"The Peripheral" to znacznie mniej ambitny kuzyn "Westworld" – recenzja serialu Amazon Prime Video
Mateusz Piesowicz
22 października 2022, 14:03
"The Peripheral" (Fot. Amazon Prime Video")
Wysokobudżetowe sci-fi w telewizji to żadna nowość, ale naprawdę dobre wysokobudżetowe sci-fi? To nadal rzadkość. Po pierwszych odcinkach "The Peripheral" wątpimy, by ten serial to zmienił.
Wysokobudżetowe sci-fi w telewizji to żadna nowość, ale naprawdę dobre wysokobudżetowe sci-fi? To nadal rzadkość. Po pierwszych odcinkach "The Peripheral" wątpimy, by ten serial to zmienił.
Futurystyczna rozrywka tak realistyczna, że może się mieszać z rzeczywistością. Wirtualny świat oferujący ucieczkę od prawdziwego, a wraz z nią poważne konsekwencje. Pełna zagadek gra, której faktyczne przeznaczenie jest przed jej uczestnikami i widzami ukryte. Czyżby to "Westworld" wrócił z 5. sezonem? Nie, ale jeśli tak pomyśleliście, to bardzo się nie pomyliliście, bo "The Peripheral" (po polsku "Peryferal", choć Amazon w większości miejsc tego nie tłumaczy), którego dwa premierowe odcinki można już oglądać w serwisie Amazon Prime Video, bynajmniej nie stara się ukryć swoich bliskich związków z produkcją Jonathana Nolana i Lisy Joy.
The Peripheral to serial sci-fi twórców Westworld
I nie chodzi tylko o to, że para dobrze nam znanych twórców pełni rolę producentów wykonawczych przy serialu autorstwa Scotta Smitha (pisarz i scenarzysta m.in. filmu "Prosty plan"). "The Peripheral", będący ekranizacją powieści ojca literackiego cyberpunku Williama Gibsona, przywołuje na myśl "Westworld" głównie z tego powodu, że kopiując kilka znanych stamtąd rozwiązań, stara się jednocześnie wszystko uprościć. A może naprawić?
Główną bohaterką tej rozgrywającej się w nieodległej przyszłości historii jest Flynne Fisher (Chloë Grace Moretz, "Kick-Ass"), młoda dziewczyna mieszkająca gdzieś w Górach Błękitnych z bratem Burtonem (Jack Reynor, "Strange Angel"), cierpiącym na PTSD weteranem wojennym i schorowaną matką (Melinda Page Hamilton, "Mesjasz"), na której leczenie trzeba skądś wziąć pieniądze. Tu z pomocą przychodzą rodzeństwu nowe technologie, a konkretnie gry wideo w technologii VR, w których dorabia sobie Burton, do szczególnie trudnych zadań "zatrudniając" jednak siostrę. Bo on może i jest byłym marine, ale w wirtualnej rzeczywistości to Flynne nie ma sobie równych.
Jej umiejętności zostają zresztą szybko docenione, gdy w ręce naszych bohaterów trafia nowa gra – równie tajemnicza, co fascynująca, bo oferująca niespotykany, niezwykle wysoki poziom immersji. Zakładając na głowę futurystyczny zestaw, Flynne przenosi się do Londynu z końca XXI wieku, błyskawicznie wplątując się w intrygę, która początkowo wygląda na coś w rodzaju wciągającej gry szpiegowskiej z niejaką Aelitą (Charlotte West, "Peaky Blinders") w roli przewodniczki, ale szybko okazuje się czymś znacznie bardziej rzeczywistym i mającym realne konsekwencje.
The Peripheral, czyli akcja przede wszystkim
Większych szczegółów zdradzać nie będę, żeby nie psuć wam zabawy, choć uprzedzam, że jeśli spodziewacie się tu fabularnej łamigłówki, możecie być rozczarowani. "The Peripheral" już na początku okazuje się bowiem zaskakująco prostą i w czytelny sposób opowiedzianą historią. Oczywiście scenariusz ma przed nami sporo sekretów, nie pozostawiając jednak wątpliwości, że wszystkie zostaną prędzej czy później wyjaśnione, a nade wszystko stanowczo dając do zrozumienia, że wcale nie są tu one najważniejsze. Bo w tym serialu chodzi głównie o to, żeby się "działo".
Pierwszeństwo w "The Peripheral" ma zatem zdecydowanie akcja, której solidną dawkę otrzymujemy już w pierwszych ponad dwóch godzinach. Przenosząc się między jedną rzeczywistością a drugą, zostajemy wraz z Flynne i Burtonem wciągnięci w szybko się rozwijającą rozgrywkę, w której nie brakuje ani walk wręcz z bezosobowymi maszynami (przypadkowo całkiem podobnymi do tych sami wiecie skąd), ani tradycyjnych strzelanin z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu.
Pomiędzy nimi zawsze znajdzie się zaś miejsce na garść wyjaśnień, żebyśmy wiedzieli, kto strzela do kogo i dlaczego. Chociaż w gruncie rzeczy, czy to złowroga organizacja z przyszłości, czy lokalny watażka (w tej roli najbardziej wyrazisty w całym serialu Louis Herthum, czyli "ojciec" Dolores z "Westworld"), nie ma większego znaczenia.
Nie ma rzecz jasna w takim podejściu nic złego, a dla widzów zmęczonych przesadnym poplątaniem i kryjącą się za nim pretensjonalnością intrygi w "Westworld" klarowne postawienie sprawy będzie wręcz atutem. Pełna zgoda, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że popadamy, a właściwie to Jonathan Nolan i Lisa Joy popadają, ze skrajności w skrajność. Jak nie udawana głębia historii o maszynach zyskujących świadomość, to jej kompletny brak w opowieści o ludziach kryjących się za awatarami (czy raczej "peryferalami"). A nie dałoby się tego jakoś wypośrodkować?
The Peripheral jest jak zabawa w kotka i myszkę
Problem w tym, że w serialu Amazona taki schemat powtarza się w kółko, nie dając ani ułamka przestrzeni odbiorcy na własne przemyślenia. To natomiast mogłoby się sprawdzić, gdyby opowiadana historia była wciągająca na tyle, że nie potrzebowałaby żadnego dopełnienia. Pierwsze odcinki "The Peripheral" nie przekonały mnie niestety w najmniejszym stopniu, że to właśnie taki przypadek, oferując zabawę efektowną, lecz szybko nużącą swoją narracyjną przewidywalnością. Akcja. Wyjaśnienie. Powtórz. I tak dalej.
Jasne, usilne gmatwanie fabuły mogłoby jej zaszkodzić, ale przecież są inne sposoby na przyciągnięcie uwagi widza, niż tylko podrzucanie mu elementów układanki do samodzielnego złożenia. Weźmy główną bohaterkę, którą na przestrzeni dwóch odcinków częściej mogliśmy podziwiać przemierzającą appalaskie lasy na rowerze, niż w scenach, które mogłyby nam o niej coś ciekawego powiedzieć i jakoś ją przybliżyć. A to i tak więcej od jej brata, bo ten w stu procentach zamyka się w stereotypie weterana zapijającego smutki w alkoholu. Ale mniejsza o to, patrzcie, mamy niewidzialne samochody!
The Peripheral – czy warto oglądać serial Amazona?
Można więc "The Peripheral" krytykować za charakterystykę głównych postaci, a właściwie jej brak, można także za zadaniowy drugi plan służący zwykle do łopatologicznego objaśniania, co przed chwilą oglądaliśmy. W drugim odcinku dostaliśmy nawet scenę, w której niejaki Wilf Netherton (Gary Carr, "Kroniki Times Square") i jego towarzysze z przyszłości bardzo dosłownie tłumaczą Flynne, co może wiedzieć już teraz, a co musi poczekać na kolejne odcinki. Kluczowa chwila, a emocje jak na grzybach, ale czy to absolutnie dyskwalifikuje serial jako przyzwoitą telewizyjną rozrywkę? No nie.
Co więcej, pod pewnymi względami jest to wręcz rozrywka z wyższej półki, o czym można się przekonać, podziwiając jej warstwę techniczną. Wrażenie robi zwłaszcza Londyn A.D. 2099, w imponujący sposób mieszając tradycję z nieznaną nowoczesnością, ale i kontrast między nim a prostymi krajobrazami Appalachów wypada świetnie, pozwalając zapomnieć o fabularnych mieliznach.
Bez dwóch zdań jest się tu na co zapatrzyć (dodajcie jeszcze kostiumy!), nawet jeśli cyberpunkowe klimaty nie należą do waszych ulubionych. A że i sceny akcji wypadły w miarę solidnie (choć już zaczęła się w nie wkradać monotonia), to "The Peripheral" można pod kątem realizacyjnym spokojnie umieścić na tej samej półce, co wspominany już wielokrotnie "Westworld".
Od porównań obydwu seriali nie da się oczywiście uciec, co jest z jednej strony przekleństwem, ale z drugiej stanowi też dodatkowy atut produkcji Amazona. Można wszak z pełnym przekonaniem stwierdzić, że jeśli serial HBO zmęczył was do tego stopnia, że macie go już po dziurki w nosie, "The Peripheral" może okazać się całkiem niezłą odtrutką.
Wprawdzie powtarzającą część błędów głośniejszego poprzednika i stawiającą sobie mniej ambitne cele, ale dzięki temu prostszą do przełknięcia i zapewne nie tak frustrującą, gdy przyjdzie do rozwiązań. Jeżeli to wam wystarcza, powinniście się przyzwoicie bawić, a jeśli nie to cóż, zawsze możecie spróbować prawdziwego VR-u, emocje na pewno będą większe.