"Lockwood i spółka" wypełnia pustkę po "Supernatural" – recenzja serialu Netfliksa z Ruby Stokes
Agata Jarzębowska
29 stycznia 2023, 13:33
"Lockwood i spółka" (Fot. Netflix)
"Lockwood i spółka" to zaskakująco udana produkcja młodzieżowa, która zdecydowanie przypadnie fanom seriali z wątkami nadprzyrodzonymi i dobrze wypełnia pustkę po "Supernatural".
"Lockwood i spółka" to zaskakująco udana produkcja młodzieżowa, która zdecydowanie przypadnie fanom seriali z wątkami nadprzyrodzonymi i dobrze wypełnia pustkę po "Supernatural".
"Lockwood i spółka" to serial, po którym nie spodziewałam się wiele poza kolejną netfliksową młodzieżówką. Dlatego przyjemnie dałam się zaskoczyć zarówno ciekawym światem, jak i bohaterami, którzy natychmiast dają się lubić. Serial, którego twórcą i showrunnerem jest Joe Cornish ("Dzieciak, który został królem", "Ant-Man"), powstał na podstawie książek Jonathana Strouda i zabiera nas alternatywnej rzeczywistości, gdzie nocą po ulicach grasują duchy, a wielkie agencje specjalizują się w ich neutralizacji. W tym wszystkim trójka nastolatków postanawia spróbować wystartować z własną działalnością, w której nie będą uzależnieni od obowiązkowego nadzoru dorosłych.
Lockwood i spółka – o czym jest serial Netfliksa?
Fabuła serialu rozgrywa się w Londynie i choć jest to świat z pozoru nam znany, szybko okazuje się, że zdecydowanie nie jest "naszym" światem. Pięćdziesiąt lat temu wydarzyło się coś, co nazywane jest Problemem i od tego czasu po świecie grasują duchy, a wielkie, korporacyjne agencje się na tym dorabiają. Problemem (sic!) jest jednak to, że dorośli nie wyczuwają duchów, nie widzą śladów, jakie po sobie pozostawiają – co innego dzieci. Część z nich jest obdarzona tzw. talentem, które mogą się między sobą różnić. Jedni widzą ślady, jakie zostawiają duchy po gwałtownej śmierci, inni mogą je wyczuwać, a nawet słyszeć.
I choć to nastolatkowie wykonują najbardziej niebezpieczną robotę, nadal podlegają dorosłym, którzy prowadzą agencje, a dzieciaki do pewnego etapu swoich misji muszą mieć nad sobą nadzór opiekuna, pomimo że ta opieka wydaje się być bardziej potrzebna na papierze, niż coś daje w rzeczywistości. Z tego schematu wyłamał się Anthony Lockwood (debiutujący Cameron Chapman), który zakłada własną agencję, tytułową firmę Lockwood i spółka. Dołączają do niego Lucy Carlyle (Ruby Stokes, "Bridgertonowie") i George Karim (Ali Hadji-Heshmati, "Złe wychowanie"), razem tworząc dość chaotyczną, ale zaskakująco skuteczną drużynę, która działa na granicy prawa, ale dzielnie walczy o swoje miejsce wśród innych agencji.
Młodzi bohaterowie się nie rozdrabniają i starają się brać ambitne sprawy, choć nie zawsze dobrze na tym wychodzą – można wręcz powiedzieć, że częściej wychodzą na tym źle niż dobrze. Ale za to widzowie dostają to, na co czekali: mamy pod dostatkiem różnego rodzaju duchów, polowań na duchy, uciekania przed duchami i różnych sposobów walki z nimi. I jest to zaskakująco dobra zabawa. A jedną z kuriozalnych, a równocześnie uroczych rzeczy jest, że przez większość czasu bohaterowie walczą ze sobą za pomocą rapierów, pomimo że broń palna w tym świecie jak najbardziej istnieje. I choć rapiery mają swoje zadanie, bo są bronią przeciwko duchom, równie często stają się główną bronią przeciwko zdecydowanie ludzkim wrogom.
Lockwood i spółka – Ruby Stokes pogromczynią duchów
Ogromną siłą napędową serialu są główni bohaterowie, których nie sposób nie polubić od pierwszych minut. Szczególnie duże uznanie należy się Cameronowi Chapmanowi, który gra tytułowego Lockwooda. Chapman ma ogromny zasób uroku osobistego i pewnego rodzaju nonszalanckiej bezczelności, w naturalny sposób będąc centralną postacią ekipy. Równocześnie, w swojej brawurze i egoizmie niejednokrotnie wręcz błaga o kolejne kłopoty. Serial nie daje nam jednak zapomnieć, że to nadal nastolatek, który często działa pochopnie, by poradzić sobie z własnymi traumami.
Partnerująca mu Ruby Stokes nie pozostaje w tyle. Jej Lucy jest wrażliwa i odważna jednocześnie, z jednej strony bywa głosem rozsądku w grupie, a z drugiej sama często próbuje działać na własną rękę. Stokes dla tej roli odeszła z "Bridgertonów" i jej występ w serialu "Lockwood i spółka" pozostawia pewien żal, że nie miała okazji pokazać więcej zadziornej Franceski Bridgerton. Tę dwójkę dopełnia Ali Hadji-Heshmati, grający przywiązanego do detali, trochę neurotycznego George'a. To właśnie on jest tym, który stawia na odpowiednie przygotowanie i robi dokładny research każdej sprawy.
Bohaterowie serialu "Lockwood i spółka" muszą bowiem wiedzieć, w co się pakują. Duchy podzielone są na kategorie, a drugi poziom niebezpieczeństwa oznacza już dość spore ryzyko, a jak szybko się przekonujemy, przeoczenie jakiegokolwiek detalu rutynową akcję może szybko zamienić w samobójczą misję.
Całości dopełniają doświadczeni aktorzy, których z radością wita się na ekranie. Bardzo ucieszył mnie widok Louise Brealey (czyli Molly Hooper z "Sherlocka"), która doskonale odnalazła się w tym szalonym i opętanym świecie. Z kolei Ivanno Jeremiah ("Humans", "Księga czarownic") w roli inspektora Barnesa dzielnie stara się ogarnąć chaotyczne nastolatki, choć można dyskutować z tym, jak mu to wychodzi.
Lockwood i spółka – czy warto oglądać serial Netfliksa?
Gdyby nie serial "Winchesterowie", który pojawił się jesienią zeszłego roku, zapewne nie myślałabym w kategoriach "zastępstwa", ale tak się składa, że "Supernatural" próbuje kontynuować swoje dziedzictwo. I w mojej ocenie, to właśnie "Lockwood i spółka" ma wszystko to, czego "Winchesterom" zdecydowanie zabrakło.
Przede wszystkim aktorzy od samego początku mają ze sobą fajną chemię, która przykrywa wszystkie ewentualne niedociągnięcia. Brytyjski serial o młodych pogromcach duchów ma swój klimat, jest nieźle napisany, a żarty nie wydają się naciągane. Postaci sympatycznie się przekomarzają i nie mamy wrażenia, że scenarzyści na siłę zmuszają ich do spędzania ze sobą czasu.
"Lockwood i spółka" doskonale zdaje sobie sprawę z tego, czym jest, i choć poważnych momentów w serialu nie brakuje – bohaterowie oczywiście mają swoje traumy rodzinne – to równocześnie, całość jest sympatyczna, lekka i po prostu od początku do końca zapewnia dobrą zabawę. Sprawia to, że wraz z ostatnim odcinkiem wcale nie chcemy rozstawać się z bohaterami i mamy ochotę na kolejną szaloną przygodę w jakimś nawiedzonym domu. A czego więcej można chcieć od paranormalnego serialu o łowcach duchów?