"Kości" (8×07): Między wierszami
Andrzej Mandel
21 listopada 2012, 21:56
Po pięciu słabych odcinkach na początku sezonu "The Bod in the Pod" jest kolejnym, który może nas cieszyć. Nawet jeśli chwilami jest zbyt telenowelowo, to przynajmniej wrócił stary dobry humor.
Po pięciu słabych odcinkach na początku sezonu "The Bod in the Pod" jest kolejnym, który może nas cieszyć. Nawet jeśli chwilami jest zbyt telenowelowo, to przynajmniej wrócił stary dobry humor.
Więcej niż słaby początek sezonu nastrajał pesymistycznie, na szczęście "Kości" wracają do jako takiej formy. W "The Bod in the Pod" mieliśmy porządną zagadkę kryminalną i odpowiednią dawkę humoru. Dzięki temu nie było powodu do tego, by nadmiar telenowelowej słodyczy powodował mdłości.
A do tych mdłości dojść mogło, bowiem Cam (Tamara Taylor) ma sekretny romans. Bardzo poprawny politycznie romans. Tego, z kim ma ten romans, domyśla się Hodgins (TJ Thyne) i jego mina, na szczęście, nie jest jedynym zabawnym momentem związanym z przelukrowanym wątkiem, który właśnie dzięki humorowi został odpowiednio rozładowany. Czyli twórcy "Kości" jednak potrafią. Ale o tym za chwilę.
O ile bowiem sam romans (i dowcipy z nim związane) wysunął się na plan pierwszy, o tyle nie można zignorować ciekawej tym razem zagadki kryminalnej. Nieczęsto bowiem ofiarą jest profesjonalny czyściciel miejsc zbrodni, a zabójcą okazuje się jego konkurent i kolega po fachu. Dla Bones było to nie lada wyzwanie. Dla widza już nie, ale i tak można było się dobrze bawić.
Podobnie jak zabawna staje się obecność (tymczasowa) Sweetsa (John Francis Daley) w domu Bones i Bootha, która prowokuje Bones do chwalenia się znajomością psychologii i psychiatrii, co Sweetsa, który jest psychologiem, doprowadza do pasji. Na szczęście rozładowuje się nalewając Bones wino. Wątek Sweetsa aż się prosi o jeszcze lepsze wykorzystanie.
Niestety, wątek romansu Cam został nieco zepsuty. Po pierwsze, zbyt poprawny politycznie. Po drugie, zbyt przesłodzony. Po trzecie, skoro już poprawny politycznie, to mógłby być bardziej radykalny, ale jak rozumiem, stażysta redneck zarezerwowany jest dla córki Cam, więc dla niej został tylko stażysta z Iranu. Zapewne ktoś chciał udowodnić, że mogą być też dobrzy Irańczycy.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie nadmiernie lukrowana sceneria związana ze schadzkami bohaterów tego romansu. Ktoś przesadził z nadmiarem efektów specjalnych i efekt był więcej niż kiczowaty. Na szczęście, pamiętano o tym, by nadmiar słodyczy ograniczyć za pomocą humoru.
Jednym z elementów romansu Cam z Vazirim (Pej Vahdat) jest poezja pisana w farsi przez Vaziriego. To właśnie książka stażysty w rękach Cam obudziła podejrzenia Hodginsa, który potwierdził je słuchając jak Vaziri recytuje szefowej swój wiersz. Nie podzielił się jednak z nikim tą wiedzą – zanim zdążył on i Angela zobaczyli zakochanych z dachu instytutu. W międzyczasie zaś korzystając z internetowych translatorów próbowali sobie przetłumaczyć poezję Vaziriego i była to najśmieszniejsza scena w odcinku.
W końcu nie każda kobieta może o sobie usłyszeć, że jest karburatorem, prawda?