last of Us" pracowali nad serialem z największą dokładnością i dotyczyło to także castingów. Do roli Ellie przesłuchano ponad 100 kandydatek, a jak się okazuje, jeszcze trudniejsze okazało się obsadzenie Sama. Jak wyglądał proces castingowy?
The Last of Us – jak Keivonn Woodard dostał rolę?
W 5. odcinku pt. "Wytrwać i przeżyć" poznajemy bliżej dwójkę braci – Henry'ego (Lamar Johnson) i Sama (Keivonn Woodard), którzy ukrywają się przed Kathleen i jej grupą Łowców. Istotną zmianą w stosunku do gry jest to, że młodszy z braci jest osobą niesłyszącą (tutaj znajdziecie więcej różnic pomiędzy grą a serialem) i twórcom zależało na tym, by postać odgrywał niesłyszący aktor. Jego poszukiwanie nie było proste, o czym Craig Mazin i Neil Druckmann opowiedzieli w oficjalnym podkaście.
— Powiedzieliśmy naszej dyrektorce castingowej Vicky Thompson, że mamy ogłoszenie o castingu. Szukamy czarnoskórego dzieciaka, pomiędzy ósmym a jedenastym rokiem życia. Chcielibyśmy, aby był niższy od Ellie – a Bella nie jest wysoka – i był osobą niesłyszącą. Musi świetnie znać amerykański język migowy (ASL), a niekoniecznie wszystkie niesłyszące dzieci są z nim zaznajomione. Niektóre z nich uczą się jak czytać z ruchu ust, ale większość go zna. Albo znać odmianę amerykańskiego języka migowego dla osób czarnoskórych (BASL), który tak właściwie różni się od zwykłego ASL. I zgadnijcie co? Nie było tłumów – zaczął Craig Mazin.
Ze względu na wymagania, trudno było znaleźć odpowiedniego aktora za pomocą tradycyjnych metod, takich jak rozsyłanie wiadomości o castingu do agencji. Czas uciekał, dlatego zdecydowano się na mniej konwencjonalną metodę.
— To było frustrujące, bo problem był z dystrybucją informacji. To nie był problem typu: "halo, czy jest taki dzieciak, który to zrobi?". Czas uciekał, a tradycyjne metody nie działały (…). Dzieciak musiał też umieć grać i to bardzo dobrze. W pewnym momencie znaleźliśmy się w sytuacji, że po prostu musimy już kogoś znaleźć. Pomyślałem: "pie*rzyć to", stworzyłem maila dla naszego castingu i wszedłem na Twittera. Napisałem, że szukamy tego i tego, otwarte dla całego świata, wyślijcie, co macie. Myślałem, że będziemy mieli z przynajmniej 80 chętnych. Było ich z pięciu. A jednym z nich był Keivonn.
Mazin podkreślił, że Keivonn nie tylko był najlepszym z piątki kandydatów, ale okazał się wręcz objawieniem – nigdy w niczym nie grał, a absolutnie zachwycił całą ekipę.
— Keivonn nie był tylko najlepszym z piątku kandydatów. Był nadzwyczajny. To było jak jeden z tych momentów, w których zaczynacie się zastanawiać: a może ja żyję w symulacji? Nigdy nie byłem w okolicznościach, w których dzieciak nie mający żadnego doświadczenia w filmie pojawia się na planie i jest w naturalny sposób aż tak dobry oraz z taką przyjemnością się z nim pracuje. On był spełnieniem marzeń.
Craig Mazin przyznał, że liczy, iż Keivonn nie zakończy kariery na "The Last of Us", a zostanie dostrzeżony i obsadzony w kolejnych rolach w Hollywood – niekoniecznie takich, do których potrzebni są niesłyszący aktorzy, a po prostu w historiach o ludziach.
Kolejny odcinek "The Last of Us" zostanie wyemitowany za tydzień. Już teraz możecie obejrzeć zwiastun 6. odcinka "The Last of Us" i zobaczyć, jaki jest następny przystanek podróży Joela i Ellie przez postapokaliptyczną Amerykę.