"Ginny & Georgia" powracają i udowadniają, że warto było czekać – recenzja 2. sezonu serialu Netfliksa
Karolina Noga
7 stycznia 2023, 14:55
"Ginny & Georgia" (Fot. Netflix)
Po prawie dwóch latach przerwy serial "Ginny i Georgia" powrócił z 2. sezonem. Jak wypadły nowe odcinki i czy serial wreszcie może uciec od porównań do "Gilmore Girls"?
Po prawie dwóch latach przerwy serial "Ginny i Georgia" powrócił z 2. sezonem. Jak wypadły nowe odcinki i czy serial wreszcie może uciec od porównań do "Gilmore Girls"?
Serial "Ginny & Georgia" zadebiutował w 2021 roku i nie tylko my porównywaliśmy go do "Gilmore Girls". Podobnie jak Lorelai, Georgia (Brianne Howey) to kobieta, która była nastoletnią matką i zbudowała życie dla siebie i córki w małym miasteczku na Wschodnim Wybrzeżu. Od poprzedniczki wyraźnie jednak odróżnia ją to, że po 30-tce ma już za sobą mroczną przeszłość, w tym morderstwo. Pokręcona relacja głównych bohaterek, w połączeniu teen dramą dotyczącą życia Ginny, zapewniła serialowi Netfliksa mnóstwo fanów, a 2. sezon prawdopodobnie tę dobrą passę podtrzyma.
Ginny & Georgia – powrót do Wellsbury w 2. sezonie
W finale 1. sezonu byliśmy świadkami czegoś, co mogło być początkiem przełomu w życiu bohaterek: Ginny (Antonia Gentry) zabrała brata i uciekła z nim z domu na motorze, po tym jak dowiedziała się, że jej matka zamordowała człowieka. Już zwiastun pokazał, że dzieci Georgii nie będą długo poza domem i faktycznie, w 2. sezonie szybko wracają do Wellsbury. Ale to nie oznacza końca kłopotów, a wręcz przeciwnie.
Pomiędzy Ginny i Georgią rozpoczyna się gra w kotka i myszkę. Młodsza z dziewczyn Miller nie daje sobie w kaszę dmuchać, rzucając matce kolejne wyzwania. Chce poznać prawdę i to bez jakichkolwiek wykrętów, po tym jak była oszukiwana przez całe swoje życie. Z kolei Georgia za wszelką cenę pragnie odciąć się od przeszłości, zajmując się organizacją wesela z ukochanym – burmistrzem Paulem (Scott Porter). Relacja bohaterek jest bardziej napięta niż kiedykolwiek, a wielka awantura wisi w powietrzu.
Twórczyni serialu Sarah Lampert zgrabnie poprowadziła ten wątek, a słownym przepychankom towarzyszą znaczące spojrzenia i mowa ciała, która pozwala uwierzyć w tlącą się w bohaterkach złość. I chociaż Ginny i Georgia w tym sezonie są od siebie dalej niż kiedykolwiek, to nie brakuje także poruszających momentów, które pokazują, jak wiele dla siebie znaczą i sprawiają, że po prostu robi się ciepło w sercu.
Ginny & Georgia w 2. sezonie skupia się na psychice
Kiedy oglądaliśmy 1. sezon "Ginny & Georgii", wielu widzów miało problem z zachowaniami Ginny i w sieci nie brakowało wywodów na temat tego, jak irytującą jest bohaterką. Przyjemnością było więc zobaczyć, że 2. sezon pozwala spojrzeć na nią z innej perspektywy. Zagłębiamy się w jej psychikę, w to, jakie zniszczenia w niej poczynił tryb życia Georgii, a także w jej zmagania z samookaleczaniem. Antonia Gentry w swojej roli jest świetna, z wrażliwością i szczerością odsłaniając przed widzem kolejne warstwy swojej bohaterki, która wciąż jest tylko nastolatką – nastolatką, która przeszła w życiu niejedno, a teraz jest jeszcze uwikłana w mroczne tajemnice swojej matki.
Obserwujemy, jak Ginny próbuje na nowo odnaleźć się w miasteczku, równocześnie próbując naprawić własne zdrowie psychiczne, rozwijając relację z Marcusem (Felix Mallard) oraz szukając swojej tożsamości. Nie brakuje przy tym schematów z seriali dla młodzieży, co w pewnym momencie komentuje sama Georgia, porównując sytuację do "Jeziora marzeń". Przemaglowanych tropów nie brakuje, ale serial bawi się nimi i czerpie z nich co najlepsze.
A skoro o Georgii mowa, to zgodnie z życiową dewizą bohaterki – robi ona wszystko, by wpasować się w otoczenie. I robi to w sposób sprytny, zachwycając swoją przebiegłością i inteligencją, tak jak w 1. sezonie. Bohaterka, która zawsze starała się po prostu przetrwać, szybko wchodzi w rolę "żony burmistrza", próbując dołączyć do klubu sąsiedzkiego, pomóc przyszłemu mężowi w rozwijaniu kariery, a przy tym zajmując się organizacją ślubu. Jednak Wellsbury to wciąż małe miasteczko, w którym ludzie nieprzychylnie patrzą na obcych – nawet jeśli ta obca jest "burmistrzową".
Tak jak w poprzednim sezonie, twórcy serwują nam sporo retrospekcji z życia Georgii. Dowiadujemy się, jak radziła sobie w roli nastoletniej matki, mierząc się z wiecznym brakiem pieniędzy i życiem na walizkach. Widz tym bardziej jest w stanie zrozumieć obecne postępowanie Georgii i naprawdę z nią sympatyzować. I nawet morderstwa, których się dopuściła, nie wydają się straszliwą ceną za obecne życie, a przynajmniej do takich wniosków można dojść, patrząc na wydarzenia z jej perspektywy. Retrospekcje bywają wyjęte z kontekstu. Są interesujące, jednak nie zawsze wydają się potrzebne – a wręcz przeciwnie, można mieć wrażenie, że bez nich też byśmy wiedzieli, o co chodzi.
Ginny & Georgia – 2. sezon to powrót w niezłym stylu
Składający się z 10 godzinnych odcinków 2. sezon "Ginny & Georgii" wciąga, jednak też momentami bywa dość nierówny. Sercem serialu jest relacja tytułowych bohaterek, która bywa traktowana po macoszemu na rzecz chęci wprowadzenia jak największego suspensu. Nie raz, nie dwa postacie podejmują dość dziwne decyzje, które co prawda zaskakują czy wręcz szokują, ale często też wydają się niepotrzebne.
Plusem 2. sezonu bez wątpienia jest rozwinięcie wątków drugoplanowych bohaterów m.in. Bracii (Tameka Griffiths), która zyskuje pełnoprawny wątek, będący przy okazji uroczym odniesieniem do nieoficjalnego musicalu o "Bridgertonach", czy lepsze przedstawienie Paula. Burmistrz w nowych odcinkach zdecydowanie zyskuje, pokazując, jak bardzo zależy mu na Georgii i jej dzieciakach.
"Ginny & Georgia" powróciły w naprawdę niezłym stylu – nie jest to serial idealny, nawet jak na produkcje młodzieżowe, ale ponownie wita nas małomiasteczkowym klimatem, w którym aż miło się zanurzyć. Zakończenie serwuje widzom mocny cliffhanger, który aż prosi o włączenie kolejnego odcinka. Pozostaje mieć nadzieję, że serial nie dołączy do licznego grona skasowanych produkcji Netfliksa.