"Sexify" wraca i znów trafnie uderza w polską zaściankowość – recenzja 2. sezonu serialu Netfliksa
Marta Wawrzyn
11 stycznia 2023, 09:01
"Sexify" (Fot. Netflix/Anna Bystrowska)
Trochę "Dolina Krzemowa", trochę "Życie seksualne studentek", a do tego jeszcze cała tona polskiej przaśności w różnych odmianach. "Sexify" wraca z 2. sezonem i raz jeszcze zaspokaja nasz apetyt na dobrą polską komedię.
Trochę "Dolina Krzemowa", trochę "Życie seksualne studentek", a do tego jeszcze cała tona polskiej przaśności w różnych odmianach. "Sexify" wraca z 2. sezonem i raz jeszcze zaspokaja nasz apetyt na dobrą polską komedię.
Netflix tak szaleje z polskimi serialami, że przestaliśmy już je liczyć. Zamówienie na 2. sezon to jednak inna bajka – ten zaszczyt polskich produkcji platformy w zasadzie nie spotyka. I to nie przypadek, że dostało je właśnie "Sexify", serial z jednej strony lekki, łatwy i przyjemny, a z drugiej odważnie przekraczający granice, do których twórcy w kraju nad Wisłą boją się zbliżać. Na szczęście w Netfliksie nikt nie musi się bać, co to będzie, jeśli pokażą w serialu scenę seksu w kościele. Nic nie będzie. Zupełnie nic.
Sexify sezon 2, czyli Dolina Krzemowa po polsku
Fabuła 2. sezonu "Sexify" rozpoczyna się w momencie, kiedy Natalia (Aleksandra Skraba), Paulina (Maria Sobocińska) i Monika (Sandra Drzymalska) zasłużyły już na tytuł młodych przedsiębiorczyń – mają biuro prawie tak fajne jak Google, gotową do odpalenia apkę i zaplanowaną imprezę, na której z pompą rozpoczną oficjalnie działalność. Mają też jakieś pół miliona długu, ale jaki start-up by się tym przejmował. Zwłaszcza kiedy jest na najlepszej drodze do wielkiego sukcesu, a o jego założycielkach piszą w magazynach kobiecych i mówią w telewizji. A jednak pewien głupi błąd sprawia, że zamiast "wielkiego launchu" i "start-upu, który zrewolucjonizuje polski seks" mamy gigantyczną wtopę, prawie tak zabawną jak te z "Doliny Krzemowej".
Polski serial, w 2. sezonie tworzony przez scenarzystę Jakuba Rużyłłę i reżyserkę Kalinę Alabrudzińską, ma z geekowską komedią HBO więcej wspólnego, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka, w podobny sposób naśmiewając się ze wzlotów i upadków towarzyszących próbom rozpoczęcia lukratywnej działalności w branży nowych technologii. Nie zdradzając dużych spoilerów, powiem, że dziewczyny przechodzą w ośmiu odcinkach długą drogę, której częścią staje się ich pierwsza "prawdziwa" inwestorka, Małgorzata (Izabela Kuna, "Gry rodzinne", "Planeta Singli. Osiem historii"), oraz jej zaufany człowiek, Maks (Dobromir Dymecki, "Znaki", "Leśniczówka"), typ skrupulatnego księgowego. Pojawia się też wątek kradzieży kodu apki przez dawnych znajomych dziewczyn z akademika i cała akcja z Sexiguyem, męskim odpowiednikiem Sexify, która szybko przeradza się w główną oś fabuły, dostarczając mnóstwo śmiechu i wielu smutnych życiowych odkryć o tym, jak to jest z polskimi mężczyznami i seksem.
2. sezon Sexify to walka z tradycyjną polską mizoginią
Kiedy "Sexify" debiutowało, Gosia nazwała go na Serialowej pierwszym udanym polskim serialem dziewczyńskim. I to jest wciąż kluczowe – Natalia, Monika i Paulina były i pozostają sercem serialu Netfliksa, a ich skomplikowana relacja przyjacielsko-zawodowa w 2. sezonie jest parę razy wystawiana na próbę. Co ważne, nie ma w tej relacji zawiści, nie ma "walk kociaków" i innych "kobiecych" zwyczajów z popkultury. Jest poczucie siostrzeństwa, jest wyraźne mówienie "nie" patriarchatowi, a kiedy trzeba walczyć o biznes, polskie dziewczyny są zupełnie jak chłopaki z "Doliny Krzemowej".
Ma też polski serial Netfliksa sporo wspólnego zarówno z "Sex Education", jak i "Życiem seksualnym studentek", przełamując pewne społeczne tabu i podchodząc totalnie bezpruderyjnie do jednej z najważniejszych ludzkich potrzeb, a przy tym bawiąc do łez i stawiając w centrum uwagi wyraziste bohaterki kobiece. Gdyby porównywać pomysłowość scenariusza, błyskotliwość żartów czy poziom dialogów, "Sexify" oczywiście przegrałoby z obydwoma wymienionymi tytułami. To, co go wyróżnia na tle zagranicznych produkcji, to ostra jazda po wszystkim tym, co jest w nas, Polakach, zaściankowe. I nie chodzi tylko o przełamywanie tabu i pokazywanie funkcjonowania w warunkach skrajnej mizoginii, ale też o polską szkołę prowadzenia biznesu, niezależnie od tego, jaki to biznes i czy prowadzimy go z garażu czy z 20. piętra wieżowca.
Ta jazda po polskiej przaśności w 1. sezonie "Sexify" przyniosła pamiętną scenę z "Potopem", a w "dwójce" mamy m.in. seks w kościele i na cmentarzu. Na dodatek w najświętsze z polskich świąt, czyli Dzień Zmarłych. Jest więc całkiem odważnie, a przy tym przezabawnie i z jajem. I bynajmniej nie obrazoburczo, bo twórcy nie plują na tradycyjną Polskę, raczej leciutko ją poszturchują, przypominając nam wszystkim, że cała ta zaściankowość w nas jest, niezależnie od tego, jak bardzo próbujemy od niej uciec. I wcale nie znika w magiczny sposób, kiedy wjeżdżamy w granice większego miasta. Podobnie jak seksizm, tak powszechny, tak silnie zakorzeniony w polskim społeczeństwie, że tylko "skrajne lewaczki" i "wojujące feministki" mają z tym problem.
Sexify raz jeszcze to zrobiło – czekamy na 3. sezon
"Sexify" nie przypadkiem zrobiło całkiem sporą karierę za granicą jako – dosłownie – serial o seksie z jednego z najbardziej konserwatywnych krajów świata. Nie dziwię się, że chcą to oglądać chociażby Włosi, zmagający się z podobnymi podziałami społecznymi co my i też wciąż traktujący temat seksu "po bożemu". Niejako "przy okazji" sprzedała się cała reszta – świetna energia, jaką ma serial Netfliksa, żywe kolory, neony, ścieżka dźwiękowa wypakowana żartobliwymi odgłosami seksu, teledyskowy montaż, stylówy dziewczyn, specyficzne wnętrza polskich mieszkań (trochę szkoda, że w 2. sezonie nie wracamy już do akademika SGH, gdzie to wszystko się zaczęło).
A także ich przyjaźń, ich dorastanie, poszukiwanie samych siebie, jak również miłości – w (stosunkowo) wielkim mieście. To nie są drugie "Dziewczyny", to nie jest polski "Seks w wielkim mieście", to po prostu Natalia, Monika i Paulina, trójka postaci, które dzięki świetnym młodym aktorkom szybko stanęły na własnych nogach i zyskały własną tożsamość. 2. sezon "Sexify" dla każdej z nich przynosi nowe wyzwania – związek Natalii i Adama (Jan Wieteska) napotyka nieoczekiwaną przeszkodę, Paulina prowadzi frustrujące badania do nowej apki (swoją drogą, sam wątek apki o seksie dla facetów to też niezła jazda po bandzie) i zarazem poszukiwania własnej seksualności, zaś Monika buduje zaskakującą relację z kimś, z kim nie spodziewalibyśmy się jej oglądać.
Nie jest to może szczególnie wyszukana fabuła, ale wystarczy, by zatrzymać widza na osiem krótkich odcinków, które z przyjemnością połyka się w jeden, dwa wieczory. Wydaje się, że w Polsce udało się coś, co do tej pory było nie do przeskoczenia – oto możemy obejrzeć lekki, bezpretensjonalny i niegłupi rodzimy serial o dziewczynach dorastających w wielkim mieście. Szczerze życzę twórcom i bohaterkom "Sexify" 3. sezonu, zwłaszcza że po wydarzeniach z finału potencjał na więcej zdecydowanie jest.