Czy "Andor" odnosi się do aktualnej sytuacji politycznej? Twórca mówi, czy inspirował się naszą rzeczywistością
Mateusz Piesowicz
25 września 2022, 14:02
"Andor" (Fot. Disney+)
Jeżeli oglądając "Andora" macie wrażenie, że przypomina on jakieś aktualne wydarzenia na świecie, to… najprawdopodobniej się mylicie. W rozmowie z Serialową twórca serialu wyjaśnił dlaczego.
Jeżeli oglądając "Andora" macie wrażenie, że przypomina on jakieś aktualne wydarzenia na świecie, to… najprawdopodobniej się mylicie. W rozmowie z Serialową twórca serialu wyjaśnił dlaczego.
"Andor", choć jest fantastyczną historią osadzoną "dawno, dawno temu w odległej galaktyce", może być łatwo zestawiony z prawdziwymi wydarzeniami. Złe imperium uciskające całe planety, zwykli ludzie postawieni w obliczu potężnego wroga i zostawieni bez pomocy, a nawet fakt, że główny bohater jest imigrantem – przy wielu elementach tej historii można się doszukiwać inspiracji rzeczywistością. Ale czy powinniśmy to robić?
Czy serial Andor komentuje współczesną politykę?
Na to pytanie odpowiedział w rozmowie z Serialową twórca serialu Tony Gilroy i wbrew pozorom wcale nie stwierdził, że inspiracji do napisania scenariusza szukał w rzeczywistości. A przynajmniej nie wprost.
— Dostaję mnóstwo pytań o porównania serialu z aktualnym chaotycznym klimatem politycznym naszego świata. Ale mówiąc szczerze, to, co mnie najbardziej ekscytowało w tej fantastycznej historii, to możliwość sięgnięcia do każdego wydarzenia z przeszłości i dopasowania go do własnych potrzeb. Mogłem wziąć każdą historyczną okropność i umieścić ją w scenariuszu. Podobieństwa do aktualnej sytuacji wcale nie były więc zamierzone, ale nie są też zbiegiem okoliczności.
Według Gilroya takie myślenie to czysty narcyzm, bo nie jesteśmy jedynym pokoleniem, które przez to wszystko przechodzi.
— Myślę, że to raczej efekt naszego narcystycznego spojrzenia na świat, przez które uważamy, że żyjemy w wyjątkowych czasach i nigdy nic podobnego nie miało miejsca. Nieprawda! Wcale nie jesteśmy wyjątkowi. Emigracje, wojny, opresje, kolonializm, rasizm, niewolnictwo… to wszystko już było i odbija się na fikcyjnych historiach.
Wszelkie odniesienia do współczesności, jakich dopatrzycie się w "Andorze", trzeba więc uznać za raczej niezamierzone. Choć twórca serialu przyznaje również, że fabuła może przypominać znane wydarzenia, jako że inspirację czerpał z różnych dziedzin, także z historii. A ta, jak wiadomo, lubi się powtarzać.
— Pamiętajcie, że większość scenarzystów to amatorzy. Posiadamy niewielką wiedzę na bardzo wiele tematów. Nasza baza jest bardzo szeroka, ale jednocześnie ma bardzo ograniczony zakres. Ja nie jestem wyjątkiem. Nigdy w życiu nie nazwałbym się historykiem. Lubię historię, lubię o niej czytać i czasem świadomie lub nie umieszczać ją w scenariuszu. To wszystko.
Nie oznacza to jednak, że "Andor" to wyłącznie czysta fantastyka. Przeczytajcie choćby, dlaczego ekipa — w tym także grający główną rolę Diego Luna — chciała, żeby ich historia nie była jak większość gwiezdnego uniwersum, tylko stawiała na realizm i opowiadała o zwykłych ludziach.