Twórcy też mają problem z reklamami na Netfliksie. Protestują Shonda Rhimes i Mike Flanagan — oto czemu
Karolina Noga
7 listopada 2022, 10:33
"Nawiedzony dom na wzgórzu" (Fot. Netflix)
Od zeszłego tygodnia na zagranicznym Netfliksie jest dostępna wersja abonamentu z reklamami. Oferta budzi kontrowersje, a niezadowoleni są nie tylko subskrybenci, ale i twórcy seriali.
Od zeszłego tygodnia na zagranicznym Netfliksie jest dostępna wersja abonamentu z reklamami. Oferta budzi kontrowersje, a niezadowoleni są nie tylko subskrybenci, ale i twórcy seriali.
Netflix od dłuższego czasu próbuje poprawić swoją sytuację na rynku platform streamingowych. Serwis wprowadził możliwość wyboru tańszego abonamentu z reklamami, ale zaliczył porażkę. Amerykanie narzekają, że brakuje wielu popularnych seriali, m.in. "Peaky Blinders". Wielu uważa to za mocny falstart, tymczasem niektórym twórcom też nie podoba się wersja z reklamami.
Netflix — twórcom też nie podobają się reklamy
Jak podaje serwis CNBC, wiele osób tworzących treści dla Netfliksa wyraziło niezadowolenie z wprowadzenia reklam. Wśród nich są m.in. Shonda Rhimes, producentka takich hitów jak "Bridgertonowie" i "Kim jest Anna?", oraz Mike Flanagan, netfliksowy mistrz horroru, i jego partner produkcyjny Trevor Macy.
[Shonda] Rhimes oraz Trevor Macy i Mike Flanagan z Intrepid Pictures są w grupie twórców, którzy powiedzieli przedstawicielom Netfliksa, że uważają, iż reklamy zakłócają opowiadane przez nich historie — co powiedzieli [nam] ludzie, którzy prosili, żebyśmy nie zdradzali ich nazwisk, ponieważ te dyskusje są prywatne. Jak powiedzieli [ci sami] ludzie, Netflix powiedział [także] twórcom, że nie będzie się z nimi dzielić przychodami z reklam — czytamy.
To, że seriale Netfliksa nie są tworzone pod przerwy reklamowe, wiadomo nie od dziś. Seriale telewizyjne mają wplecione "naturalne" miejsca na reklamy w trakcie odcinków, w przypadku produkcji Netfliksa twórcy tego ograniczenia nigdy nie mieli.
A najbardziej ucierpią takie produkcje, jak "Nawiedzony dom na wzgórzu" Mike'a Flanagana, gdzie jest np. trwający 50 minut odcinek "Two Storms", który składa się z pięciu długich ujęć (udających jedno ujęcie). Według CNBC brak reklam był jednym z powodów, dla których Flanagan zgodził się na współpracę z Netfliksem.
I"ve gotten a lot of questions about ep 106 of @haunting . Netflix released an awesome little BTS video, but for those that want more information, here"s a little thread: Episode 6 was part of the very first pitch for the show, promising an episode that would look like one shot.
— Mike Flanagan (@flanaganfilm) November 4, 2018
Tymczasem w ramach abonamentu z reklamami w ciągu godzinnego seansu ma pojawiać się od czterech do pięciu minut reklam – przed i w trakcie programu – a każda z nich trwa od 15 do 30 sekund. W przypadku takiego odcinka jak "Two Storms" to wystarczy, żeby "zepsuć" opowiadaną historię. Netflix miał zapewniać twórców, że reklamy będą pojawiać w takich momentach, by nie zaburzać przebiegu historii, ale w tym przypadku to zwyczajnie nie jest możliwe.
A dlaczego Netflix nie planuje dzielić się zyskami z reklam z twórcami? Jako powód podano założenie, że stosunkowo niewiele osób skorzysta z opcji.
Na ten moment nie wiadomo, kiedy opcja Netfliksa z reklamami będzie dostępna w Polsce, ale z pewnością też będzie "wybrakowana" i nie wszystkie z seriali będą w niej dostępne. Według samego Netfliksa lista braków w różnych krajach ma sięgać 5-10% zawartości platformy. Ponadto w wersji z reklamami nie można pobierać filmów i seriali, a jakość odtwarzanego wideo nie przekracza 720p.
To nie koniec innowacji, jakie wprowadza Netflix. Na początku 2023 roku serwis wprowadzi opłaty za współdzielenie konta, podobno rozważana jest także sprzedaż seriali do telewizji.