Hity tygodnia: "Last Resort", "The Hour", "TBBT", "Misfits", "Vegas", "Glee"
Redakcja
18 listopada 2012, 20:34
"The Hour" (2×01)
Michał Kolanko: Minął rok od czasu szpiegowskiej afery z 1. sezonu i wszystko się zmieniło: Freddie powrócił i nosi garnitur, Hector jest celebrytą, Sowieci wystrzelili Sputnika 2. Na lepsze zmieniło się też "The Hour", które jest jeszcze lepiej zrobione, jeszcze bardziej wciągające.
Marta Wawrzyn: Z Ameryki w tym sezonie płynie głównie przeciętność, dlatego miło popatrzeć na taką produkcję jak "The Hour": mroczną, niespieszną, pełną pięknych ujęć, świetnych bophaterów i doskonale napisanych dialogów. Bardzo mi się podoba to, jak zmienili się bohaterowie. Freddie i Hector to już inni ludzie, zwłaszcza ten pierwszy emanuje pewnością siebie (pewnie od Bonda pożyczył), z którą jest mu naprawdę do twarzy. I jeszcze żona! Spodziewaliście się żony? Oj, zdziwiła się Moneypenny, zdziwiła…
"The Big Bang Theory" (6×08 – "The 43 Peculiarity")
Paweł Rybicki: Najlepszy i najzabawniejszy (jak na razie) odcinek tego sezonu. Mogliśmy przypomnieć sobie, że nasi chłopcy (dziewczyn prawie nie było) to naukowcy, kiedy próbowali odgadnąć, co Sheldon podczas krótkiej przerwy robi w piwnicy instytutu. Kobiecy wątek serialu był zaznaczony raz, ale mocno. Penny w końcu wyznała, że kocha Leonarda. Spore wydarzenie w związku tych dwojga, chociaż znając ich doświadczenia, może mieć zupełnie inne konsekwencje, niż widzowie się spodziewają.
Marta Wawrzyn: To już 6. sezon, a serial o grupce nerdów (i ich, tym razem głównie nieobecnych, dziewczynach) wciąż daje radę. W historii z liczbą 43 w roli głównej napięcie momentami sięgało zenitu, niczym w porządnym thrillerze, a kiedy już zagadka się rozwiązała… ach! Tajemnica Sheldona była po prostu przesłodka. Śmiałam się jak za dawnych czasów, kiedy "TBBT" było nowym, świeżym i obiecującym serialem.
"Last Resort" (1×07 – "Nuke It Out")
Paweł Rybicki: Kasują nam serial o zbuntowanej łodzi podwodnej – a szkoda! Zwłaszcza po ostatnim odcinku, który wprowadził do fabuły nowe tropy. Czy kapitan rzeczywiście oszalał, jak sugeruje pierwszemu oficerowi złapany wcześniej agent CIA? Nawet jeśli to tylko sprytny pomysł szpiega, to ostatnie wydarzenia sugerują, że może jednak coś w tym jest. Ciekawy robi się również wątek intryg w Waszyngtonie. Szalony prezydent nie jest chyba władcą absolutnym. Skoro serial ma się zakończyć po 13. odcinku, to może twórcy zafundują nam sprawne zakończenie fabuły. Gorzej, jeśli nie.
Agnieszka Jędrzejczyk: Kolejny odcinek, który zmienia postać rzeczy, coraz mocniej poddając w wątpliwość motywacje – i poczytalność – kapitana Chaplina. Bez względu na to, czy szykuje się rozłam na najwyższym szczeblu dowodzenia USS Colorado, czy zdrada na najniższym, nie da się ukryć, że napięcie, tak jak i stawki, rosną. A fakt, że sama obecność na wyspie ściąga na załogę ryzyko na poziomie dziennym, wcale nie pomaga uspokoić nastrojów (czemu poddaje się nawet najbardziej powściągliwa jak dotąd postać).
Cieszy mnie, że scenarzyści ciągle podkładają niespodzianki – i choć nie wszystkie są tak oryginalne, jakby tego można chcieć (szczególnie te w Waszyngtonie), bez wątpienia podtrzymują niepewną atmosferę. Właśnie tak ją sobie wyobrażałam. Oczywiście, wiadomość o skasowaniu serialu nie mogła paść w lepszym momencie…
"Misfits" (4×03)
Marta Wawrzyn: Przyzwyczailiście się już do nowych bohaterów? Ja nadal czuję się trochę dziwnie, patrząc na niemal zupełnie nową obsadę "Misfits". Ale i tak mi się podoba! No bo jak mogłoby mi się nie podobać to, co wydarzyło się między złym Rudym i Jess na "weselu"? Albo numer z tortem? Albo "stepmother-sucker"? I mnóstwo innych rewelacyjnych tekstów.
Po trzech odcinkach nowego sezonu nie mam wątpliwości: "Misfits" to wciąż ten sam szalony serial, który w jednej minucie totalnie zaskakuje widza, by w drugiej rozbroić go niesamowitym dialogiem, niekoniecznie pasującym do sytuacji.
"American Horror Story" (2×05 – "I Am Anne Frank (Part 2)")
Paweł Rybicki: Dalszy ciąg historii Anny Frank był jeszcze bardziej wciągający i naładowany wydarzeniami niż poprzedni odcinek. Scenarzystom prawie udało się nas przekonać, że kobieta podająca się za ocalałą Żydówkę jest szalona. Zresztą, może rzekoma Anne to faktycznie wariatka, co nie zmienia faktu, że odgadła, kim naprawdę jest demoniczny lekarz. Dowiedzieliśmy się też, kto w rzeczywistości odziera kobiety ze skóry. Scena w mieszkaniu psychologa to prawdziwe mistrzostwo grozy. Siostra Jude zaś staje się postacią coraz mniej przerażającą, a coraz bardziej tragiczną. Widzimy, że nie radzi sobie nie tylko z sytuacją w szpitalu, ale też z własnym życiem. No i znów pojawili się kosmici! Mimo nagromadzenia (może nawet przesadnego) zwrotów akcji, jest pewne, że serialowi starczy krwawego paliwa aż do finału. Już nie mogę doczekać się następnego odcinka.
"Happy Endings" (3×03 – "Boys II Menorah")
Marta Wawrzyn: Aach, Boys II Menorah! Szkoda, że nie mogę zorganizować barmicwy i zaprosić tych chłopaków w ich wyjściowych dresach – bo byli po prostu przecudni. Nie mniej zabawnie wypadła historia zamknięcia lotniska O'Hare przez Alex, Dave'a i fantastycznie prezentującą się w stroju stewardessy Jane. "Happy Endings" to jedna z najsympatyczniejszych obecnie komedii, która wciąż się rozwija i wciąż pełna jest świeżych pomysłów. Oby tak dalej.
"Kości" (8×06 – "The Patriot in Purgatory")
Andrzej Mandel: Po naprawdę słabym początku sezonu nadszedł czas na naprawdę dobry odcinek udowadniający, że twórcy "Kości" wciąż potrafią robić dobry serial. W "The Patriot in Purgatory" wszystko zagrało jak trzeba – Bones inspirująca się Philem Jacksonem i wdrażająca jego wzorce budowania drużyny wśród stażystów była równie autentyczna co zabawna. Ale ważniejsze były skutki jej działań, które doprowadziły nas do tego, że nie oglądaliśmy klasycznej zagadki kryminalnej, ale identyfikację anonimowych szczątek i dochodzenie prawdy o tym, jak zmarł bezdomny. Efektem było nawiązanie do największej amerykańskiej traumy ostatnich dziesięcioleci – 11 września i, równocześnie, do I wojny w Zatoce.
Olbrzymim plusem jest to, że twórcom udało się zrobić odcinek równocześnie podniosły oraz sentymentalny i nie przesadzili przy tym z patosem. A wszystko to podlane nienachalnym sosem poprawności politycznej. Hit bez dwóch zdań.
"Vegas" (1×06″ – "The Real Thing")
Agnieszka Jędrzejczyk: Choć serial coraz bardziej przypomina zwyczajny procedural, tym razem zaserwował nieco odmienny punkt widzenia – w którym to Lamb i Savino zgadzają się na współpracę. To miła przerwa od ciągłej wrogości, która przy okazji pokazała, że obaj panowie niewiele się od siebie różnią. Z drugiej strony dostaliśmy wątek polityczny, zgrabnie poprowadzony przez żonę kasynowego bossa. Pani Savino okazuje się sprytniejsza niż się wydaje, choć zachowanie Katherine sugeruje, że znalazła sobie godną przeciwniczkę – choć jeszcze o tym nie wie. Ciekawi mnie, co wyjdzie z tej "przyjaźni".
Poza tym miło było zobaczyć, że mafijne manipulacje nie ograniczają się do wysadzania niewygodnych świadków w powietrze. Trochę się obawiam, co z tego serialu wyjdzie, ale po odcinkach takich jak te moje nadzieje rosną.
"Glee" (4×06 – "Glease")
Marta Wawrzyn: Nie wiem, czy powinnam nagradzać serial tylko za to, że wrócił do formy, która w 1. sezonie byłaby zaledwie taką sobie. No ale muszę przyznać, że podobało mi się właściwie wszystko: wykonanie numerów z "Grease", podstęp Cassandry July, smutny powrót Kurta i Rachel do szkoły. Przyjemny odcinek.
"Fringe" (5×07 – "Five-Twenty-Ten")
Agnieszka Jędrzejczyk: Poziom tragizmu bohaterów "Fringe" zaczyna już sięgać biblijnych proporcji, ale wciąż z sensem, wciąż bez przesady, i wciąż nie pozwalając oderwać się od finałowego sezonu. Odcinki takie jak ten dobitnie pokazują, że nie ma co liczyć na szczęśliwe zakończenie – co najwyżej na zakończenie właściwe – ale naprawdę, inaczej skończyć się nie może. Decyzja Petera (teraz już widać, jak bardzo tragiczna) nie mogła zbiec się lepiej z wewnętrzną przemianą Waltera, a pogłębiająca się przepaść pomiędzy bohaterami jest jeszcze bardziej przykra niż całe to zniewolenie przez Obserwatorów. I to jest właśnie dobre, dojrzałe, prowadzenie fabuły.
"Parks and Recreation" (5×07 – "Leslie vs. April")
Marta Wawrzyn: OK, to nie był aż tak świetny odcinek "Parks & Rec", w każdym razie nie w porównaniu z poprzednimi. Postanowiłam go jednak wyróżnić z jednego powodu: nie co dzień zdarza się, żeby wiceprezydent światowego mocarstwa występował w serialu komediowym. "Parks & Rec" to serial, któremu nie odmawiają ani senatorzy, ani wiceprezydent – i choćby dlatego to hit. A poza tym ujęła mnie pierwsza scena, w której Lesie i Ben "wprowadzają się" do Białego Domu. Najlepsza. Para. Ever!