Dominic West pokochał Karola, grając w "The Crown". "Mam nadzieję, że ludzie dadzą mu kredyt zaufania"
Marta Wawrzyn
18 listopada 2022, 16:02
"The Crown" (Fot. Netflix)
Nowa obsada "The Crown" przyznaje, że w serialu w dużym stopniu chodzi o uczłowieczanie postaci i branie ich strony. Dominic West liczy, że dzięki niemu bardziej zrozumiemy Karola.
Nowa obsada "The Crown" przyznaje, że w serialu w dużym stopniu chodzi o uczłowieczanie postaci i branie ich strony. Dominic West liczy, że dzięki niemu bardziej zrozumiemy Karola.
5. sezon "The Crown" budzi kontrowersje, ale nie takie, jak spodziewano się przed premierą. Wielu recenzentów, w tym także i nasz, zauważyło, że twórca serialu Peter Morgan wyjątkowo starał się nikogo nie urazić, w tym także obecnego króla Karola III. Czy "The Crown" rzeczywiście wybiela swoje postacie? Aktorzy zmierzyli się z tym pytaniem podczas konferencji serialu, w której braliśmy udział.
The Crown sezon 5 — obsada o swoich postaciach
Nowa obsada "The Crown" postawiła jasno sprawę, jeśli chodzi o jedną rzecz: to serial fabularny, nie dokument, i wiele rzeczy, które oglądamy, to po prostu fikcja. Peter Morgan opowiada prywatne historie o rodzinie królewskiej, bazując na szeroko zakrojonym researchu, ale też domysłach i plotkach. Jak przyznała Lesley Manville, która przejęła rolę księżniczki Małgorzaty, "The Crown" uczłowiecza swoje postacie, którymi są prawdziwi ludzie z prawdziwej rodziny królewskiej.
— W przypadku "The Crown" i prawdziwych wydarzeń jest tak, że możemy w pewnym sensie zignorować prawdziwe wydarzenia. W tym bardziej chodzi o to, co ci ludzie czują i myślą. Kiedy publika ogląda jakieś wydarzenie z rodziną królewską, nie wiesz tego, musisz sobie wyobrazić, jak oni się czują w tym momencie. Świetne w naszych scenariuszach jest to, że biorą pod mikroskop i doszlifowują to, co wszystkie te postacie czują. Oni przychodzą na te wszystkie uroczystości z własnymi historiami, które dzieją się w tym czasie. Ich własne życie wciąż tyka pod tym wszystkim. Świetnie jest opowiedzieć naprawdę osobiste i prywatne historie o tych ludziach oraz ich uczłowieczyć w ten sposób.
Jonny Lee Miller, wcielający się w 5. sezonie "The Crown" w konserwatywnego premiera Johna Majora również przyznał, że w serialu bardzo mocno chodzi o uczłowieczanie postaci i próbę zrozumienia, kim oni naprawdę są. A zawsze lepiej jest rozumieć, niż nie rozumieć — dlatego on sam podszedł z otwartą głową do Majora, choć nie najlepiej go wspominał z młodości.
— Oczywiście sporo o nim czytałem i oglądałem, ale jedno było fajne. Wychowałem się w naprawdę socjalistycznym, bardzo lewicowym domu i sam jestem lewakiem — i jako młodzi ludzie, wydawało nam się, że wiedzieliśmy, kim John Major był i jaki był, a w przeszłości był on bardzo kontrowersyjny. Więc im więcej się o nim dowiadywałem, tym bardziej zaczynałem go lubić. Jest między nami wiele podobieństw. Jesteśmy z tej samej części świata — on jest z Worcester Park, a ja z Kingston. Obaj chodziliśmy do publicznych szkół średnich, mieliśmy rodziców związanych z teatrem. Więc zobaczyłem, że mamy tyle wspólnego i o mój Boże!
Aktor przyznał, że nabrał do Majora szacunku, przygotowując się do "The Crown", i w pewnym sensie zakochał się w nim jako postaci.
— A potem dowiedziałem się sporo o pracy, jaką wykonał, i mój szacunek do niego ogromnie wzrósł. I to właśnie próbuje się robić, kiedy się kogoś gra — ktokolwiek by to nie był. Starasz się w kimś w pewnym sensie "zamieszkać", zakochać się w nim. To zawsze fascynująca podróż, a zwłaszcza w przypadku kogoś, kto myślę, że był tak właściwie bardzo nierozumiany i do kogo mam wielki szacunek.
The Crown — Dominic West o graniu księcia Karola
Dominic West, czyli nowy książę Karol, został zapytany o to, czy jego zdaniem, oglądając 5. sezon "The Crown", ludzie zobaczą jego postać — i tym samym prawdziwego Karola — z innej strony.
— Nie wiem, to zależy. On wiedzie życie, które jest jednym z najbardziej prześwietlanych i nagłaśnianych na świecie, więc trudno stwierdzić, co ludzie o nim wiedzą. Ale mam nadzieję… to znaczy, ten okres to czas, kiedy on był krytykowany przez media. Bo był tam rozwód, a w rozwodzie zawsze są dwie strony, i przypuszczam, że widzowie widzieli czy też słyszeli jedną albo drugą. Mam nadzieję, że teraz jest już pewna perspektywa i że każdy dostanie "uczciwy proces".
Aktor przyznał, że, podobnie jak Jonny Lee Miler, on również pokochał swoją postać i w związku z tym bardzo chciałby, aby publiczność też była po jego stronie, oglądając "The Crown".
— Ja oczywiście pokochałem tego faceta. Nikt nigdy nie ujął tego tak dobrze, jak Jonny przed chwilą — trzeba przestać zakochiwać się w postaciach, ale tak właściwie to to robisz i nie unikniesz tego, że bierzesz ich stronę i dajesz im kredyt zaufania. I mam nadzieję, że być może to się stanie, kiedy ludzie zobaczą Karola w tym [serialu]. Nie wiem.
Na koniec Imelda Staunton, serialowa królowa Elżbieta II, przyznała, że jej i jej kolegom z obsady trafił się naprawdę ciekawy sezon "The Crown", w którym dzieje się dużo i w większości nie po myśli bohaterów serialu. Co sprawia, że jest to dobry materiał na dramat — nie mylić z dokumentem.
— Czuję się na swój sposób szczęściarą, bo [w tym sezonie] przyglądamy się ich życiu, kiedy było ono bardzo trudne. Jako aktor masz wtedy więcej rzeczy do roboty i dlatego jest to niesamowicie satysfakcjonujące. I jest to teatralne, to jest dramat, a Peter [Morgan] świetnie pisze dramat, opierając to na prawdziwych wydarzeniach i ludziach, ale dając im serce, duszę, umysł, wszystkie te rzeczy.
Dyskusje wokół "The Crown" nie cichną, a ostatnio głos zabrał także Andrew Morton, dziennikarz, który napisał biografię Diany w latach 90. Biograf księżnej powiedział, że "The Crown" odtworzyło te wydarzenia dość wiernie, a on sam jest zachwycony rolą Elizabeth Debicki — to było dla niego niczym "zobaczenie ducha".