Lauren S. Hissrich mówi, że wycięto dużo scen z "Wiedźmina: Rodowodu krwi". I jest zadowolona z finalnego efektu
Agata Jarzębowska
13 grudnia 2022, 12:43
"Wiedźmin: Rodowód krwi" (Fot. Netflix)
Lauren S. Hissrich zdradziła, jakie zmiany wprowadzono w postprodukcji "Wiedźmina: Rodowodu krwi". Twórczyni jest w 100% zadowolona z serialu.
Lauren S. Hissrich zdradziła, jakie zmiany wprowadzono w postprodukcji "Wiedźmina: Rodowodu krwi". Twórczyni jest w 100% zadowolona z serialu.
"Wiedźmin: Rodowód krwi" pokazuje nam Kontynent sprzed 1200 lat, wyjaśnia koniunkcję sfer i przedstawia zupełnie nowych bohaterów, a to wszystko zaledwie podczas czterech godzinnych odcinków. Okazuje się, że twórcy wycięli wiele materiału, szczególnie z początku serialu. Lauren S. Hissrich zdradziła, jakie sceny poszły do kosza.
Wiedźmin: Rodowód krwi – jakie sceny zostały wycięte?
Rozmawiając z NaEkranie, Hissrich powiedziała, że jest w 100% zadowolona z finalnego efektu. I opowiedziała, jak zakulisowe decyzje zmieniały wygląd planowanego na sześć odcinków serialu.
— Jestem w 100% zadowolona z tego, co pokazujemy. Wprowadzaliśmy zmiany w trakcie całego procesu [produkcji]. Zaczęło się od sześciu odcinków, ale bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że chcemy, żeby było szybsze i żwawsze.
Dlaczego przyspieszono całą historię? Showrunnerka "Wiedźmina" i producentka "Rodowodu krwi" tłumaczy, że to jest serial drogi i przestoje w nim przeszkadzają.
— To opowieść drogi. To opowieść o siedmiu osobach, które spotykają się i podróżują do Xintrei, więc robienie wielu przerw w tych historiach nie miało sensu. Declan [de Barra, showrunner "Rodowodu krwi"] napisał uczciwie kilka pięknych scen z ludźmi siedzącymi przy ogniskach, zwalniających [akcję], ale kiedy przeszliśmy do montażu, było naprawdę jasne, że musimy utrzymać rozpęd [historii], abyście rzeczywiście mogli usiąść i obejrzeć ją za jednym razem.
Lauren S. Hissrich powiedziała, jak oryginalnie zaczynała się cała historia i jakie sceny finalnie wyrzucono.
— Początkowo poznawaliśmy bohaterów znacznie wolniej, w taki sposób, że każdy odcinek przedstawiał nową postać, ale zdaliśmy sobie sprawę, że ci bohaterowie są najsilniejsi, gdy widzimy, że pracują zespołowo (…), a nie mieliśmy ich wszystkich razem, aż do późniejszej części historii. I zdaliśmy sobie sprawę, że chcemy to przyspieszyć.
Czy tak duże zmiany wprowadzone na późnym etapie produkcji dobrze wpłynęły na serial? Widzowie przekonają się o tym już 25 grudnia, a ciekawych zapraszamy na naszą przedpremierową recenzję "Wiedźmina: Rodowodu krwi".