"Kruk. Jak tu ciemno" w mroku inscenizuje ostateczne konfrontacje – recenzja finału 3. sezonu
Kamila Czaja
24 grudnia 2022, 14:02
"Kruk" (Fot. Robert Pałka/CANAL+)
Ostatnie odcinki 3. sezonu "Kruka", a najprawdopodobniej też ostatnie odcinki całego serialu, to festiwal przemocy, w którym liczą się już głównie instynkty. Spoilery!
Ostatnie odcinki 3. sezonu "Kruka", a najprawdopodobniej też ostatnie odcinki całego serialu, to festiwal przemocy, w którym liczą się już głównie instynkty. Spoilery!
Nie jestem fanką pomysłu CANAL+ online, by wypuszczać w piątki po dwa odcinki "Kruka. Jak tu ciemno" i pokazać cały finałowy sezon w trzy tygodnie. Jeśli jeszcze macie wybór, lepiej sobie dawkujcie kolejne odsłony serialu napisanego przez Jakuba Korolczuka, dając sobie czas na przemyślenie każdej osobno. Chyba dopiero wtedy można w pełni docenić kłębiące się tam emocje i skumulowane wydarzenia.
O ile trzy pierwsze odcinki miały jeszcze wyznaczany reżyserią Macieja Pieprzycy rytm oryginalnego i mrocznego, ale jednak kryminału, były trzymającą się jednak w jakichś ryzach opowieścią o pojedynku doświadczonego życiem policjanta z przestępczynią, która akurat w tym wypadku również jest policjantką, o tyle trzy odcinki finałowe, reżyserowane przez Adriana Panka, wydają się w dużej mierze odmienne. Owszem, fabularnie to kontynuacja, ale formalnie można odnieść wrażenie, że "Kruka" spuszczono już całkiem z łańcucha kulturowych masek.
Kruk. Jak tu ciemno to zemsta w stanie czystym
Jasne, "Kruk" zawsze był podszyty pierwiastkiem irracjonalnym. Podlasie z jego wierzeniami i główny bohater z jego… no właśnie: urojeniami? wizjami? darem? sprawiali, że nie pisaliśmy o tej produkcji tylko przez pryzmat rasowego kryminału, w którym chodzi o ukaranie sprawcy przez dzielnego glinę. Zawsze też było w "Kruku" napięcie między tym, co wolno, a tym, do czego popycha mroczna strona osobowości. Jednak dopiero 3. sezon, zwłaszcza w ostatnich odcinkach, pokazał, co dzieje się, gdy już nic nie powstrzymuje przed pójściem w ten mrok.
Co ciekawe, nie tylko o Adamie (Michał Żurawski) i Justynie Magdalena Koleśnik tu mowa. Odkąd spod kurateli policyjnej uciekł Rudy (Tomasz Włosok), to on był na ekranie największym, by użyć określenia Księgowego (Tomasz Sapryk), "barbarzyńcą". To o tyle intrygujące, że nagle ogarnięty żądzą zemsty Kruk i jego wyrachowana przeciwniczka zderzyli się z siłą, która nie tylko nie ma hamulców (bo tych przez większość czasu nie miała też Justyna, a i Adam po śmierci Anki nie przejmował się drobiazgami takimi jak zasady moralne), ale nie bawi się też w manipulacje z repertuaru geniuszy zbrodni. Rudy to czysta prymitywna siła i nawet jeśli snuł jakieś plany (jak ten z wymianą dziecka za susz), to szedł do celu najprostszą drogą, przy pomocy szantażu, łańcucha i pistoletu.
Chwilami miałam wrażenie, że chodzi o to, by dotychczas wiodące prym skomplikowane postaci wydały się jeszcze bardziej złożone. Poza tym dzięki skontrastowaniu z dotychczasowym wspólnikiem Justyna mogła pokazać chociaż śladowe ludzkie odruchy, a poza tym zobaczyliśmy, co dzieje się, gdy ktoś tak pewny swego zostaje może nie bezwolną, ale i tak wystawioną na łaskę oprawcy ofiarą. Jakkolwiek to zabrzmi w kontekście popełnionych przez policjantkę zbrodni, było trochę tak, jakby twórcy pokazali nam, że w tak męskim świecie nawet Justyna nie da rady, bo zjawi się ktoś o wiele mniej od niej inteligentny, ale przemocą i gwałtem przypominający, że to on tu rządzi (piszę głównie o odcinkach 5-6, ale nadal nie pozbierałam się po końcówce odcinka 4).
Kruk sezon 3 – w finale serialu główną rolę gra przemoc
W efekcie fizycznego podporządkowania Justyny Rudemu mieliśmy w finałowych odsłonach "Kruka" równoległość perspektyw – tego, co działo się wokół toksycznej pary przestępców, i tego, jak Kruk szukał syna. Trochę żałuję, że przez to kluczowe konfrontacje zostały, dość tradycyjnie, odłożone na sam koniec, na dodatek w obliczu licznych wystrzałów musiały być ograniczone do minimum słów, ale fakt, że dzięki temu przeplataniu wydarzeń dotyczących różnych postaci mogliśmy zobaczyć ten ogrom mroku z różnych stron – w tym odkrywając, jak bardzo otwarta na "niekonwencjonalne" rozwiązania jest tu podlaska policja…
Podczas gdy Justyna próbowała się uwolnić, a Rudy – zrobić biznes życia, Kruk miotał się bardziej niż zwykle, posuwając się nawet do tortur. To zresztą znów wyraźny znak męskości tego świata – i świadomości twórców, że właśnie tak świat ten wygląda: po odkryciu prawdy policjanci na początku uważają, że najważniejszą rolę odgrywa ojciec Justyny (Adam Cywka), jakby ona sama mogła być wyłącznie ofiarą jego układów, a nie niezależną mistrzynią zbrodni.
Cały interes z suszem, chociaż mógł momentami wytrącać widzów z równowagi, bo odciągał uwagę od losów kluczowych bohaterów, okazał się istotny nie tylko jako element mafijnej intrygi, którą domknął Księgowy, ostatecznie zniechęcony do utrudniającej mu życie parki i donoszący Krukowi, gdzie jest Maks (Franciszek Krupowicz). Dzięki okrutnemu nawet jak na ten serial pomysłowi, że można tak po prostu oddać synka Kruka małżeństwu ewidentnie głęboko zaburzonemu, zostawić go na pastwę dziecięcego pokoju i przybranej matki jak z horroru, znów widzieliśmy, że w tym świecie dzieci są ofiarami dorosłych – co stanowi stały element "Kruka" (przypomnijmy sobie choćby 1. sezon, "Kruk. Szepty słychać po zmroku").
Kruk sezon 3 – koniec trylogii nie tylko kryminalnej
Za grzechy innych płacą tu jednak nie tylko dzieci. Kolejny stały motyw – kto zbliży się do Adama Kruka, ten zapłaci za to cenę – znów wybrzmiał. Wcześniej Anka (Katarzyna Wajda), a teraz Mariusz (Cezary Kosiński) ponieśli najwyższą ofiarę. Wątek tego ostatniego ma dodatkowy tragiczny aspekt: czy naznaczonemu traumą ojcu ktoś wyjaśnił, że to nie on zabił córkę? A jeśli wyjaśnił, to czy zamknięty w swoim świecie Mariusz to pojął, czy może ginąc za Kruka na wiadukcie, chciał nie tylko naśladować Adama, ale też odkupić rzekome winy? W każdym razie Kruk w tym sezonie był tak skupiony na własnej traumie, że przeoczył sporo z cierpień doznawanych przez innych ludzi, nawet jeśli próbował Mariuszowi chociaż trochę pomóc.
Jeśli więc, jak fenomenalnie (pośmiertnie!) wyjaśniła tytułowemu bohaterowi Szeptucha (Danuta Kierklo) w rewelacyjnej scenie w samochodzie, pragnienia mają cenę, to tę cenę często płacili za Kruka inni, a on pozostawał z poczuciem winy i żądzą zemsty. Ta ostatecznie się dokonała, chociaż ostatnia scena, z jej raczej pozytywnym wydźwiękiem "usuwania" kolejnych ludzi, budzi moje wątpliwości. Chyba wolałabym, żeby całość kończyła świetna scena, w której odkrywamy, że Maks widzi Ankę. Tak jak Adam widział dawniej Sławka. A równocześnie wiem, że świat "Kruka" to konsekwentnie świat zemsty, a nie odpuszczania win. Szkoda, że Justyna nie może już przyznać, że jednak w kwestii mszczenia się Adam nie jest "jednym wielkim rozczarowaniem".
Nie jest też rozczarowaniem 3. sezon "Kruka", świetny do końca. Mogę mieć pojedyncze wątpliwości co do oszałamiającej skali przemocy ostatnich odcinków, ale jako całość ta trylogia wypadła fantastycznie. Korolczuk napisał świat łączący realizm z czymś czającym się pod powierzchnią rzeczywistości, wykorzystał doskonale miejsce akcji, stworzył postaci skrywające różnorakie opętania – przeszłością, miłością, władzą, zemstą – w niemal szekspirowskiej dawce. A to musiało prowadzić do niemal szekspirowskich tragedii. "Kruk" to jedna z najlepszych i najoryginalniejszych serii ostatnich lat. Słychać w niej szepty nie tylko po zmroku, czarny woron tu zdecydowanie nie śpi. I jest naprawdę cholernie ciemno.