Top 10 najlepszych seriali września. "Sprawa idealna", "Minuta ciszy", "Wyjęci spod prawa" i inne hity miesiąca
Redakcja
9 października 2022, 12:55
"Minuta ciszy" (Fot. CANAL+)
Serialowy wrzesień nas zaskoczył pewną polską premierą, która bez problemu wygrała ze wszystkimi innymi tytułami. Jakie jeszcze seriale trafiły do naszego top 10?
Serialowy wrzesień nas zaskoczył pewną polską premierą, która bez problemu wygrała ze wszystkimi innymi tytułami. Jakie jeszcze seriale trafiły do naszego top 10?
10. Primal (powrót na listę)
Po miesiącu nieobecności w naszym rankingu "Primal" wraca – i tylko silna konkurencja sprawiła, że nie znalazł się wyżej. Ostatnie odcinki 2. sezonu wbijały w fotel, mnożąc czyhające na bohaterów zagrożenia, ale nie traciły z oczu tego, co najważniejsze: mocy więzi, przekraczających tu granice kultur i gatunków. Kibicowaniu, by wszystko dobrze się skończyło, towarzyszyły ponure refleksje nad powtarzalnością bestialstwa i wojny, a wszechobecną w tym prehistorycznym świecie śmierć uzupełniała radość z narodzin. Wiele postaci dostało pełnoprawną historię sprzed bieżących wydarzeń, a finał mógł wzruszyć nawet najtwardszych widzów. A wszystko fenomenalnie narysowane i udźwiękowione. Jeśli to koniec, to rewelacyjny. Jeśli początek antologii, o której marzy Genndy Tartakovsky, to czekamy na więcej. [KC]
9. Władca Pierścieni: Pierścienie władzy (nowość na liście)
Serial, który podzielił widzów, okazał się sporny i w naszej redakcji. Przeważyła jednak opinia, że chociaż, przynajmniej po sześciu wrześniowych odcinkach, daleko nam do ogłoszenia tej produkcji arcydziełem, to "Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" zalet ma wystarczająco wiele, by stać się przyjemną cotygodniową dawką raczej patetycznego, ale niewątpliwie pięknego fantasy. Jednych cieszą podziemne przekomarzania krasnoluda i elfa, drudzy bawią się w rozgryzanie zagadki tożsamości Nieznajomego, niektórzy docenią sekwencje bitewne, a inni (w tym ja) mają słabość od ludzkich dylematów Númenoru i Śródziemia. Wszyscy powyżsi zapewne doceniają muzykę i rozmach. Rozumiejąc, że fanatycy Tolkiena głęboko przeżywają każde zaburzenie kanonicznej chronologii, a miłośnicy innych klimatów przysypiają podczas seansu, my ostrożnie jesteśmy za. [KC]
8. Andor (nowość na liście)
Czy "Andor" to już ta długo oczekiwana nowa jakość w "Gwiezdnych wojnach"? Tak daleko w ocenie serialowego prequela filmu "Łotr 1" byśmy się jeszcze nie zapuszczali, ale nie da się ukryć, że historia początków Rebelii wnosi do kosmicznego uniwersum powiew świeżego powietrza. Trzymając się z dala od dobrze znanych zakątków galaktyki, w pierwszych odcinkach udało się zbudować całkiem solidne podstawy historii i bynajmniej nie trzeba było zrzucać wszystkiego na barki grającego tytułową rolę Diega Luny. Nawet bardziej niż Cassian Andor fascynuje bowiem jego otoczenie – zdecydowanie bardziej realistyczne niż ten świat nas przyzwyczaił, mniej efektowne, za to pełne bardzo potrzebnego tu życia. Jak na początek wygląda obiecująco, teraz tylko obserwować, co wyrośnie na tym nietypowym gruncie. [MP]
7. Ród smoka (nowość na liście)
Powiedzmy to sobie jasno: "Ród smoka" nie jest i pewnie nigdy nie będzie serialem dorównującym "Grze o tron". Ale wciąż ma wiele do zaoferowania, wkręcając widzów bez reszty w wypakowaną okrucieństwami polityczną operę mydlaną Targaryenów, oferując co tydzień mocne twisty i pędząc w szalonym tempie w stronę nieuchronnej wojny, w której jedni członkowie rodziny staną naprzeciwko drugich, a ich smoki odtańczą podniebny taniec. Serial HBO doceniamy za to, że trzyma nas na krawędzi fotela oraz zachwyca występami aktorskimi — warto go obejrzeć choćby dla Matta Smitha w roli księcia Daemona i Milly Alcock, a później Emmy D'Arcy w roli jego bratanicy Rhaenyry. W tym jest prawdziwy ogień! [MW]
6. Pięć dni w szpitalu Memorial (awans z 8. miejsca)
Ostatnie odcinki serialu Apple TV+ to już nie tyle "Pięć dni w szpitalu Memorial", co raczej postscriptum tytułowej historii, jednak nie mniej ważne od poprzednich wydarzeń. Obserwując konsekwencje tego, co stało się w nowoorleańskim szpitalu i całym mieście, dostaliśmy możliwość ujrzenia dramatycznej sytuacji w nieco innym świetle, ale bez udzielania przez twórców jasnych odpowiedzi. Z jednej strony mieliśmy za to śledztwo prowadzone przez ludzi mogących wygodnie ocenić rozmiar koszmaru z bezpiecznego dystansu, z drugiej obronę doktor Pou (Vera Farmiga), która znalazła się w samym jego centrum, mierząc się z nieludzką sytuacją na własnej skórze. Werdykt wydaje się oczywisty, prawda? Ale czy sprawa na pewno jest taka prosta? I czy kiedykolwiek była? [MP]
5. Los Espookys (powrót na listę)
Jeden z dziwniejszych seriali, nawet jak na dzisiejsze standardy. Nie każdy da radę wejść w ten umowny świat, w którym dzieciaki wierzą, że w klasie siedzi z nimi uroczy potwór, rodziny zmarłych z euforią uznają inscenizację cmentarną za kontakt bliskich zza grobu, a demony się przekwalifikowują. Warto jednak przyjąć tę konwencję, polubić nietypową paczkę mimo pewnych celowych przerysowań. Warto zaakceptować pomysł na horrorowy biznes, polityczne machinacje, nawiedzające sny i absurdalne wątki prywatne, które potrafią się skończyć równie nagle, jak się zaczęły. W pierwszych odcinkach 2. sezonu "Los Espookys" konsekwentnie idzie bowiem własną ścieżką i jest cudownie nieprzewidywalne, prawie jak serialowa Tati. Cieszmy się takimi eksperymentami, dopóki walec Warner Bros. jeszcze ich wszystkich nie rozjechał. [KC]
4. Siostry na zabój (spadek z 3. miejsca)
Poprzednim razem chwaliliśmy "Siostry na zabój" za zgrabne operowanie znanymi sztuczkami i teraz w gruncie rzeczy moglibyśmy to powtórzyć. Kolejne odcinki serialu Apple TV+ jeszcze bardziej pogmatwały tutejszą historię, dając nam okazję obejrzenia dalszych prób pozbycia się szwagra z piekła rodem, a także jeszcze bardziej utwierdzając w przekonaniu, że ten zasłużył na swój los. I choć wcale nie jesteśmy dzięki temu szczególnie bliżej poznania prawdy, a nawet możemy dopisać do listy chętnych do zamordowania JP kilku nowych kandydatów, nadal bawimy się przednio. Jasne, całość mogłaby być krótsza, ale z drugiej strony – możliwość oglądania sióstr Garvey w akcji to nie jest coś, co mogłoby się nam szybko znudzić. [MP]
3. Sprawa idealna (powrót na listę)
"Sprawa idealna" jest w połowie finałowego sezonu i naprawdę przykro żegnać to szaleństwo. Zwłaszcza że twórcy, Robert i Michelle Kingowie, starają się uczynić tę serię wyjątkową, wypakowując ją jeszcze większymi atrakcjami i jeszcze większą dawką surrealizmu. Pod chicagowskim biurem kancelarii Liz Reddick (Audra McDonald) i Diane Lockhart (Christine Baranski) rozgrywa się więc regularna wojna, a ta druga z bohaterek pozwala sobie na odloty w towarzystwie doktorka (John Slattery), oferującego jej co najmniej niekonwencjonalną terapię. Do tego jeszcze mamy stałe dostawy kwiatów, Andre Braughera w kolejnej przerysowanej roli, miłe powroty po latach (Eli Gold!) i nawiązania do "Żony idealnej" (co tam u Florricków?). Ten sezon to prawdziwa uczta i tylko wypada powtórzyć: szkoda, że to koniec. [MW]
2. Wyjęci spod prawa (nowość na liście)
Brytyjska komedia kryminalna ze Stephenem Merchantem ("The Office") za sterami? Z Christopherem Walkenem w jednej z głównych ról? "Wyjęci spod prawa" od początku wyglądali dobrze, a im bliżej ich poznawaliśmy, tym bardziej się w tym poczuciu utwierdzaliśmy. Historia siódemki życiowych wykolejeńców, którzy spotkali się podczas wykonywania prac społecznych, kupiła nas zaskakująco świeżą mieszanką akcji, komedii i kryminału, dodając do tego ekipę świetnie napisanych postaci. Ba, to oni są tu największą atrakcją, bo śledzenie nie tylko ich pokręconych losów, ale też ewolucji, jaką z biegiem czasu przechodzą, to czysta przyjemność. Podobnie zresztą jak oglądanie serialu, który zgrabnie łącząc zwykły fun z nieraz dużą dozą powagi i porcją autentycznych emocji, dostarcza mnóstwa jakościowej zabawy. [MP]
1. Minuta ciszy (nowość na liście)
Przez lata wysoko oceniliśmy kilka polskich seriali, ale do dziś żaden nie wygrał zestawienia miesiąca. "Minuta ciszy" wzięła nas z zaskoczenia, jednak już po pierwszych odcinkach wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z produkcją odważną i autorską. Jacek Lusiński pomieścił tu wiele: pogmatwane życiowe historie, rodzinne konflikty, lokalną politykę, groteskę i majestat śmierci, a wszystko w cieniu bezwzględność branży, którą naiwnie moglibyśmy kojarzyć z godnością i powagą.
Wątki świetnie się splatają, postaci są wielowymiarowe i doskonale zagrane na wszystkich planach, a Piotra Roguckiego zdecydowanie za mało dotąd docenialiśmy. "Minuta ciszy" w pięciu wrześniowych odcinkach rozstrajała nas nie tylko egzystencjalnie, ale i fizycznie (to serial dla ludzi o mocnych żołądkach!), ale jesteśmy zachwyceni. [KC]