3. odcinek "The Last of Us" był… radosny? Twórcy wyjaśniają, czemu wg nich zobaczyliśmy happy end
Karolina Noga
1 lutego 2023, 16:33
"The Last of Us" (Fot. HBO)
3. odcinek "The Last of Us" zachwycił cały świat, przy okazji powodując masowy wylew łez. Fani nie ukrywają wzruszenia, a twórcy przekonują, że przecież dali nam happy end. Czemu tak uważają? Spoilery.
3. odcinek "The Last of Us" zachwycił cały świat, przy okazji powodując masowy wylew łez. Fani nie ukrywają wzruszenia, a twórcy przekonują, że przecież dali nam happy end. Czemu tak uważają? Spoilery.
Pierwsze dwa odcinki "The Last of Us" nieco zmieniały wątki w grze, ale to 3. odcinek pt. "Do ostatnich dni" dokonał największych zmian. Tutaj przeczytacie, co dokładnie zmieniono, a twórcy serialu opowiedzieli o pomyśle na zakończenie odcinka. Dlaczego historia Billa i Franka nie miała tak gorzkiego zakończenia jak w grze?
The Last of Us odcinek 3 – skąd pomysł na zakończenie?
Widzowie nie kryją zachwytów, ale przy okazji wyklinają twórców za to, jak emocjonalny i poruszający był ten odcinek. Współtwórca serialu Neil Druckman uważa jednak, za zakończenie było happy endem, ponieważ Bill (Nick Offerman, "Parks and Recreation") i Frank (Murray Barlett, "Biały Lotos") odeszli razem i bez bólu.
— Dlaczego wszyscy płaczą? To był ten radosny odcinek!
Why is everyone crying? That was the happy episode! #thelastofus pic.twitter.com/7cD2bV7WrN
— Neil Druckmann (@Neil_Druckmann) January 30, 2023
Twórcy opowiedzieli więcej na ten temat zakończenia odcinka w rozmowie z serwisem Collider, gdzie drugi z twórców i zarazem scenarzysta tego odcinka Craig Mazin opowiedział, jak wpadł na pomysł wprowadzenia "symbolu nadziei" do ponurego świata serialu.
— Pomyślałem, że może, skoro możemy oddzielić Billa od Joela i Ellie, w sensie rozgrywki, moglibyśmy rozwinąć tę aluzję o partnerstwie Billa i Franka, i może nadać jej nieco inne, a właściwie radykalnie inne zakończenie. Właśnie wtedy podniosłem słuchawkę i powiedziałem: "Neil, mam radykalny pomysł. Może to nie jest negatywny czy mroczny omen, ale właściwie znak nadziei. Jest szansa, że w tym świecie, tak niebezpiecznym i strasznym, może istnieć pozytywna miłość i udany, długoterminowy związek".
3, odcinek pokazuje nam nie tylko miłość w czasach apokalipsy, ale przede wszystkim długoletnie uczucie pomiędzy ludźmi w średnim wieku – i to właśnie na tym najbardziej zależało Mazinowi.
— Nie jestem gejem, ale jestem żonatym mężczyzną w średnim wieku. Jestem w stałym związku od ponad 25 lat. Wiem, co to jest, i to jest inny rodzaj miłości. To inny rodzaj zaangażowania i dzielenia się. Pomyślałem, że jest to szansa na pokazanie, ile czasu upłynęło od Dnia Zera do miejsca, w którym jesteśmy teraz, ale także na pokazanie sukcesu i zwycięstwa oraz na prawdziwe zagłębienie się w dwa podstawowe archetypy miłości.
Jest rodzaj miłości, która jest zewnętrzna, dająca i pielęgnująca. Jak mówi Frank: "Zwracanie uwagi na różne rzeczy jest tym, jak okazujemy miłość". A potem jest druga część miłości, która jest opiekuńczym, gwałtownym, jeśli to konieczne, mściwym chronieniem ludzi, na których wam zależy i których kochacie. Te dwa rodzaje miłości będą się pojawiać, raz po raz w serialu. Związek Billa i Franka stał się dla mnie kodeksem odnośnie tego, jak główny temat tego wątku będzie wciąż powracał.
Z kolei w nowym odcinku podcastu "The Last of Us", twórcy wspomnieli o tym, że chcieli odejść od schematu homoseksualnych związków, które zawsze kończą się w tragiczny sposób. A jak w odcinku mówił sam Bill – to nie było tragiczne samobójstwo na koniec sztuki. Według twórców Bill zdecydował gdzieś w środku ostatniego dnia Franka, że zgodzi się na jego plan, zrobi, co Frank mu każe, a potem popełni razem z nim samobójstwo, bo bez niego po prostu nie ma po co żyć dalej. Poza tym jest stary, zadowolony z życia i to Frank był jego życiowym celem. Jak powiedział Mazin:
— Jest kwestia, którą mówi Bill i którą wziąłem prawie bezpośrednio ze sztuki Marta Crowleya, który napisał "Chłopców z paczki". To świetna sztuka z lat 60. o gejach, ich życiu i ich związkach. I jeden z nich mówi w tej sztuce do drugiego: "To nie jest tragiczne samobójstwo na końcu sztuki". Nie wszyscy geje muszą umrzeć na końcu sztuki. Bo istnieje tradycja, w której homoseksualizm praktycznie wiąże się z tragedią i gej nie może po prostu się zestarzeć, żyć długo i szczęśliwie. Dlatego to było dla mnie ważne, by Bill dosłownie powiedział, że to nie jest to [tragedia].
W oczekiwaniu na nowy odcinek możecie przeczytać inne powody, dla których zdecydowano się na zmiany oraz dlaczego wykorzystano piosenkę Lindy Ronstadt. HBO pokazało także zwiastun 4. odcinka "The Last of Us".