15 najlepszych odcinków seriali z 2022 roku. "The Bear", "Rozdzielenie", "Better Call Saul" i nie tylko
Redakcja
26 grudnia 2022, 16:28
Fot. Apple TV+/AMC/FX
Telewizja w odcinkach ma się dobrze, a oto 15 dowodów. Wśród naszych odcinków 2022 roku jest emocjonalna godzina "Stranger Things", świetny finał "Better Call Saul" i najbardziej stresujący odcinek "The Bear".
Telewizja w odcinkach ma się dobrze, a oto 15 dowodów. Wśród naszych odcinków 2022 roku jest emocjonalna godzina "Stranger Things", świetny finał "Better Call Saul" i najbardziej stresujący odcinek "The Bear".
Naszych podsumowań ciąg dalszy: dziś czas na najlepsze odcinki 2022 roku. O tym, jak wielka była w tym roku konkurencja, niech świadczy fakt, że pod kreską znalazło się drugie tyle seriali, w tym "Andor", "Biały Lotos" czy "Pachinko". A oto i nasi zwycięzcy.
15. Stranger Things – Dear Billy
4. sezon "Stranger Things" przyniósł wiele iście filmowych doznań i do tego jeszcze jedną z najbardziej emocjonalnych godzin tego roku. To właśnie w tym odcinku horror z Vecną stał się bardzo namacalny, bo wydawało się, że dorwie on w swoje szpony Max. Dręczona poczuciem winy z powodu śmierci brata dziewczyna była wciągana coraz głębiej i głębiej w mrok, a równie autentyczne co jej strach były obawy widzów, że to już pożegnanie. Pod koniec odcinka, kiedy Kate Bush śpiewała "Running Up That Hill (A Deal with God)", chyba już każdy krzyczał do ekranu: "Biegnij, Max, biegnij!". Wielkie emocje, wielki występ Sadie Sink i wielka zdolność kreowania na nowo muzycznych hitów to jednak nie wszystko, bo ten odcinek dał nam także fantastyczne, przezabawne sceny, kiedy Robin i Nancy przedzierzgnęły się w dwie dziwnie ubrane naukowczynie, by przedostać się do szpitala psychiatrycznego, w którym przebywał Victor Creel. [MW]
14. Derry Girls – The Agreement
Całe szczęście, że "Derry Girls" miało ten odcinek specjalny, bo w przeciwnym razie najśmieszniejszy serial ostatnich lat zostawiłby nas z jednym z najsmutniejszych zakończeń. "The Agreement" przywraca porządek – czy raczej charakterystyczny dla sitcomu Lisy McGee uroczy chaos, w którym osiemnastkowe imprezy stają się areną sporów politycznych, Orla tańczy w rytm "Sunchyme", Chelsea Clinton dostaje spóźniony list, a Irlandia Północna w referendum decyduje o przyszłości. Faktyczny finał okazuje się więc odcinkiem pełnym humoru i podejmowania pierwszych dorosłych decyzji, a także potwierdzeniem siły przyjaźni dziewczyn (i Jamesa!) z Derry. Już tęsknimy, ale doceniamy nadzieję, jakie dawał ten serial – do samego końca. [KC]
13. Russian Doll – Matryoshka
2. sezon "Russian Doll" to równie pokręcone cudeńko co sezon 1, a my mieliśmy poważny problem z wybraniem najlepszego odcinka – bo z jednej strony mamy kompletnie szalone "Schrödinger's Ruth", w którym Nadya (Natasha Lyonne) rodzi na peronie metra samą siebie, a następnie porywa noworodka do współczesnego timeline'u, a z drugiej bardzo emocjonalną finałową "Matryoshkę". Ostatecznie "Matryoshka", która pewnie będzie już finałem całego serialu – zdziwilibyśmy się, gdyby Netflix zamówił 3. sezon – wygrała, bo to piękne, godne pożegnanie z tym wyjątkowym serialem. Pożegnanie, w którym wszystkie elementy surrealistycznej układanki wskoczyły na swoje miejsce, Nadya i Alan raz jeszcze się odnaleźli, a nasza główna bohaterka znalazła też w sobie siłę, by pożegnać się z Ruth. Przypominając nam, że od czasów "Legionu" żaden serial w tak pomysłowy sposób nie mówił o problemach psychicznych i skomplikowanych emocjach – rodzinnych i nie tylko. [MW]
12. Stacja Jedenasta – Unbroken Circle
"Stacja Jedenasta" to jedna z najbardziej niezwykłych rzeczy, jakie zobaczyliśmy w tym roku: postapokaliptyczna historia, której bohaterowie mówili do siebie Szekspirem i zawsze znajdowali czas, by docenić piękno sztuki. Znów, moglibyśmy w tym miejscu równie mocno chwalić inny odcinek, np. przedostatni, "Dr. Chaudhary", w którym Jeevan i mała Kirsten znajdują schronienie w chatce w zaśnieżonym lesie. Postawiliśmy na finałowe "Unbroken Circle", bo koniec końców w tym znakomitym miniserialu najważniejsze były nie twisty, nie to, jak sprytną układanką okazała się całość, a najprostsze ludzkie emocje. A tych w finale nie brakowało, zarówno w przeszłości, kiedy to telefon Mirandy, autorki powieści graficznej, powracającej i spinającej odległe od siebie wątki w serialu, uratował grupę naszych późniejszych dobrych znajomych, jak i w teraźniejszości, kiedy doszło do paru wzruszających pożegnań i spotkań po latach. Na czele z tym najważniejszym, dorosłej Kirsten i Javeeda, którzy po 20 latach rozłąki rzucili się sobie w ramiona. Piękny serial, ogromne emocje, wyjątkowy seans. [MW]
11. Reservation Dogs – California Dreamin'
Odcinek z najbardziej emocjonalnym egzaminem na prawo jazdy w historii telewizji, co tylko pozornie brzmi dziwacznie. Ba, w przypadku "Reservation Dogs" okoliczności pasowały do fabuły, z której dowiadywaliśmy się więcej na temat przeszłości, podczas gdy Elora Danan toczyła nierówną walkę z parkowaniem równoległym. Co zaskakujące, obydwa wątki przyniosły równie duże emocje, gdy wspomnienia zaczęły łączyć się z teraźniejszością, napływając do bohaterki falami żalu. Oczywiście ta nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała ich od siebie odsunąć, ale nic z tego, bólu nie da się tak łatwo ukryć. Można się nim jednak podzielić i fakt, że Elora znalazła w tym towarzysza w egzaminującym ją byłym nauczycielu, był równie abstrakcyjny, co niesamowicie ludzki. [MP]
10. Sprawa idealna – The End of Everything
Wszystko, co dobre, szybko się kończy. W kontekście oryginalnego tytułu, "The Good Fight", można by powiedzieć, że na szczęście nie bardzo szybko: wszak w dzisiejszym krajobrazie serialowym sześć sezonów to cała epoka. Ale polski tytuł też pasuje, bo finałowy odcinek losów kancelarii zamknął tę opowieść idealnie. Odtworzona na żywo czołówka zachwyciła konceptem. Ostateczny wybór Diane nie mógł być inny, ale i tak go przeżywaliśmy – podobnie zresztą jak ewentualność, że w tej całej strzelaninie któraś z postaci jednak zginie (Kingowie, jak wiemy, są do tego zdolni). Na szczęście "Sprawa idealna", jak na ponure okoliczności nękanego zamieszkami Chicago, skończyła się zaskakująco pozytywnie. Nie narzekamy. [KC]
9. Atlanta – The Goof Who Sat by the Door
Finałowy sezon serialu "Atlanta" pojawi się w środę 28 grudnia na Disney+ i czeka was prawdziwa uczta. Wybranie jednego najlepszego odcinka z wyemitowanych w tym roku dwóch sezonów to naprawdę trudna sprawa, bo połowę tego rankingu moglibyśmy wypełnić "Atlantą". Oglądając 4. sezon, koniecznie jednak zwróćcie uwagę "The Goof Who Sat by the Door", bo to absolutnie wyjątkowa rzecz: fałszywy dokument o kulisach powstania filmu o Goofym z lat 90., który sprawi, że już nigdy nie spojrzycie na tę postać tak, jak do tej pory. Donald Glover i spółka w niecałe 37 minut tworzą zniuansowany portret animatora, który został pierwszym czarnoskórym prezesem Disneya, jednocześnie w przezabawny sposób interpretując "Goofy'ego na wakacjach" – tak, abyśmy byli pewni, że to "najbardziej czarny film Disneya". Odcinek jest tak absurdalny i odjechany, że trudno nie trwać w zachwycie dla wyobraźni twórców. [MW]
8. Wspaniała pani Maisel – How Do You Get to Carnegie Hall?
To nie był najlepszy sezon serialu Amy Sherman-Palladino i Daniela Palladino. Był wręcz najsłabszy. Jednak finałowa odsłona okazała się majstersztykiem. "Wspaniała pani Maisel", a właściwie Luke Kirby w roli Lenny'ego Bruce'a, ostatnim odcinkiem 4. sezonu wynagradza widzom wcześniejsze frustracje. Doskonały występ komika, którego pozasceniczne życie jest raczej niewesołe, perfekcyjna kumulacja erotycznego napięcia między Lennym a Midge (bez sprowadzenia bohaterki do obiektu seksualnego, z podkreśleniem uznania bardziej doświadczonego stand-upera dla jej talentu) i życiowe olśnienia w śnieżnej zamieci – za takie finały wybacza się serialom nawet nieznośny eskapizm i wcześniejsze stanie w miejscu. [KC]
7. Euforia – Stand Still Like the Hummingbird
Intensywny. Tak najkrócej można opisać piąty odcinek 2. sezonu, w którym "Euforia" wytoczyła najcięższe działa z dotychczasowych. Wszystko za sprawą Rue, u której efekty odstawienia wymieszały się z paniką po utracie walizki pełnej prochów, skutkując potężnymi awanturami, a przede wszystkim nocną odyseją rodem z koszmaru. Droga prowadząca na samo dno wiodła bohaterkę przez kilka poziomów, które dla nas były z kolei przede wszystkim prawdziwym popisem w wykonaniu Zendayi. Z jednej strony absolutnie przerażającym, z drugiej fascynującym, gdy obserwowaliśmy, jak Rue miota się jak oszalała od ściany do ściany, z obłędu popadając w czystą rozpacz i z powrotem. Dawno już nie jechaliśmy tak wyczerpującym emocjonalnym rollercoasterem. [MP]
6. Będzie bolało – Episode 6
W tym przypadku wszystko zawiera się w tytule serialu. Lepiej się tego ująć po prostu nie da. Tak, "Będzie bolało". Szczególnie po odcinku numer sześć, który nadal tkwi nam boleśnie w pamięci. A wszystko przecież wyglądało względnie normalnie, może pomijając prywatną klinikę, w której Adam wylądował na zastępstwie, czując się jak w pięciogwiazdkowym hotelu. Ale kwestią czasu było przecież, aż wszystko wróci do znanej z publicznej służby zdrowia szalonej normy. Natłok pacjentów, pilne przypadki, wykończeni i nieliczni lekarze. Zwykły dzień w biurze. I tak prawie do końca. Prawie, bo gdy szaleństwo wreszcie ustało, Shruti po raz pierwszy w serialu zwróciła się wprost do kamery z prostym przekazem. "Przepraszam, naprawdę się starałam". A później świat się zawalił. [MP]
5. Hacks – 1.69 Million
W Polsce oglądaliśmy w tym roku aż dwa sezony "Hacks", pełne świetnych odcinków. Zdecydowaliśmy się na "1.69 Million" z drugiej połowy 1. sezonu, bo doskonale połączył to, co dla serialu kluczowe: wspólne pisanie komediowych kawałków przez Deborah i Avę (ten montaż!), czyli pogłębianie się skomplikowanej więzi między bohaterkami, oraz obraz tego, jak to jest być kobietą w męskiej branży i co się przez dekady (nie) zmieniło. No i fenomenalny pojedynek Deborah ze stand-upowym seksizmem. Pojedynek, w którym odniosła słodko-gorzkie zwycięstwo, dające chwilową satysfakcję, także widzom, ale podszyte świadomością, że na miejsce jednego unieszkodliwionego Drew, niczym głowy Hydrze, wyrośnie kilku kolejnych. [KC]
4. Barry – 710N
"Barry" to serial, po którym można się co prawda spodziewać absolutnie wszystkiego, ale że akurat tam znajdzie się jedna z najbardziej ekscytujących telewizyjnych sekwencji akcji w tym roku? Tego nie przewidzieliśmy. Podobnie zresztą jak faktu, że Fuches odnajdzie mały kawałek raju tuż za Los Angeles albo że Barry na koniec zostanie otruty. Wszystko razem złożyło się na odcinek wręcz doskonały, zarówno pod względem widowiskowej realizacji (Bill Hader znów potwierdził, że radzi sobie doskonale po obydwu stronach kamery), jak i absurdalnej fabuły, które tu złożyły się w perfekcyjny miks. Nie ma się jednak co oszukiwać – w pamięci zostaje po nim motocyklowy pościg, więc może po prostu zobaczmy go jeszcze raz. [MP]
3. Rozdzielenie – The We We Are
Odzwyczailiśmy się od finałów, gdzie różne puzzle wskakują na właściwie miejsce, a przy tym powstaje punkt wyjścia do rozbudowy serialowego świata. Odzwyczailiśmy się także od oglądania finałów na krawędzi fotela i z chęcią krzyczenia do ekranu w celu zagrzewania postaci do dalszej walki. A tak ogląda się ostatni odcinek 1. serii thrillera Apple TV+. Trzy równoległe historie odsłaniają prawdę o prywatnych wersjach czworga bohaterów. Dostajemy zwroty akcji i niesamowite emocje, gdy okazuje się, kim (jeszcze) są ludzie, do których zdążyliśmy się przywiązać. A na każdą odkrytą tajemnicę "Rozdzielenie" zaproponowało kilka nowych. Nie możemy się doczekać ciągu dalszego, wciąż jednak pozostając pod wrażeniem tego pełnego zaskoczeń odcinka. [KC]
2. Better Call Saul – Saul Gone
Wybieranie najlepszego odcinka w sezonie, który składa się właściwie z samych doskonałych, to w teorii trudne zadanie. W przypadku "Better Call Saul" nie mieliśmy jednak żadnych wątpliwości, że musimy wyróżnić finał. Nie tylko dlatego, że zamknął on historię, którą zaczęło przed laty "Breaking Bad", ale również z tego powodu, że było to zakończenie pod wieloma względami idealne. Dla Jimmy'ego, który otrzymał karę za grzechy, ale i szansę na odkupienie. Dla Saula, który w końcu trafił tam, gdzie jego miejsce. Dla Kim, na której twarzy zagościł cień uśmiechu. A wreszcie również dla widzów, którzy mogli pożegnać swój ukochany serial w momencie jego wielkiej chwały. Nie, to nie był happy end jak z bajki. Lepszego finału nie mogliśmy sobie jednak wymarzyć. [MP]
1. The Bear – Review
21 minut. Tylko tyle trzeba było, żeby króciutki odcinek "The Bear" został naszym numerem jeden. Dodajmy, że były to minuty wypełnione co do ostatniej sekundy potwornym napięciem, a otrzymamy skondensowany stres. Określenie o tyle trafne, że "Review" ogląda się na stojąco od momentu, gdy do knajpy zaczynają jedno za drugim spływać dziesiątki zamówień, stawiając całą ekipę na baczność. Wówczas już wiemy, że rozpoczęty od dobrej recenzji dzień będzie dla nich absolutnym piekłem, nie mamy jednak świadomości, jak przeraźliwym. Możemy więc tylko obserwować, jak w rytmie coraz głośniejszej muzyki i w płynnych ruchach pojedynczego ujęcia kamery rozgrywa się swoista symfonia chaosu. Praca, bieganina, awantury, nawet dźgnięcie nożem – jest tu wszystko oprócz spokoju. Cóż za piękna katastrofa! [MP]